Maksym Drabik trafił do Rybnika przed obecną kampanią. 27-latek miał za sobą ciężki okres we Włókniarzu Czętochowa. Z pewnością więc w Rybniku na odbudowę swojej formy oraz pozycji w hierarchii krajowego żużla. Powiedzieć, iż Drabik w Rybniku odżył, to jak nie powiedzieć nic. Dwukrotny mistrz świata juniorów zakończył ligowe zmagania z imponującą średnią 2,138 punktu na bieg, będąc prawdziwym liderem „Rekinów”. Początek był jednak dla niego trudny, a w pewnym momencie choćby wypadł ze składu. Po powrocie natomiast niemalże nie schodził poniżej granicy dziesięciu punktów na mecz.
To jednak nie zapobiegło spadkowi INNPRO ROWu Rybnik. Los podopiecznych Piotra Żyto został przypieczętowany w sobotni wieczór. Ulegli oni wtedy w Gorzowie miejscowej Gezet Stali w stosunku 36 do 54. Drabik zapisał przy swoim nazwisku dwanaście „oczek”. Jak się okazało, był to jego ostatni występ z „Rekinem” na plastronie. 27-latek w poniedziałkowe popołudnie pożegnał się z klubem na swoich mediach społecznościowych. Co ciekawe, Drabik w bardzo ciepłych słowach wypowiedział się o prezesie, Krzysztofie Mrozku.
– (…) Dziękuję Prezesowi Mrozkowi za rzetelną współpracę i dobre prowadzenie klubu. Niestety na aspekt sportowy zarząd kilka ma ma wpływu, a musimy pamiętać o tym, iż jest to trudna dyscyplina, w której na wynik wpływa wiele czynników i drobiazgów. Uważam, iż Prezes Mrozek jest odpowiednią osobą, na odpowiednim miejscu w Rybniku i proszę doceńcie uczciwość i niezwykłe zaangażowanie Prezesa Mrozka – pisze zawodnik.
Na ten moment przyszłość Drabika nie pozostało potwierdzona. Jest on też jednocześnie pierwszym zawodnikiem, który publicznie ogłosił odejście z Rybnika.
