Mikkel Michelsen ma za sobą sezon pełen kontrastów. W Polsce jest jednym z najskuteczniejszych zawodników Pres Grupa Deweloperska Toruń i prawdziwym liderem drużyny. Jednak jego starty w cyklu Grand Prix zakończyły się fiaskiem – zajął 9. miejsce w klasyfikacji generalnej, co oznacza, iż stracił stałe miejsce w stawce na sezon 2026.
W rozmowie z EkstraBladet Michelsen nie owijał w bawełnę:
– To był gówniany sezon, mówiąc wprost.
Duńczyk przyznał, iż główną przyczyną problemów są konsekwencje poważnego upadku z września 2024 roku.
– Kiedy ludzie pytali, czy to miało wpływ, odpowiadałem, iż nie. Ale prawda jest taka, iż mam tylko 15–20% siły w lewej ręce. Na trudnych torach było mi przez to bardzo ciężko.
To wyznanie może szokować, bo w polskiej lidze Michelsen spisuje się znakomicie i nic nie wskazywało na tak poważne ograniczenia zdrowotne. Mimo trudności Duńczyk nie zamierza się poddawać.
– Od dziecka marzyłem, żeby zostać mistrzem świata. Nie zamierzam z tej drogi rezygnować. Teraz muszę uporządkować sprawy zdrowotne i będę walczył o powrót do Grand Prix.
Na razie Michelsen pozostaje poza stawką GP, chyba iż organizatorzy zdecydują się przyznać mu dziką kartę. Niezależnie od tego, w Polsce jego dyspozycja daje toruńskim kibicom powody do dumy – choć sam zawodnik nie ukrywa, iż zdrowie wciąż jest jego największym rywalem.
