Zmiany klubów w żużlu są bardzo powszechne. Zawodnicy często potrzebują wielu lat i kilku zespołów, aby wiedzieć, czego dokładnie potrzebują. Najważniejszą kwestią jest znalezienie sobie odpowiednich warunków, tak aby w spokoju pokazywać pełnię swoich żużlowych możliwości.
Mistrz się odważył
Przykłady z ostatnich lat pokazują, iż niekoniecznie warto „przesiadywać” w jednym klubie przez większość swojej kariery. Bartosz Zmarzlik, który od początku jazdy na motocyklu żużlowym był kojarzony wyłącznie ze Stalą Gorzów, po 12 latach jazdy w żółto-niebieskim kevlarze zapragnął nowych wyzwań. Pojawił się Motor Lublin, który był w stanie spełnić oczekiwania finansowe Bartka i wizją świetnego, przyszłościowego projektu przekonał go do zmiany barw.
Sam zainteresowany z pewnością nie narzeka. W stolicy województwa lubelskiego ma wszystko, czego potrzebuje zawodowy sportowiec, aby utrzymywać znakomitą formę oraz wciąż się rozwijać (jakkolwiek to nie brzmi w odniesieniu do pięciokrotnego mistrza świata). Mimo iż Lublin, w porównaniu do rodzinnych stron Zmarzlika, to drugi koniec Polski, Bartek w Motorze czuje się jak ryba w wodzie. Tutaj, podczas trzyletniego pobytu, zdobył już dwa złote medale Indywidualnych Mistrzostw Świata oraz Drużynowych Mistrzostw Polski, a istnieje spore prawdopodobieństwo, iż po obecnym sezonie dołoży do tego kolejne dwa złote krążki.
Z Zielonej Góry do Torunia
Na przejściu do innego klubu skorzystał także rywal Zmarzlika – Patryk Dudek. Oczywiście określenie „rywal” oznacza w tym kontekście głównie zaciekłe pojedynki na torze, ponieważ poza nim panowie zawsze wypowiadają się o sobie nawzajem z ogromnym szacunkiem. Dudek, podobnie jak Zmarzlik, był „złotym dzieckiem” swojego rodzimego klubu – Falubazu Zielona Góra. Dwie takie perełki w konkurencyjnych dla siebie miastach z żużlowymi ośrodkami na najwyższym poziomie to materiał na ciekawą książkę lub świetny film. Różne sytuacje spowodowały jednak, iż obaj żużlowcy ścigają się w tej chwili daleko od domu.
Patryk Dudek przez wiele lat uchodził za klasowego zawodnika, z potencjałem na jednego z najlepszych na świecie. Najbliżej szczytu był w 2017 roku, kiedy to zdobył srebrny medal Indywidualnych Mistrzostw Świata. W tamtym cyklu Grand Prix lepszy od niego okazał się jedynie Jason Doyle. W rozgrywkach ligowych można było jednak znaleźć lepiej punktujących. Najwyższa pozycja Dudka w klasyfikacji najskuteczniejszych to dziewiąta lokata w 2018 roku. Trzy sezony później Patryk spadł z Motomyszami i został uznany za jednego z winowajców tej degradacji.
Mimo zapowiedzi, które brzmiały: „Jeśli Falubaz spadnie, spadam razem z nim” – Dudek zamienił Zieloną Górę na Toruń. Te przenosiny, delikatnie mówiąc, nie zostały pozytywnie odebrane wśród społeczności macierzystego klubu Dudka, ale czas pokazał, iż on naprawdę potrzebował tej zmiany. Początki w Toruniu nie należały do spektakularnych. Zwłaszcza bardzo słaby sezon 2023 mógł powodować pewne wątpliwości, czy aby na pewno Patryk podjął dobrą decyzję. Możemy jedynie gdybać, ale cała sytuacja związana z odejściem z Zielonej Góry również mogła mieć wpływ na słabszą dyspozycję. Falubaz, przegrywając finał na zapleczu z Wilkami Krosno, sensacyjnie nie wrócił od razu do elity. Naturalnie pojawiały się głosy, iż z Dudkiem w składzie awans na pewno by się udał oraz iż wychowanek nie powinien opuszczać tonącego statku.
Żużel. Nie wiedział czy Stal mu zapłaci?! Szef Falubazu ujawnił rozmowę z Lebiediewem!
Żużel. To ostatnie spotkanie Pickeringa?! „Jazda dla Unii jest czymś wyjątkowym”
W tym czasie jednak ówczesny Apator stale się rozwijał. W Toruniu potrzebne było przemyślenie wielu spraw na płaszczyźnie organizacyjnej, żeby zdać sobie sprawę, iż klub z takim potencjałem nie może stale tkwić w przeciętności. Transfer Dudka miał być pierwszym krokiem w lepszą stronę. Konsekwentne zmiany w składzie oraz inne profesjonalne działania doprowadziły Toruń do dwóch brązowych medali w ostatnich trzech latach oraz do wielkiego finału PGE Ekstraligi, pierwszego od sezonu 2016. Nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie wyśmienita dyspozycja Patryka.
Dla 33-latka jest to najlepszy czas w karierze. Został Indywidualnym Mistrzem Polski, niedługo prawdopodobnie zostanie Indywidualnym Mistrzem Europy, jest z drużyną finale PGE Ekstraligi oraz zajmuje w tej chwili drugie miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych w najlepszej lidze świata. Wygląda na to, iż Dudek zrozumiał, iż Toruń to jego nowy żużlowy dom. Średnia w meczach na Motoarenie wynosi aż 2,421, co pokazuje, jak świetnie czuje się na torze przy ulicy Pera Jonssona 7. Nie wiadomo, czy gdyby nie zmiana otoczenia, Dudek kiedykolwiek osiągnąłby taki poziom. Czasami nowe wyzwania oraz chęć pokazania swojej wartości w innym miejscu potrafią wnieść człowieka na inny, nieosiągalny dotąd level.
