Pudzianowski aż się rozpłakał. "Koszmar, ciało odmówiło"

2 dni temu
Zdjęcie: https://www.facebook.com/pudzianowski.official


- Włodarze FAME to są normalni, porządni ludzie. Usiadłem do rozmów, pogadałem, a iż ktoś potem na tej podstawie cuda tworzy? - mówi Mariusz Pudzianowski, opowiadając o romansie z freak fightami. Choć gwiazda MMA podpisała teraz kontrakt na walkę z KSW, to o swej przyszłości mówi krótko, ale z uśmiechem.
Po trwających długie tygodnie negocjacjach, zwrotach akcji, wstępnej umowie z FAME i aresztowaniem działaczy tej organizacji - Mariusz Pudzianowski podpisał kontrakt z KSW. Na razie na jedną walkę. Zobaczymy go na gali XTB KSW 105 w Gliwicach w starciu z byłym strongmanem Eddiem Hallem. Co będzie potem? Dlaczego ciągnie go do freaków? Jakie ma w tej chwili relacje z właścicielem KSW, który za nagły romans z freakowym światem miał do niego sporo pretensji? O tym wszystkim jedna z legend polskiego MMA opowiedziała w szczerym wywiadzie z dziennikarzami.


REKLAMA


Zobacz wideo


Jak po ostatnich tygodniach układają ci się relacje z Martinem Lewandowskim? Dynamika waszych negocjacji była duża.
- Oczywiście, co by się nie działo, ja Martinowi powiedziałem, iż jak będę chciał zakończyć karierę sportową, to chciałbym tę karierę zakończyć z KSW. Ja nigdy złego słowa na KSW nie powiedziałem i nie powiem. To, iż mamy czasami jakieś rozbieżne zdanie, bo nie raz tak było, to nie znaczy, iż nam się źle pracuje. Byłoby grzechem powiedzieć, iż ja źle w KSW miałem, albo źle zarabiałem. Godne pieniądze dostaję za swoją pracę. Ta praca kosztuje. Ktoś powie, iż on sobie zarabia sumki X, Y i tu pada milion, półtora czy jeszcze więcej. Ale to jest ciężka praca. Gdy ja wychodzę o 7.00 rano z domu, to czasami o godzinie 20.00, nie mam siły iść pod prysznic, żeby się umyć. Dzisiaj mam 48 lat, a ja cały czas z tymi młodymi się szarpię. Ktoś chce zobaczyć, czy to jest takie fajne, proste, lekkie? Nie, nie jest. Tak naprawdę od września czy to był październik, listopad, grudzień, czy Boże Narodzenie, dla mnie każdy dzień był taki sam. Jakby pół roku życia czy choćby 7 miesięcy mi zniknęło. Każdy dzień był taki sam. Ciężka praca, praca i jeszcze raz praca.
Martin Lewandowski nie ukrywał, iż miał żal o ten kontakt z freakami. Czy dało się to odczuć w tych negocjacjach z KSW?
- Znam doskonale swoją wartość i znam wartość KSW. Siedliśmy do stołu jak równy z równym. Siedliśmy jak dwóch biznesmenów. Tak w biznesie jest: lewo lub prawo. Tu za dużo, tu za mało. Znaleźliśmy jakiś kompromis i dalej pracujemy. Ktoś powie: "bo ty pracujesz dla pieniędzy"! Nie, ja pracuję za pieniądze. Jest to moja ciężka praca. Jak ktoś myśli, iż jest lekko, to zapraszam na salę, niech posiedzi tam ze mną 39 lat. Ostatnie 16 lat to jest bardzo ciężka praca. A o ile myślicie, iż jest lekko, to zapytajcie mojego najbliższego rywala, Eddiego jak mu dzisiaj idzie na treningach? Ja wiem, co on czuje, bo ja nie raz klęczałem i płakałem na sali z tej niemocy. Nie, iż nie chciała głowa, to ciało odmówiło. To był koszmar. Dzisiaj już jest fajniej, lżej, ale początki były ciężkie.


