Sytuacja OK Kolejarza Opole staje się coraz trudniejsza. Polska drużyna ma na swoim koncie zaledwie dwa punkty, zdobyte na wyjeździe w Krakowie. Na domowym torze opolanie spisują się fatalnie, co potwierdziła bolesna porażka 38:52 z Trans MF Landshut Devils. Do końca fazy zasadniczej pozostało pięć spotkań. Czy Kolejarz zdoła jeszcze odwrócić losy i uniknąć przedwczesnego zakończenia sezonu?
OK Kolejarz Opole od 2017 roku bezskutecznie próbuje wydostać się z najniższego szczebla rozgrywkowego w Polsce. W ostatnich latach drużyna kilkukrotnie kończyła sezon na drugim miejscu, będąc bardzo blisko upragnionego awansu. Z każdym kolejnym rokiem rywalizacja w Krajowej Lidze Żużlowej staje się jednak coraz trudniejsza, a zdobycie przepustki do Metalkas 2. Ekstraligi – bardziej wymagające. Przełom miał nadejść w tym sezonie – tak przynajmniej zapowiadał prezes Kolejarza, Zygmunt Dziemba, tuż po zakończeniu ubiegłorocznych rozgrywek.
Żużel. Dudek potwierdza szybkość i ucieka Zmarzlikowi! Mówi o formie i… urodzinach! (WYWIAD)
Żużel. Dudek liderem. Ciasno po 1. rundzie (KLASYFIKACJA IMP)
– W przyszłym roku obchodzimy 75-lecie istnienia sportu żużlowego w Opolu i chcemy walczyć o najwyższy cel, jakim jest awans do Metalkas 2. Ekstraligi. Już teraz prowadzimy rozmowy z zawodnikami, którzy mieliby pomóc nam ten cel osiągnąć – mówił we wrześniu 2024 roku.
Zmiany w składzie objęły m.in. dołączenie Oskara Polisa, Jamesa Pearsona i Huberta Łęgowika, którzy razem ze Stanisławem Melnyczukiem i Mathiasem Thornblomem – pozostającymi w Opolu na kolejny sezon – mieli stworzyć trzon seniorskiej formacji. Mimo tych wzmocnień, siła kadry wciąż wypadała blado na tle zespołów z Wybrzeża Gdańsk, Ultrapur Startu Gniezno czy Pronergy Polonii Piła.
Kalendarz pierwszej części fazy zasadniczej układał się dla opolan całkiem korzystnie – zwłaszcza pod względem meczów na własnym torze. Kolejarz miał bowiem podejmować kolejno Gniezno, Gdańsk i Piłę – drużyny realnie walczące o awans. Wydawało się, iż to idealna okazja, by pokrzyżować im plany, a przy okazji samemu zaskoczyć i włączyć się do walki o wyższe cele. Niestety, zawodnikom z Opola zabrakło naprawdę kilka – wszystkie te spotkania przegrali różnicą zaledwie kilku punktów.
Nie powiodło się również na wyjazdach – zarówno w Niemczech, jak i na Łotwie Kolejarz nie zdołał zdobyć punktów. Najbliżej sukcesu był w Landshut, gdzie przegrał minimalnie – 43:47. Jedynym pozytywem była wyprawa do Krakowa, gdzie opolanie zanotowali swoje pierwsze – i jak dotąd jedyne – zwycięstwo w sezonie.
Żużel. Nie lubi Motoareny, a ją zdobył! Kubera o swoich dużych problemach
Żużel. Przyjemski zaskakuje ws. transferu! „Nic nie zamierzam zmieniać”
Druga wygrana miała nadejść w rewanżu z Landshut – tym razem na torze w Opolu. Skoro na niemieckiej ziemi potrafili się postawić, to przy wsparciu własnej publiczności nie powinno być problemu, prawda? Rzeczywistość okazała się jednak brutalna – gospodarze ponieśli kompromitującą porażkę 38:52.
Aktualnie OK Kolejarz Opole znajduje się w bardzo trudnym położeniu. Po siedmiu rozegranych meczach zamykają ligową tabelę z dorobkiem zaledwie dwóch punktów, a przed nimi jeszcze pięć spotkań. Najbliższy z nich odbędzie się w niedzielę w Pile, gdzie o triumf będzie niezwykle trudno – Polonia przy ul. Bydgoskiej spisuje się bowiem bez zarzutu. Kolejarza czekają również wyjazdy do Gdańska i Gniezna, gdzie porażki – patrząc na dotychczasową formę – wydają się niemal nieuniknione.
Realne szanse na punkty opolanie będą mieć w meczach domowych przeciwko Speedway Kraków i Lokomotivowi Daugavpils. Biorąc jednak pod uwagę dotychczasowe występy na własnym torze, trudno cokolwiek prognozować. Jedno jest pewne – zwycięstwo nad krakowianami staje się obowiązkiem, zwłaszcza iż Kolejarz ma niemal pewny punkt bonusowy po wcześniejszym wyjazdowym triumfie różnicą 14 punktów. Wygrana tych dwóch spotkań i tak da im za mało żeby powalczyć o play-offy – choćby nie będą ich blisko.
Jak dotąd oczekiwania w pełni spełnia Oskar Polis, który notuje wysoką średnią biegopunktową na poziomie 2,282 punktów i skutecznie wywiązuje się z roli lidera drużyny. Z kolei w przypadku Huberta Łęgowika w kilku meczach zabrakło punktów, choć miał być jednym z filarów zespołu.
Największym rozczarowaniem dla kibiców jest jednak bez wątpienia postawa Mathiasa Thornbloma. Szwed w tej chwili legitymuje się średnią wynoszącą 1,3, a jego najlepsze występy miały miejsce… w pierwszych dwóch kolejkach, gdy zdobywał po 9 punktów z bonusem. Od tamtej pory jego forma wyraźnie spadła. Choć w poprzednich sezonach wielokrotnie udowadniał swoją wartość, dziś jest jedynie cieniem samego siebie.