Ważna chwila w życiu zawodowym
Jak powszechnie wiadomo, Bayersystem GKM Grudziądz ma problem z wygrywaniem spotkań wyjazdowych. Piąta drużyna poprzedniego sezonu świetnie jednak rozpoczęła nowy sezon w PGE Ekstralidze. „Gołębie” wygrały na inaugurację z Włókniarzem Częstochowa. Był to pierwszy triumf wyjazdowy grudziądzan za kadencji Roberta Kościechy.
– Tak, to jest mój drugi sezon jako trenera pierwszego zespołu. To jest moje pierwsze wyjazdowe zwycięstwo, z czego bardzo się cieszę. Zapamiętam to na bardzo długo. Jesteśmy dobrze przygotowani na wiosnę, ponieważ mieliśmy dużo treningów i sparingów. Bardzo dobrze wykorzystaliśmy czas w marcu i na początku kwietnia. Dzisiaj udowodniliśmy, iż jesteśmy silną drużyną – powiedział tuż po spotkaniu Robert Kościecha.
GKM świetnie rozpoczął spotkanie. Przyjezdni wygrali pierwszą serię startów 16:8, choć zwykle to gospodarze powinni mieć przewagę na początku zmagań. Goście bardzo dobrze odczytali warunki torowe panujące tego dnia na torze przy ul. Olsztyńskiej.
– Trudno powiedzieć czy tor był przewidywalny. Przyjechaliśmy tutaj z nastawieniem, żeby odjechać dobre zawody. Dzisiaj udało nam się ten mecz wygrać. Od początku meczu stawialiśmy trudne warunki rywalom. Bardzo się cieszę, iż tak dobrze rozpoczęliśmy spotkanie. Osiem punktów przewagi po pierwszej serii to dobry wynik. Później naszym zadaniem było utrzymać taki rezultat do końca – przyznał szkoleniowiec grudziądzan.
„Oczko w głowie” trenera
Początek sezonu to zawsze nerwowy moment dla wszystkich zawodnika i trenera. Wszyscy starają się dobrze rozpocząć, co może napędzić całą drużynę w dalszej fazie rozgrywek. Wraz z czasem trwania zawodów, jeżeli idą one po myśli, ten stres może być niższy. Przyznaje to także trener „Gołębi”.
– Przed meczem zawsze są nerwy, brzuch boli. Później, im bardziej mecz idzie po naszej myśli, tym nerwy są mniejsze. Od początku zawodów dobrze sobie radziliśmy. Utrzymywaliśmy bezpieczną przewagę do końca. Wiadomo, iż jest to pierwszy mecz ligowy w tym sezonie i jeszcze cały zespół musi wejść na wysokie obroty, żeby to działało jak najlepiej. Zwłaszcza nasi młodzi zawodnicy, którzy pierwsze poważne ściganie spod taśmy mieli dopiero w meczu ligowym. Na pewno z meczu na mecz będzie lepiej – z pokorą wyjawił 47-latek.
Zostając w temacie juniorów. GKM na przestrzeni ostatnich lat bardzo rozwinął swoją kadrę młodzieżową. W ogromnej mierze to zasługa Roberta Kościechy. W Częstochowie zarówno Kevin Małkiewicz, jak i Kacper Łobodziński poradzili sobie bardzo dobrze. Wygrali wyścig juniorski podwójnie, a łącznie pokonali swoich odpowiedników z Włókniarza w stosunku 7:2.
– Bardzo się bałem biegu młodzieżowego, żeby go nie przegrać. Z drugiej strony wiedziałem, iż Kacper z Kevinem są dobrze przygotowani. Bardzo dobrze pojechali, co mnie bardzo cieszy. Na pewno dzisiaj, gdy ma się juniorów, w dodatku wychowanków, pokazuje to, iż jesteśmy kompletni. Tymi biegami wygrywa się mecze – dodał Robert Kościecha, dla którego młodzież jest „oczkiem w głowie”.
Kosmiczny Duńczyk
Nie można jednak przejść obojętnie wobec fenomenalnego występu Michaela Jepsena Jensena. Duńczyk po raz kolejny udowodnił, iż świetna forma z zeszłego sezonu nie była przypadkowa. Popularny „Liglad” choćby gdy przegrywał start, dysponował taką prędkością, iż z łatwością wyprzedzał gospodarzy. Jensen wyrasta na lidera GKM-u. W pierwszym meczu sezonu zdobył 14 punktów.
– Jak przychodził do nas w połowie sezonu zasadniczego to od razu się załapał do składu i już wtedy pokazywał, iż jest bardzo mocny. Z meczu na mecz pozostało silniejszy psychicznie, mentalnie, a także sprzętowo. Dzisiaj udowodnił, iż jest w świetnej formie, a głosy, iż jest źle przygotowany na wiosnę nie mają pokrycia w rzeczywistości. Już na początku pokazuje, iż jest bardzo szybki i skuteczny – pochwalił swojego podopiecznego trener grudziądzan.