jeżeli nie pieniądze, to co cię w ogóle skłoniło do rozważenia opcji z federacji freakowej kosztem kolejnej walki w KSW?
- Do odważnych świat należy. Ja lubię czasami palce wkładać w różne mrowiska. Nikogo nie lekceważę. Włodarze FAME to są bardzo normalni, porządni ludzie. Usiadłem do rozmów, pogadałem, a iż ktoś potem na tej podstawie cuda tworzy... Niech sobie gadają, taki jest świat. Ja sobie mogę usiąść, rozmawiać z jednym, z drugim, trzecim i czwartym i wybieram najlepszą propozycję. Z KSW pracuję tyle lat, a czy z FAME będę pracował? Odpowiem w ten sposób. Zobaczymy, zobaczymy. Czas pokaże.
Czy ty byś chciał mieć pożegnalną walkę w KSW? Taką walkę, która podsumuje twoją sportową karierę. Bo nie wiemy, co mamy przekazać kibicom na tego 26 kwietnia. Czy mają przyjść z tabliczkami "dziękujemy i żegnamy"?
Nie, spokojnie. Czy widzisz tutaj jakiegoś emeryta? To jeszcze nie koniec. Oczywiście, iż jeszcze powojuje troszeczkę. Skoro Eddie Hall ma ze mną rundę na 4 minuty, to ja jak kiedyś będzie potrzeba, też skrócę sobie na cztery minuty z pięciu. Właśnie takie fajne zestawienia, takie cukiereczki są okej. Wiadomo, iż ja już nie będę konkurował z tymi chłopakami, którzy mają 28 czy 29 lat. Świadomy jestem swojego ciała, biologii. Pewnych rzeczy nie przeskoczysz, nie oszukasz. Wiecznymi nie jesteśmy. Ta walka z Hallem - on był mistrzem świata strongmanów i ja byłem i dla kibica, to jest smaczek, bo sport to też jest pewnego rodzaju show.


Czy oglądałeś wulgarne konferencje przed galami organizacji freakowych? My tu takie sympatyczne spotkanie mamy, konkretne pytania, mili ludzie. Jak byś się odniósł do ewentualnego wejścia w trochę inny charakter rozmów?
- Odpowiem od razu w ten sposób. Tak będzie na tyle, jak dalece sobie na to pozwolisz. Ja jestem wychowany tak, iż mogę delikatnie kogoś uszczypnąć. Nie muszę powiedzieć: "Ty taki i owaki". Ja mogę to zrobić w kulturalny i dosadny sposób, ale uszczypnę cię i to poczujesz, choć wszystko będzie na poziomie. Tylko iż gdy klatka się zamknie, wtedy dopiero jest fajnie.
Mówi się, iż do tego transferu do freaków, tak czy inaczej, dojdzie. Ci, którzy cię w świecie sportu cenią, szanują, pewnie ci tego nie wybaczą, jako jednej z legend tego sportu.
- Wszyscy mówią: legendy i bohaterowie. Legendy i bohaterowie to leżą na Powązkach. A gdy pójdziemy na te Powązki dzisiaj, to tym legendom i tym bohaterom nie ma kto nagrobku umyć. Takim bohaterom sprzed 10 lat. No i gdzie są ci ich kibice? A bohater i legenda, to człowiek, który naprawdę wiele zrobił. No, to odpowiedz sobie na to pytanie. Co takie słowa niektórych ludzi są warte. Ważne, iż ja się dobrze czuję. Nikomu krzywdy nie robię i mi to wystarczy.


