Zapowiadało się bardzo dobrze. Damian Litwinowicz rozkręcał się z wyścigu na wyścig. Nabierał odwagi do walki bok w bok, a we właściwym momencie jak w półfinale udało się napuścić dwóch największych rywali na siebie. Pech przyszedł w finale.
Niedziela rozpoczęła się dosyć spokojnie. Podczas trzeciej kwalifikacji komentatorzy na wyścigach stawki WRX zaczęli choćby opowiadać o swoich przygodach na lotnisku, a nie o tym co działo się na torze, w momencie jak zmienił się lider stawki. Poranne kwalifikacje Mistrzostw Świata oglądało w jednym momencie w porywach 350 – 430 osób. Elektryczna rywalizacja nie budzi więc oczekiwanych emocji.
Ożywienie przyszło dopiero podczas wyścigów Mistrzostw Europy gdzie pozostał jeszcze klasyczny duch rallycrossu. W Q3 Damian był 7, ale już w Q4 odrabiał straty i dzięki czystej jeździe ukończył je na 3 miejscu. Główni rywale wdali się w walkę co dało dodatkowy handicap czasowy.

W półfinale Belevskiy, już na starcie przed pierwszym zakrętem, zaczął się rozpychać i pchał Damiana Litwinowicza na zewnętrzną. Tutaj Polak zaryzykował, odpuścił i lider klasyfikacji spiął się z Liimatainenem, który zamykał Damiana z drugiej strony. Na śliskiej i mokrej nawierzchni gwałtownie wypadli z optymalnego toru jazdy i spadli na koniec stawki. Szansę momentalnie wykorzystał Litwinowicz i reszta zawodników. Dwóch największych rywali pokrzyżowało sobie drogę po punkty w tych zawodach. Liimatainen nie dostał się do finału, a Belevskiy spadł na koniec finałowych ustawień.
Później pojawiło się zamieszanie czy dopuścić Fina do finału czy nie. Wstrzymano finał Mistrzostw Europy i ustawione już na polach startowych auta nagle zjechały do parku maszyn. Tym sposobem finał Mistrzostw Świata pojechał jako pierwszy ku zaskoczeniu zawodników i zespołów. Pogoda cały czas była niepewna i mechanicy na gwałtownie dopasowywali opony i zawieszenie na polach przedstartowych zaskoczeni przyśpieszonym startem.
Przez te roszady Mistrzostwa Europy ponownie wystartowały w deszczowych warunkach. Damian Litwinowicz bronił sie przed atakującym z ostatniej linii Belevskiym. Doszło do kilku efektownych wyprzedzeń, ale to finalnie Yury wysunął się przed Damiana. Belevskiy jednak obrócił się na ciasnym zakręcie i stanął na drodze Litwinowicza. Doszło do mocnego zderzenia przodami co zakończyło rywalizację obu kierowców. Damian jeszcze próbował jechać dalej, ale uszkodzone zostało zawieszenie w jego Audi i zatrzymał się kilka metrów dalej. Mimo, iż ujechał nieco większy dystans to został sklasyfikowany za Yurym, który nieumyślnie, ale jednak był przyczyną tego zdarzenia. Przepadło kolejne kilka punktów, które mogą być najważniejsze na finałowych zawodach. Sytuacja ta bardzo przypominała zdarzenie sprzed dwóch lat gdzie dwóch największych rywali Litwinowicz i Isaksetre w wyniku bezpośredniej walki nie ukończyli finału i stanęli niemal obok siebie.
W Finlandii była szansa na znaczne odrobienie punktów. Pech jednak dosięgnął całą trójkę z top 3 ERX, z Damianem włącznie, niemal po równo. Wszystko rozstrzygnie się więc w dalekiej Turcji, tym bardziej, iż będzie to podwójna runda. Promotor, aby ściągnąć jak najwięcej zawodników na tak odległy tor zaplanował podwójną rywalizację.
Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata motorsportu, obserwuj serwis RALLY and RACE w Wiadomościach Google.