Pacquiao wrócił na ring po czterech latach. Skandaliczny finał walki!

5 godzin temu
Wielkie kontrowersje wokół powrotnej walki Manny'ego Pacquiao (62-8-3)! Legendarny Filipińczyk powrócił do akcji w nocy z 19 na 20 lipca (czasu polskiego) po prawie czterech latach przerwy. Jego rywalem był Mario Barrios (29-2-2), a stawką pas federacji WBC w wadze półśredniej. Walka zakończyła się remisem poprzez większościową decyzję sędziów, ale eksperci i kibice nie mają wątpliwości, iż Pacquiao został po prostu okradziony.
Był sierpień 2021 roku gdy po raz ostatni do ringu wszedł Manny Pacquiao. Wybitny pięściarz przegrał wówczas na punkty z Kubańczykiem Yordenisem Ugasem o pas WBA Super wagi półśredniej i na cztery lata zniknął z pięściarskiej sceny. Niektórzy spodziewali się, iż na dobre, bo Filipińczyk już wtedy miał 42 lata, a na koncie, osiągnięte absolutnie wszystko, co się tylko dało. Poza tym był wówczas jednym z senatorów Filipin i rozwijał polityczną karierę. Duch walki w nim jednak nie zginął.


REKLAMA


Zobacz wideo Jan Urban uderza w Michała Probierza?! "Też bym się wkurzył"


46 lat? Dla Pacquiao wszystko jedno
Udowodnił to w tym roku, ogłaszając wielki powrót i to w starciu z absolutnie topowym rywalem, czyli mistrzem WBC w wadze półśredniej Mario Barriosem. Oczywiście komuś takiemu jak Pacquiao nikt nie odmówiłby prawa do walki o tytuł, także pas znalazł się na szali. Amerykanin wydawał się wyraźnym faworytem w starciu z 46-latkiem, szczególnie iż dwa lata wcześniej wypunktował ostatniego pogromcę Filipińczyka Yordenisa Ugasa. Jednak przebieg walki udowodnił, iż dla Pacquiao wiek to wyłącznie liczba.


Sceny w Las Vegas. Pacquiao dawał mistrzowi lekcję
To właśnie legendarny Filipińczyk przez większość walki rozdawał w niej karty. Zadawał więcej ciosów, zdawał się choćby szybszy od przeciwnika. "Barrios pokazuje Pacquiao zdecydowanie za wiele szacunku w tej walce" - oceniał Alan Dawson z Yahoo Sports. Była to trafna ocena, bo Amerykanin w rzeczy samej jakby bał się zaryzykować, jakby coś go cały czas trzymało na uwięzi. Może szacunek dla przeciwnika, może stres wywołany przez publiczność w Las Vegas, która na każdym kroku pokazywała uwielbienie dla Manny'ego. Gdy w drugiej rundzie Barrios potknął się i wylądował na macie, fani wręcz odlecieli. Nie było oczywiście liczenia, ale to akurat nie miało dla nich żadnego znaczenia.


Dopiero w drugiej połowie dwunastorundowej walki panujący mistrz zaczął wyraźniej zaznaczać swoją obecność. Podkręcił nieco agresję i odpowiadał na szybkość Filipińczyka. Wydawało się jednak, iż to nie wystarczy, a Pacquiao niedługo zostanie ogłoszony mistrzem. Tak się jednak nie stało! Dwóch z trzech sędziów widziało tę walkę jako remis (114-114), a jeden wręcz punktował 115-113 na korzyść Barriosa. Większościowy remis oznaczał, iż Amerykanin zachował pas WBC w wadze półśredniej, ale fani obecni na miejscu potężnie tę decyzję wygwizdali.


Sędziowie rozwścieczyli fanów. Pacquiao już zapowiedział, iż chce rewanżu
Zresztą w mediach społecznościowych nie było wiele lepiej. Zdaniem większości kibiców oraz ekspertów to była jawna kradzież, a Pacquiao powinien był zawiesić pas na swoich biodrach. "Pacquiao został okradziony, to jasne jak słońce", "Dlatego właśnie boks ma kłopoty. Traktują poważnie gości jak Jake Paul, a legenda w postaci Pacquiao zostaje okradziona na oczach milionów ludzi", "W wieku 46 lat Pacquiao właśnie pokonał mistrza świata WBC i nie interesuje mnie, co powiedziały karty punktowe sędziów" - to tylko niektóre z komentarzy na portalu X.
Na pocieszenie zostały słowa Pacquiao po walce. Filipińczyk stwierdził, iż to wcale nie musiała być ostatnia walka w jego karierze. - Myślę, iż tak - odpowiedział zapytany w wywiadzie po walce o kolejny pojedynek. Zapowiedział też, iż będzie dążył do rewanżu z Barriosem, na co zresztą Amerykanin z chęcią przystał.
Idź do oryginalnego materiału