„Fajny tor. Najpierw sędzia musi spróbować, a potem my.” – w taki sposób Artiom Łaguta na swoich mediach społecznościowych skomentował wczorajsze spotkanie w Częstochowie. Mecz rozpoczął się pomimo krótkiej, acz intensywnej ulewy, która nawiedziła Częstochowę na kilka chwil przed rozpoczęciem spotkania. Gdy deszcz ustał, organizatorzy wzięli się do pracy i udało się rozpocząć zawody z około 45-minutowym poślizgiem.
Mistrz świata z 2021 roku zaliczył bardzo bolesny upadek w ósmym biegu dnia. Zawodnik Betard Sparty przez cztery okrążenia próbował gonić Kacpra Worynę, jednak na wejściu w pierwszy łuk, gdy próbował wynieść się na zewnętrzną, obróciło go i spadł z motocykla. Żużlowiec po dłuższej chwili wstał z toru o własnych siłach.a Relacjonująca spotkanie z parkingu na antenie Eleven Sports Kinga Sylwestrzak doniosła, iż z Łagutą jest wszystko w porządku. 35-latek mimo braku kontuzji jednak nie wyjechał już na tor. W trzynastym biegu w ramach rezerwy taktycznej zmienił go Daniel Bewley. Łaguta zakończył spotkanie z dorobkiem pięciu punktów.
Upadek Artioma Łaguty nie był jedyną szeroko komentowaną sytuacją z wczorajszego spotkania. Już w czwartym wyścigu upadek przy stanie 5-1 dla gospodarzy zaliczył Bartłomiej Kowalski. 23-latek jednak nie kwapił się do tego, aby wstać z toru. W związku z tym arbiter Bartosz Ignaszewski odczytał to jako intencjonalny wypadek i ukarał Kowalskiego czerwoną kartką. Następnie po czternastym wyścigu w utarczkę słowną z komisarzem toru wdał się Maciej Janowski. Na koniec kapitan Spartan rzucił w osobę funkcyjną rękawiczką. Ostatecznie Janowski również ujrzał czerwoną kartkę, a sędzia postanowił zakończyć spotkanie. „Lwy” zwyciężyły 46-31.
