Jeśli ktoś z kibiców wybiera się do stolicy Niemiec, to warto, aby na bieżąco śledził media społecznościowe klubu Speedway Wolfslake. Może się trafić bowiem okazja, żeby obejrzeć żużlowe zawody w okolicznościach dalekich od tych, jakie panują w Polsce, ale mających swój niepowtarzalny urok, z pewnością nie tylko dla niżej podpisanego.
Początkowo wczoraj w Wolfslake zaplanowane były zawody w rosnącym w popularność na terenie Niemiec flatracku. Coś jednak nie „zagrało” i aby nie zawieść swoich najwierniejszych kibiców podberliński klub zorganizował w tempie iście błyskawicznym kolejną w tym roku edycję juniorskich zawodów o mistrzostwo północnych Niemiec. Przed zmaganiami w klasie najbardziej typowej, czyli 500 cm, rozgrywano również zawody w klasach o niższych pojemnościach. Do turnieju w klasie 500cm zgłosiło się ostatecznie czternastu zawodników. Wśród nich nie zabrakło akcentu żeńskiego w postaci Hannah Grunewald.
– Cały czas staramy się działać tak, aby jak najczęściej coś na naszym obiekcie się działo pod kątem sportowym, ale nie tylko. Jak widzisz, staramy się w miarę możliwości poprawiać sam stadion. Warto, aby żużlowe tradycje tu trwały. jeżeli wypadły nam zawody we flatracku, to postanowiliśmy zrobić u nas kolejną rundę juniorskich zmagań. Kibiców jest tylu, ile widzisz, ale każdy dobrze spędza czas – mówił nam odpowiedzialny w Wolfslake za rozwój sportowy klubu, Elmo Schröder.
Patrząc po zielonych wałach otaczających tor, wydaje się, iż zmagania zawodników marzących o karierze Kaia Huckenbecka śledziło maksymalnie około 300 kibiców. Największe emocje budziły występy mającego polskie korzenie, o czym nie wiadomo czemu notorycznie wspominał spiker, Patricka Hyjka, miejscowego ulubieńca Lukasa Wagnera oraz wspomnianej wyżej Hanny Grunewald, którą dopingować przyjechała około piętnastoosobowa grupa fanów, ubrana w jednolite stroje i żywo reagująca na torowe wyczyny młodej zawodniczki.
– Jeździmy i dopingujemy Hannę gdzie tylko można. Wierzymy, iż będzie się rozwijała i będzie kolejną zawodniczką z Niemiec, która będzie rozdawała „karty” w kobiecym żużlu, a może i nie tylko – mówił nam jeden z fanów jej talentu.
– Mieszkam niedaleko i przyznam, iż przyjechałem dzisiaj z synem, aby zobaczyć głównie jak Grunewald radzi sobie na torze, bo jest o niej coraz głośniej – dodawał żużlowy „tubylec”.
Jeśli żużel, to nie mogło zabraknąć na obiekcie kibiców z Polski. Oczywiście byli, ale w liczbie niezwykle małej, a na stadion trafili przez kompletny przypadek. W okolice klubu wybrali się w niedzielne popołudnie nie na żużel, a po to, aby… zbierać truskawki.
– Tu maksymalnie kilometr od stadionu jest bardzo popularne truskawkowe pole. Można przyjechać w okresie i samemu zbierać truskawki. Tak też dzisiaj z żoną i dziećmi zrobiliśmy. Wracając zobaczyliśmy, iż jest żużel i podeszliśmy. Przyznaję, iż nie miałem pojęcia, iż niedaleko Berlina jest czynny jeszcze tor żużlowy. Pochodzę ze Śląska i zawsze dopinguję ROW. W tym roku na pewno po paru latach przerwy wrócimy do Ekstraligi – mówił nam Pan Marek.
Z pewnością takich osób jak nasz rozmówca jest więcej. Biorąc pod uwagę liczbę Polaków zamieszkujących Berlin, z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, iż wśród nich nie brak kibiców żużla i o tym powinni „marketingowo” pamiętać działacze niemieckiego klubu.
Zmagania młodych Niemców oglądał również na żywo producent tarcz sprzęgłowych, Holger Lund. – Jak tylko jest żużel, to nie odpuszczam. Wracam właśnie z Pragi, gdzie byłem na mistrzostwach świata w hokeju na lodzie. Żużel to żużel, wiesz, iż kocham ten sport – mówił nam ze śmiechem Niemiec.
Kibice zmagający się z głodem oraz pragnieniem, jak to w Niemczech bywa, mogli zaspokajać się piwem czy pieczonymi kiełbaskami w przystępnych cenach. Obejrzenie juniorskich zmagań działacze wycenili na 10 euro.
Wypada mieć nadzieję, iż działacze Wolfslake powoli, ale systematycznie będą rozwijali żużel na obrzeżach niemieckiej stolicy. Stadion jest idealnie położony, tuż przy lesie, a „smaku” dodaje iście czarny tor z bardzo nietypową, mocno „zjeżdżającą” w dół prostą. Wracając do domu zajrzałem w okolice truskawkowego pola. Biorąc pod uwagę pełny parking, kończąc żartobliwie można postawić tezę, iż żużel przegrał wczoraj pod Berlinem z truskawkami.