Przelotne opady śniegu i bardzo niska temperatura sprawiły, iż na Stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie pojawili się wyjątkowo zagorzali kibice czarnego sportu. Ci, którzy zdecydowali się przyjść na stadion, raczej tego nie żałowali. Tegoroczna edycja dostarczyła kilku ciekawych wyścigów, a wygrał lubiany przez fanów wychowanek, Dominik Kubera. Na podium stanął też świetnie dysponowany u progu sezonu Nazar Parnitskyi. Przeciętne występy liderów mogły zasiać jedyną nutę niepewności.
Grzegorz Zengota liczył na nieco więcej
– Nie mogłem się jakoś zgrać. Trudno mi powiedzieć, czemu tak. W sparingach było udanie i apetyt urósł, aby powalczyć może choćby o zwycięstwo, ale za dużo pomyłek z mojej strony, też w sprzęcie. Muszę przyznać, iż jestem trochę po memoriale niezadowolony – powiedział po zawodach w rozmowie z elka.pl Zengota.
Wcześniej Zengota zanotował kilka bardzo udanych występów w meczach sparingowych. Nieco niższa zdobycz to dla niego jednak motywacja do pracy przed niedzielną inauguracją sezonu ligowego.
– To miał być finalny test sprzętu, z którego będę korzystać w niedzielę, ale wygląda na to, iż czeka mnie jeszcze trochę pracy na ostatnich treningach. Teraz było dużo chłodniej i może to też miało znaczenie. Ale nie chcę tu szukać jakichś wymówek. To nie był po prostu mój dzień – dodał ulubieniec leszczyńskiej publiczności.
Udane popołudnie dla Antoniego Mencela
Więcej powodów do optymizmu miał w niedzielne popołudnie Antoni Mencel. Momentem dnia było dla niego zwycięstwo w swoim ostatnim starcie, kiedy to pokonał Bena Cooka czy też Madsa Hansena.
– Jestem zadowolony. Początek może nie do końca udany, ale później wszystko dobrze się poukładało i wynik na koniec na pewno mogę zaliczyć na plus – powiedział junior Fogo Unii Leszno. – Docelowe silniki na ligę są w serwisach, ale sprzęt z memoriału nie jest zły. Cały czas sprawdzamy różne rozwiązania i myślę, iż udaje nam się trafiać – dodał pytany o podejście do towarzyskiej imprezy.
Wyzwaniem dla zawodników biorących udział w memoriale był… śnieg. Na szczęście opady nie były na tyle obfite, by zatrzymać rywalizację, ale to w połączeniu z bardzo niską temperaturą dodało imprezie zimowego anturażu. W Lesznie dwie doby wcześniej trenowano natomiast w niemal letnich temperaturach.
– Temperatura była dosyć niska, ale byliśmy na to przygotowani. Rozgrzewka była mocna, więc jakoś to znieśliśmy. W piątek na treningu było ponad 20 stopni, podczas memorialu chyba 3 czy 4, więc musieliśmy się przestawić – powiedział Mencel.