Przykład z antypodów
Podobne historie zdarzają się nie tylko w przypadku polskich zawodników. Jack Holder jest również przykładem żużlowca, który po zmianie kolorów zwyczajnie rozwinął się jako sportowiec. Młodszy brat Chrisa od początku swojego pobytu w naszym kraju był związany z drużyną z Torunia. Z Aniołami zanotował zarówno kilka przeciętnych jak i solidnych kampanii. Spadł z nimi z Ekstraligi, później do niej wrócił, ale nigdy nie był uznawany za zawodnika światowego formatu. Pierwszy poważny sygnał ku zmianie spojrzenia na Australijczyka miał miejsce podczas, gdy ten jako gość reprezentował barwy Stali Gorzów w okresie 2020. W tamtym sezonie pierwszy raz w historii swoich występów w najlepszej lidze świata zanotował średnią biegopunktową, która przekraczała 2,0. Na zapleczu nie miał sobie równych, podobnie jak cała drużyna ówczesnego Apatora. Jackowi tamten rok dał bardzo dużo. Ostatecznie został najskuteczniejszym zawodnikiem w całej eWinner 1. Lidze Żużlowej.
Żużel. Co Pres Toruń musi zrobić, aby zgarnąć złoto? Baron mówi o planie na Motor!
Z Toruniem pożegnał się dopiero po zakończeniu słabego dla niego sezonu 2022. Wtedy został wręcz wypchnięty z grodu Kopernika i jako uzupełnienie składu trafił do Motoru Lublin. Na Alejach Zygmuntowskich został solidnie zbudowany. Każdy z jego trzech sezonów w Motorze, pod względem występów indywidualnych prezentuje się korzystniej od najlepszego roku w Toruniu, oczywiście biorąc pod uwagę tylko lata spędzone w Ekstralidze. Holder stał się częścią zespołu, który dwukrotnie obronił tytuł Drużynowych Mistrzostw Polski, a obecna kampania to w jego wykonaniu prawdziwa rewelacja. Mało się o tym mówi, ale Australijczyk to na chwilę obecną czwarty najskuteczniejszy zawodnik całej PGE Ekstraligi! Wyżej w tym zestawieniu znajdują się tylko jego kolega z drużyny – Bartosz Zmarzlik, Patryk Dudek oraz Artiom Łaguta. Holder robi świetną robotę również w cyklu Grand Prix. Od momentu, gdy został żużlowcem Motoru, zajmował na koniec cyklu następujące miejsca: czwarte, szóste i wiele wskazuje na to, iż w tym roku będzie to piąta pozycja. Pokazuje to, iż w Motorze stał się zawodnikiem światowej czołówki.
Czas na Maćka?
Wielu ekspertów zastanawia się, czy drogą swoich kolegów, o których wspomniano powyżej, nie powinien pójść również Maciej Janowski. Magic od trzech sezonów prezentuje się poniżej oczekiwań. Maciek popadł w przeciętność, a jeszcze kilka sezonów temu nic na to nie wskazywało. W 2022 roku osiągnął jeden ze swoich największych sukcesów w karierze, zdobywając brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Świata. Sezon wcześniej zresztą był w niesamowitej formie. Przez pewien czas prowadził w klasyfikacji przejściowej Grand Prix, jego Sparta Wrocław zdobyła ostatni jak dotąd tytuł mistrzowski, a sam Janowski prezentował się kapitalnie.
Jego średnia biegopunktowa wyniosła aż 2,582. Magic był niebywale skuteczny zarówno na Stadionie Olimpijskim, jak i na innych ekstraligowych torach. Wtedy nikt nie pomyślałby, iż czeka go taki regres formy. Jest wielce prawdopodobne, iż po przejściu do innego klubu Maciek znów stałby się prawdziwym liderem. We Wrocławiu presja jest ogromna. Od wychowanka Sparty wymaga się ciągłych dwucyfrówek, co w drużynie z m.in. Bradym Kurtzem czy Artiomem Łagutą nie jest łatwe. Możemy jedynie gdybać, ale niewykluczone, iż zmiana środowiska mogłaby w tym przypadku pomóc. Za tą tezą przemawia również fakt, iż Janowski, poza dwuletnią wędrówką za trenerem Markiem Cieślakiem do Tarnowa, nigdy nie występował poza Wrocławiem, a jego debiut w klubie z Dolnego Śląska miał miejsce aż 18 lat temu.
Żużel. Kurtz i Zmarzlik pobiją się o złoto w biegu dodatkowym? Wyjaśniamy, co musi się stać!
Nie ulega wątpliwości, iż każdy sportowiec jest inny, a sytuacje są bardzo różne. Niemniej czasami nowe otoczenie jest dla zawodnika bardzo korzystne. Zasiedzenie się w jednym miejscu często prowadzi do pewnej stagnacji oraz obniżenia formy. Żużlowcy potrzebują nowych bodźców i wyzwań, aby stale poprawiać swoje wyniki. Na sukces w żużlu składa się wiele rzeczy. Są to przede wszystkim dobrze przygotowany sprzęt, odpowiednie nastawienie mentalne oraz wiele innych składowych, które często dotyczą zarówno teamu zawodnika, jak i drużyny, w której występuje. o ile coś nie gra długi czas, warto pomyśleć na temat zmiany klubu, ponieważ może to pomóc wskoczyć na wyższy poziom. W żużlu, często tak jak w życiu, szybciej docenią cię u obcego niż w miejscu, w którym wszyscy myślą, iż zostaniesz na zawsze.