Żużel. Widziane zza Odry. O finale, koronie i ideale (FELIETON)

4 godzin temu

Przed nami niestety ostatnie w tym roku żużlowe tygodnie. Zanim motocykle, przynajmniej w Europie, na dobre ucichną będziemy emocjonowali się ostatnią bitwą w wojnie australijsko-polskiej o tytuł mistrza świata i finałami w ligach.

Parę „małych finałów” – i to zakończonych w moim odczuciu – mieliśmy już w miniony weekend. W pierwszym z nich ROW Rybnik uległ na własnym torze Stali Gorzów i tym samym finalnie bardzo gwałtownie dowiedzieliśmy się, który zespół pojedzie w barażach, a który – przynajmniej przez jeden sezon – będzie szlifował formę w lidze niżej.

Przyznam szczerze i bez bicia, iż po raz pierwszy byłem za Rybnikiem, gdyż w swojej fantazji miałem obejrzenie rewanżu za ubiegłoroczny finał pomiędzy ROW-em, a Polonią i ewentualną kolejną wygraną Rybnika. Co by się wtedy działo! A tak prezes Mrozek poudzielał, już tradycyjnie, wychodząc przed szereg, rad senatorowi od cygara, po czym sromotnie przegrał i kolejnych wystąpień Wujka Dobra Rada w zaprzyjaźnionych portalach, póki co, próżno szukać.

Szykuje się li wyłącznie wycieczka krajoznawcza Rybnika do Gorzowa, ale, jak to mówią, świat ten bliższy i dalszy warto poznawać. W rewanżu będzie Last Dance, bo z tego rowu wszyscy, poza juniorami, wypełzają skutecznie w kierunku nowych klubów. Żeby choć prezes się ostał przy tym masowym exodusie. gwałtownie jednak za to można było znaleźć wpisy rybnickich kibiców, którzy utyskują jak to mają dość takiego zarządzania. Macie dość, to coś zróbcie i tyle. Mam wrażenie, iż z tym kibicowskim „Mówimy dość” mamy w Rybniku do czynienia z małymi przerwami niemal co rok. W kibicach siła. O tym przekonali się już niejedni.

Żużel. Co z kontraktami Dudka i Lamberta? Szykuje się niespodzianka! – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Kurtz i Zmarzlik pobiją się o złoto w biegu dodatkowym? Wyjaśniamy, co musi się stać! – PoBandzie – Portal Sportowy

Drugi finał zakończył się w Bydgoszczy. Tamtejsza Polonia kręciła się choćby koło 14 oczek przewagi, ale ostatecznie tylko zremisowała z leszczyńską Unią. W Lesznie mogą, wedle mojego czucia, stawiać już w parkingu sławetny namiot, aby fetować awans. Jako, iż każdy w tych czasach oszczędza, to można chyba odkupić lub pożyczyć ten bydgoski. Czytając ten cały hejt, wylewany przez kibiców bydgoskich po niedzielnym meczu, tak sobie myślę, iż gdyby nie to „nieszczęsne” wysokie prowadzenie, a bardziej wyrównany wynik przez całe spotkanie, to chyba kibice z remisu byliby zadowoleni, biorąc pod uwagę występ Leszna w Bydgoszczy podczas rundy zasadniczej. A tak, najpierw zawodnicy kibiców postawą na torze mocno rozochocili, a potem wk******, dając doprowadzić napędzającym się rywalom do remisu. Fani, jak to fani, wk*** wyładowali w sieci. Powiedzenie kozak w necie pi*** w świecie, myślę, iż znacie.

Czy Bydgoszcz podoła w barażu gorzowskiej Stali? Po ostatnich rozmowach z osobami angażującymi się w żółto-niebieskich mam coraz większe wątpliwości. jeżeli bowiem sytuacja w Stali, pomimo potężnych zobowiązań, zacznie się klarować i znajdą się tacy, którzy wezmą ten klub ze wszystkimi plusami i minusami na swoją klatę, to zespół może pojechać jak za swoich dobrych czasów, na pewno go na to stać. Kluczem jak zwykle będą, oprócz sportowej formy, finanse.

