Żużel. Wynik ważniejszy niż zdrowie zawodnika? „To był horror”

4 godzin temu

Franciszek Karczewski przeciwko Gezet Stali Gorzów otrzymał swoją pierwszą szansę w 10. biegu. Niestety po wyjściu z łuku młody zawodnik stracił panowanie nad motocyklem i został zaciągnięty bliżej bandy. W tym momencie znalazł się obok niego Oskar Fajfer i obaj zderzyli się motocyklami. 31-latek pojawił się później na torze, a po zawodach zakomunikował, iż w wyniku upadku doznał złamania wyrostka rylcowatego kości promieniowej i łokciowej.

– Całą odpowiedzialność za zdrowie zawodnika w trakcie meczu ponosi lekarz, ale ta decyzja jest na pewno podejmowana pod wpływem naporu trenera, menadżera czy prezesa. To jest namawianie „zrób to, zrób tamto”, czyli jest sterowany. Dla nich wynik jest najważniejszy. Tutaj zdrowie ludzkie, kariera czy posada lekarska dla nikogo się nie liczy. Dla nich istotny jest interes klubu. Ja się dziwie lekarzom, bo oni na pewno dobrze wiedzą, jaki jest stan zdrowia zawodnika po upadku – skomentował Jan Krzystyniak.

Żużel. Kontuzja seniora Stali? Będą taktyczne szachy na ROW?!

Żużel. Widziane zza Odry. O kibicowaniu w GP, wyroku na Stal Gorzów i drugiej szansie

Były żużlowiec dobrze wie, co się dzieje z zawodnikami po wypadkach. Dziwi się, iż lekarze dają ulec presji wywołanej przez klubowych działaczy, narażając zawodników na głębsze urazy.

– Ja znam różne przypadki. Ciarki mi wychodziły, włosy dęba stawały kiedy zawodnik otrząsnął się dopiero w szatni pod prysznicem, a jechał jeszcze w meczu po upadku. Kiedy poleciała na niego woda, to on się ocknął i pytał: „co ja tutaj robię?”. To był horror. Tutaj całą odpowiedzialność ponosi lekarz i ja im się troszeczkę dziwię, iż tak się narażają tylko po to, żeby komuś dogodzić. Podobne zdarzenie było w Gorzowie, gdzie się okazało, iż zawodnik ma połamane kości. Pewnie ten lekarz wiedział o tym. Nie można człowieka narażać na urazy, czy na utratę zdrowia. Jak się dowiedziałem o tym, to mnie ciarki przeszły. W jakim kierunku sport żużlowy zmierza? – dodał.

Żużel. Liderzy pogrążą Stal? „Czy oni się nie przyłożyli?”

Żużel. Stal straci Jacka Holdera? Komarnicki spokojny, odpowiada Mrozkowi!

Nasz rozmówca zauważył podobny problem już 15 lat temu. Jest przerażony, iż zawodnicy mimo urazów wciąż są posyłani na tor, dlatego nie chce w tym uczestniczyć.

– Ja widziałem to w roku 2010 i wtedy powiedziałem „koniec”. Ja nie będę dodatkowym grabarzem żużla. Na drugi dzień wsiadłem w auto i pojechałem do domu. Powiedziałem, iż moja noga więcej nie powstanie w parkingu. Wiedziałem, w którym parkingu to zmierza i się nie myliłem – zakończył Krzystyniak.

Idź do oryginalnego materiału