O pomyśle rozgrywania fazy play-down pisałem już co najmniej parę razy. Dla mnie to idiotyczny wynalazek, kiedy to zespół, który zajął piąte miejsce w lidze może po kolejnych czterech meczach po prostu ją opuścić i żadnego znaczenia nie będzie miał fakt, iż przykładowo czwarte miejsce przegrał w ostatniej kolejce rundy zasadniczej. Jakiś pech, kontuzje i spadek staje się prawdopodobny.
Są jeszcze inne aspekty tego tematu, nazwijmy to, bardziej już biznesowe. Jeden z zespołów rozegra aż sześć meczów i też może ostatecznie polecieć. Pytanie tylko czy dla tych najsłabszych zespołów dodatkowe spotkania to nie jest po prostu „finansowy” gwóźdź do trumny. Będąc ósmym po fazie zasadniczej chyba lepiej spaść od razu aniżeli jeszcze zwiększać wydatki patrząc na kondycje co najmniej dwóch klubów z dołu tabeli i ich tegoroczną frekwencję na trybunach.
Żużel. Komarnicki mocno przed play-down. Jasno wskazuje spadkowicza! – PoBandzie – Portal Sportowy
Żużel. GKM podjął istotną decyzję. Do tego transferu nie dojdzie – PoBandzie – Portal Sportowy
Teraz najlepsze. Zawodnicy. Konia z rzędem temu, kto mi zagwarantuje, iż na torze w play-down będzie zwyciężał tylko sport, a nie liczenie przez niektórych zawodników tego ile zarobią. Przykład prosty. Dwa zespoły skończą rywalizację już po dwóch meczach. Mają wakacje. Tylko, iż ich zawodnicy w tym momencie mają wakacje od zarabiania, a to z naszej ligi generują największe przychody. Tym samym może pojawić się uczucie finansowego niedosytu.
Można temu zaradzić? Można. A gdyby tak pojechać jeszcze ze dwa mecze, to można parę groszy z sezonu wyciągnąć, a nie końcem sierpnia lecieć już na urlop. Załóżmy, iż zawodnik X dogadał się już z klubem Y na sezon 2026, to co mu stoi na przeszkodzie, aby swoją postawą na torze dążyć do tego, aby odjechać w barwach dotychczasowego zespołu więcej aniżeli tylko dwa spotkania. W końcu kasa za sześć spotkań to nie to samo, co za co dwa, a w okresie kolejnym będę kochał inny klub.
Licząc pobieżnie – start w dwóch meczach po pięć biegów i przy zdobyciu załóżmy jedenastu punktów na mecz przy średniej stawce „dyszka” za sztukę wychodzi nam na gwałtownie jakieś 220 tysięcy. Mnożąc to razy dwa lub trzy mamy odpowiednio 440 i 660 tysięcy. Widzicie różnice? Bo ja tak. Świętej pamięci Grzegorz Ciechowski, demaskując przed laty branżę muzyczną śpiewał: „Ta piosenka jest pisana dla pieniędzy”, a w teledysku cały zespół wymownie taplał się w dolarach. Oby się nie okazało, i tego fazie play-down nie życzę, iż zaskoczy ona wynikami i postawą paru rajderów, dla których będzie ona właśnie jazdą niekoniecznie dla klubu, ale właśnie dla pieniędzy. Pomysłodawcom tej fazy rozgrywek jeszcze raz gratuluję idei.
Wczoraj prezes PGE Ekstraligi udzielił wywiadu, w którym zdradził nowości, jakie mają być wprowadzone do ścigania na najwyższym poziomie od sezonu 2026. Wchodzi Fundusz Oszczędnościowy. „Cięcie”, a raczej zamrożenie, klubom 1,5 mln złotych na sezon może moim zdaniem spowodować, iż w paru klubach będą w zimie ostro się zastanawiali skąd wziąć środki, które były już wpisane w kajecie jako „pójdzie na zaległe zobowiązania”.
Może wygodniej byłoby zamiast ów funduszu wprowadzić AUDYT z prawdziwego zdarzenia? Masz jakiekolwiek zaległości, to po prostu nie jedziesz w kolejnym sezonie. Tyle. Nie sądzę, aby nowopowstały fundusz przeszkodził co niektórym prezesom w oferowaniu zawodnikom gruszek na wierzbie. Tak jeszcze tylko zapytam publicznie, bo nie doczytałem w wywiadzie dla Sportowych Faktów, po trzech latach kluby w wypadku chęci „odebrania” czterech i pół baniek otrzymują je gołe, czy może z odsetkami? Bo jak tak dbamy o kluby, to ja bym dawał z odsetkami od lokat w bankach. Funduszu Atrakcyjności komentował choćby nie będę. Po co mamy jechać parą, skoro można dać się na przykład wyprzedzić, przy przykładowo rozstrzygniętym spotkaniu. Jakaś atrakcyjna premia do klubu skapnie i prezes po plecach poklepie. Ja mam i tak płacone nie od punktu, a ryczałtem za mecz więc mi wsio ryba czy przyjadę na 5:1 czy na 4:2.
– Heniu, wystartuj chwilę później i wyprzedź rywali, bo musimy dostać premię od atrakcyjności. Brakuje nam na Twoją wypłatę – w parkingu może być i tak.
Żużel. Torunianie z największym przychodem? Tyle mogliby zarobić za mijanki! – PoBandzie – Portal Sportowy
Żużel. Po jego upadku środowisko wstrzymało oddech. „Nie czuł się zbyt dobrze” – PoBandzie – Portal Sportowy
Naprawdę doskonałe pomysły daje nam żużlowa władza. Czekam jeszcze tylko na sowicie opłacanych połykaczy ognia, którzy przy braku „atrakcyjności” będą zabawiali kibiców. Szanowny Panie Wojciechu Stępniewski, jak z kolegami wpadliście na pomysł funduszy, to zabrakło mi jeszcze jednego, bardzo ludzkiego. „Prawdziwego Funduszu” na pomoc kontuzjowanym zawodnikom. Szkoda, iż nie wpadliście na to, bo jeden zawsze można było dołożyć. Przy liczbie wymyślonych funduszy różnica żadna, a pożytek byłby spory.
I prawie na koniec jeszcze słowo u Unii Tarnów, która nie zamierza w Poznaniu się poddawać i bardzo słusznie. Może ktoś mi wytłumaczy, a najlepiej jakiś znawca w materii licencji nadzorowanej, jak tą Unię systematycznie nadzorowano w trakcie minionego sezonu, iż mało kto tam należne środki dostał i jeszcze im się transfery marzyły? Po co jest licencja nadzorowana, skoro najwyraźniej nikt nikogo nie nadzoruje?
Koniec należy do Witolda Skrzydlewskiego, Przyznam szczerze, szkoda mi prezesa z Łodzi, czytając o jego rozczarowaniu zachowaniem Roberta Chmiela. Nie wiem tylko jak po tylu latach obecności w żużlu można być tak naiwnym i spodziewać się dalszych negocjacji z zawodnikiem, a nie faktu, iż ten ostatni mając kontrofertę bez żadnej propozycji negocjacji na swojego dotychczasowego prezesa się po prostu „wyleje”. Dżentelmeni w żużlu od dawna na wymarciu i warto o tym pamiętać.