Ratajczak: „Samolot też startuje pod wiatr”
Damian Ratajczak czwartkowego finału Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski nie będzie wspominać najlepiej. Zawodnik Stelmet Falubazu Zielona Góra zdobył osiem punktów i zajął dopiero siódmą pozycję. Wejścia w zawody z pewnością nie ułatwiło mu wykluczenie w pierwszym starcie.
– Na pewno trochę mi to przeszkodziło, bo później bardzo się chce. Wiemy, iż masz pięć biegów i każde potknięcie ma duży wpływ. Chciałem odrabiać i przez to psułem dojazd do łuku. Dzisiejsze zawody sam sobie zawaliłem, miałem trochę pod wiatr, ale w sumie sam sobie ten wiatr zrobiłem. Samolot też startuje pod wiatr, więc raz jesteś na wozie, raz pod wozem. To kolejna lekcja dla mnie na przyszłość – komentuje Ratajczak.
Mimo niezbyt udanego wyniku, Ratajczakowi podobała się jazda na obiekcie przy ulicy Sportowej.
– Lubię takie tory, gdzie trzeba jechać szeroko, szybko, mało wyłamanym motocyklem. To są fajne warunki do walki. Tutaj nie ma co szukać problemów w torze – ja po prostu zawaliłem i tyle. To jest sport i czasem tak bywa. Bardzo chciałem, może choćby za bardzo. Wiadomo, iż każdy chce mieć trofea na koncie, ale w juniorskim wieku różnie się to kończy. Za bardzo po prostu chciałem, a inni też są w dobrej formie i robią punkty, więc nie ma co się tłumaczyć i trzeba dalej pracować – opowiada junior.
„Nikogo nie można lekceważyć”
Przed Ratajczakiem i Stelmet Falubazem Zielona Góra najważniejsza część sezonu. Zielonogórzanie będą już za kilka dni próbowali obronić miejsce w PGE Ekstralidze, gdzie w fazie play-down będą mierzyć się z INNPRO ROWem Rybnik. Choć zielonogórzanie są zdecydowanym faworytem tego dwumeczu, to Ratajczak podchodzi do rywalizacji na spokojnie.
– Na pewno chcemy ten dwumecz wygrać i mieć ligowy spokój, żeby skupić się na przyszłym sezonie. Wiadomo – Rybnik chce wygrać i my też chcemy, więc zrobimy wszystko, żeby przechylić to na naszą korzyść. Ale wiemy, iż to jest żużel – nikogo nie można lekceważyć. Trzeba podejść z pokorą i ja osobiście muszę skupić się na tym, żeby zrobić pięć równych startów i dorzucić solidne punkty dla drużyny – mówi młodzieżowiec.
Dla Ratajczaka sezon 2025 jest pierwszym spędzonym poza macierzystą FOGO Unią Leszno. 20-latek może go jednak zaliczyć jak najbardziej do udanych. Pomimo braku indywidualnych sukcesów, zaliczył wiele udanych spotkań z „Myszką Miki” na kevlarze.
– Na pewno byłem zestresowany tym sezonem, bo sporo się zmieniło w moim teamie. Odszedł doświadczony mechanik, który został w Lesznie – dużo mnie nauczył, wprowadził w ten sport i dbał, żeby motocykle były tip-top. Dzięki niemu mam też sporą wiedzę o ustawieniach. Ten sezon był dla mnie niewiadomą, ale myślę, iż jak przeanalizować całość, to mogę być zadowolony. W Ekstralidze widać postęp, bo na przykład starty są lepsze niż w pierwszych kolejkach. To duży plus. Do poprawy na pewno pozostają zawody indywidualne, ale jak wiadomo – w żużlu raz jesteś na górze, raz na dole. Ciężko być cały czas na topie – opowiada Ratajczak.
Rozgląda się za zagranicznymi opcjami
Przed Ratajczakiem został już tylko jeden sezon w kategorii młodzieżowców. Wychowanek leszczyńskiej Unii ma klarowną sytuację, jeżeli chodzi o ligę polską, natomiast będzie też szukać opcji do jazdy poza naszym krajem.
– Na pewno chcę startować w lidze szwedzkiej. Kilka klubów się odzywało i bardzo chcę przejechać tam cały sezon. Myślę, iż to pozwoli mi się rozwinąć i poznać nowe tory. Rozważam też Danię, bo to po drodze, ale zobaczymy, jak to się ułoży. Może w przyszłości Anglia, ale na razie priorytetem jest Szwecja. Zima jest długa, będzie czas na przemyślenia i decyzje – mówi 20-latek.
Jak też zapewnia, nie ma żadnego urazu po zeszłorocznej nieudanej przygodzie w Danii, którą okupił poważną kontuzją.
– Nie mam żadnej urazy do ligi duńskiej. To raczej kwestie logistyczne i planowanie przyszłości. Chcę jak najwięcej startować za granicą, żeby jeszcze bardziej się rozwijać – kończy.