W niedzielę zespół z Torunia miał swój finał i po latach „posuchy” w końcu w Grodzie Kopernika mają upragniony mecz o złoto. Nic tylko gratulować postawy zawodnikom dowodzonym przez Generała Barona. Wrocław strat odrobić rady nie dał, ale na tym sport polega. Bez przegranego nie byłoby wygranego. Pamiętać o tym warto. gwałtownie ukazały się artykuły: kogo to Wrocław się nie pozbędzie. Aż dziw, iż brak jeszcze nagłówka, iż Andrzej Rusko z Krystyną Kloc podają się do dymisji.

I na koniec mecz w Lublinie, ale nie od sportowej strony. Śmieszą mnie publiczne kpiny paru alf i omeg transferów speedwaya z byłego żużlowca Dawida Lamparta, którego kamery wychwyciły jak wyraża swoje zdanie na temat zachowania Bartosza Zmarzlika w sławnym już biegu z Bartoszem Bańborem. Słabe i to mocno. Pięciokrotny mistrz świata za błąd, który zdarza się najlepszym, przeprosił i tyle. Koniec tematu. Nie każdy musi być mistrzem świata w danej dyscyplinie, aby móc w nerwach wyrazić publicznie swoje zdanie na temat torowego zachowania choćby jeżeli dotyczy to mistrza świata. Były zawodnik, choć daleki w swojej byłej karierze od mistrzowskiej klasy, również.

Idąc tym tokiem rozumowania, co niektórzy winni mieć zakaz pisania i wyrażania swoich opinii bo w swojej „karierze” nigdy nie pisali dla Washington Post tylko dla jakiegoś polskiego medium. Szkoda tylko, iż z naszego, podkreślam arcymistrza, wszyscy jakby na siłę chcą robić chodzący ideał. Myślę, iż niekiedy szkodzi to w pewien sposób PR-owy i marketingowy jemu samemu. Brakuje mi takiej zwykłej naturalności i luzu, ale to wyłącznie moje zdanie.

Podobnie jak niektórzy przy żużlu pracujący i piszący ideał chciał zrobić Krzysztof Cegielski, który gdzieś tam wspomniał, iż Zmarzlik do Lublina odszedł, bo mniej w Gorzowie zarabiał, aniżeli inni zawodnicy. Aha, rozumiem Vaculik, Thomsen i ewentualnie na dokładkę Pan Woźniak zarabiali więcej od idola żużlowej Polski? Szybko, na szczęście, spotkało się to z publiczną ripostą byłego włodarza Stali, który – co jak co – ale kontrakty miał do wglądu i niczym Hans Kloss do Hermanna powiedział ekspertowi TV – nie bądź śmieszny.

Szkoda, iż ekspert, którego – nie ukrywam – szanuję, publicznie kompletnie nietrafnie zaczął zaklinać rzeczywistość. Kompletnie nie rozumiem po co. Każdy może startować tam, gdzie chce i za tyle ile chce. Arcymistrz stawki też powinien mieć ponadprzeciętne, adekwatne do umiejętności. Także nie róbmy z naszego żużlowego dobra narodowego ideału, bo takich na świecie po prostu nie ma, nie było i nie będzie. Tyle. Sam fakt bycia arcymistrzem w tym sporcie stawia go już w szeregu ludzi wyjątkowych i to tak parę centymetrów przed innymi. „Kolorować” Bartka na ideał więc naprawdę nie trzeba.

Żużel. Zmarzlik czy Kurtz? Tak Łaguta typuje mistrza świata! – PoBandzie – Portal Sportowy

Przed nami sobota i zawody o koronę w Vojens. Wiecie co mnie cieszy najbardziej? Fakt, iż teamy dwóch z szesnastu zawodników szykują okolicznościowe koszulki i to, kto i kiedy je ubierze z dużą dozą prawdopodobieństwa może rozstrzygnąć się w ostatnim biegu. Tego życzę, bo na mega emocjonujący turniej Vojens w swoje 50-lecie zasługuje jak mało który ośrodek żużlowy. My się pakujemy i niedługo podążamy w stronę Vojens, a reportaż z wypadu na ziemie „Gangu Jacoba Olsena”, czyli szefa obiektu w Vojens już w poniedziałek.

Idź do oryginalnego materiału