Masz ogromną grupę fanów. Jesteś przygotowany na to, iż ci ludzie się od ciebie odwrócą? Tak po prostu?
- Czy ludzie się odwrócą? Myślę, iż ludzie się nie odwrócą. Ja zawsze z szacunkiem podchodzę do kibiców. Na pewne zachowania i słowa sobie nie pozwolę. Po prostu nie! Tak mnie wychowano. choćby tutaj z wami rzadko mi się zdarza, żeby mi się gdzieś coś wymsknęło niecenzuralnego. A o ile jakiś kibic się odwróci, to co to jest za kibic? Jak jest dobrze, to cię noszę, a jak troszeczkę inaczej, to cię kopią. Ja już to przerobiłem. To były moje początki pierwsze dwa, trzy lata, jak przyszedłem tu ze strongmana. Pluto na mnie. Mówiono: "ty czerwony balonie". "Ty taki nie taki". Stawałem na głowie, robiłem wszystko, żeby wstydu nie przynieść, ale nikt tego nie widział, iż ja po prostu nie mogłem. Głowa chciała, ciało mi nie pozwalało.
90 proc. komentarzy brzmiało: "Zostaw to, do czego ty się nadajesz"? A dzisiaj ile tych lat już mamy? 16, a ja dalej wychodzę na walki. Robię 3 razy 5 minut bitki w wadze ciężkiej, czyli na 120 kg. A gdybym tak sobie wtedy powiedział: dobra rezygnuję, poddał się, to by mnie dzisiaj tu nie było. I przypuszczalnie tego MMA też mogłoby nie być, tu gdzie jest. Ja się cieszę, iż swoje 5 groszy dołożyłem do tego, iż dzisiaj zawodnicy mają tu godne wynagrodzenie, mogą godnie żyć, pracować, trenować. Kluby się rozwijają, wszystko idzie do przodu. Powiem może brutalnie w ten sposób. Przecież MMA zaczęło się w Polsce chyba w 2004 roku. 4 lata przede mną w KSW. No i dlaczego MMA wtedy w świadomości nie istniało? No było na galach 200, 300 osób na sali. No i jakoś dziwnym trafem przyszedł Pudzianowski, nacisnął przycisk i zrobiło się 8 milionów przed telewizorami i pełny Torwar. Następnie 11 tys. na sali. Tak było? No jednak coś robię, każdy widzi, iż ja nie leżę. Ja orzę na to, żeby być, tutaj gdzie jestem.


Jak dobrze się bawisz, wrzucając te wszystkie przeróbki i dziwne posty na mediach społecznościowych? Ostatnio był Pudzianowski w różowych włosach.
- Dobrze wiecie, iż ja przez całą swoją karierę brałem udział w różnych programach. Ja do siebie mam naprawdę duży dystans. Przebierali mnie za Michała Wiśniewskiego, byłem już w czerwonych włosach, miałem cały biały strój. To było 15 lat temu. Byłem też Nergalem, byłem Shrekiem i jeszcze takim panem z Błękitnej Ostrygi. No i jeszcze wiele innych takich fajnych, zabawnych przebieranek robiłem, bo jak mówię mam do siebie dystans. Ja wiem, kiedy powiedzieć dziękuję, przepraszam. Wiem, kiedy śmiać się z siebie. choćby mój roast był. Cisnęli mi nieźle. Trzeba wiedzieć, iż na wszystko jest czas i miejsce. Z przymrużeniem oka zawsze można sobie pożartować. Po to są przecież kabarety, po to są roasty. Wszystko jest dla ludzi.
A czy twoja najbliższa przyszłość w pewien sposób zależy od walki na KSW z Eddiem Hallem? Czy chciałbyś, mógłbyś walczyć jeszcze latem tego roku?
- Ja jestem spełnionym sportowcem. Oczywiście wiadomo, iż dalej będę chciał wygrywać. No nie byłbym sportowcem, gdybym wchodząc do klatki, powiedział: "Jak będzie, tak będzie". Nie, nie. Ja chcę wygrać. A czy tego dokonam? Zobaczymy 26 kwietnia. Na pewno wchodzę po to, by pokazać, iż jednak na coś tego starego Pudziana jeszcze stać. Tylko iż on też wchodzi, żeby tego starego lisa przytrzeć. Który, którego złapie na plewy? Zobaczymy. A czy później będę się bił? Oczywiście, iż trenował, to ja do końca życia będę, jeszcze się troszeczkę pobawię. A czy latem? Wiesz co? Odpowiem ci po 26 kwietnia. Ciężkie pytanie. Ja nigdy nie wybiegam daleko. Ja w tej chwili jestem przy 26 kwietnia. Porozmawiać mogę dzień później w sprawie tego, co dalej? Teraz są Gliwice. Hulaj dusza, piekło, raj. Jedziemy. Może klatka się nie zarwie!
Idź do oryginalnego materiału