Glasgow Tigers występuje w tej chwili na 2. poziomie rozgrywkowym w Wielkiej Brytanii. Mimo iż w tabeli Championship zajmują 2. pozycję, to kibice nie zapełniają stadionu. Były już różne próby zachęcenia mieszkańców szkockiego miasta, ale kończyły się bezowocnie. Właściciel nie zamierza tak tego zostawić i chce sprowadzić jak najwięcej fanów na Ashfield Stadium.
– Próbowaliśmy telewizji, radia, billboardów, rozdawaliśmy broszury na meczach piłkarskich, ale nic z tego nie działa. Najlepiej nakłonić własnych kibiców, żeby ich przyprowadzili – powiedział Gerry Facenna dla klubowych mediów.
Żużel. Rozsierdzony Madsen znów będzie znakomity? Protasiewicz przypomina!
Żużel. Liderzy Stali odpuszczą w ważnych momentach? Zaskakujące słowa!
Obiekt Tygrysów może pomieścić 4000 osób, ale regularnie na meczach bywa ich 1500-2000. Brytyjczyk zamierza jednak to zmienić i chce, aby na najbliższych zawodach stadion pękał w szwach. Tym samym rozda wejściówki w ogromnej liczbie.
– Rozdajemy tysiące biletów, nowych biletów dla kibiców. Przekażemy je kibicom, żeby mogli je podarować swoim znajomym i rodzinie. W tę niedzielę odbędzie się również wielki marsz charytatywny Beatsons, którego jesteśmy częścią. Będzie tam 3000 osób, rozdamy 3000 biletów – zdradził.
Żużel. Łaguta pokazał projekt! Tak miał się ścigać jako mistrz świata!
Właściciel cieszy się, iż regularnie widzi Ashfield Stadium nowe twarze. Poświęca czas dla młodej widowni, która w trakcie spotkań ma swój wyścig.
– Co tydzień widzę tu nowych fanów. Staję przy bramce i rozmawiam z nimi. Dzieciaki to uwielbiają. Jeden maluch przychodzi tylko na biegi dla dzieci, które organizujemy w przerwie. Teraz co tydzień biegnie w nich setka dzieci. To jest widowisko – mówi Fecenna.