Wyjątkowo interesująca zrobiła się nam końcówka sezonu, prawda? Przed sezonem praktycznie nikt nie stawiał na awans Pronergy Polonii Piła do Metalkas 2. Ekstraligi, a dzięki świetnej postawie zawodników i równie odpowiedzialnej pracy zarządu, klub znad Gwdy wraca na zaplecze PGE Ekstraligi. Niewykluczone, iż zaskoczony takim rozwojem spraw jest też Jarosław Hampel, który mimo wszystko dość niespodziewanie zdecydował się na zakończenie sportowej kariery.
Ofensywa transferowa będzie trudna
Nie jest żadnym zaskoczeniem, iż teraz przed działaczami z Piły nie lada wyzwanie, by zbudować skład, który będzie w stanie rywalizować w Metalkas 2. Ekstralidze. Wielokrotnie już widzieliśmy, iż zawodnicy wyróżniający się na niższym szczeblu rozgrywek, po dołączeniu do silniejszego klubu, mieli poważne problemy ze zdobywaniem odpowiedniej liczby punktów. Nie inaczej może być i w tym przypadku.
Tym samym do choć częściowej kadrowej rewolucji w Pile dojść musi. W kuluarach pojawiają się już pierwsze nazwiska, które mogą wzmocnić zespół, ale póki co jest to tylko wróżenie z fusów. Ważne będzie m.in. wzmocnienie formacji krajowej, która szczególnie na wyjazdach nie prezentowała się najlepiej.
W powrocie Hampela byliby sami wygrani
Szybko po zakończeniu finałowego rewanżu w Gdańsku, pilscy kibice zaczęli się zastanawiać, kto mógłby do Polonii dołączyć. Nie trzeba było długo czekać by pojawiły się głosy, iż przydałby się drużynie Jarosław Hampel. Hampel, który w Pile ma status legendy, gwiazdy nad gwiazdami, symbolu udanej kariery sportowej. Za każdym razem, gdy tylko „Mały” przyjeżdżał na stare śmieci, kibice dostawali pozytywnego szału i chętniej odwiedzali stadion przy ul. Bydgoskiej.
Wielkie wsparcie dla wychowanka Polonii było słychać choćby podczas nie tak dawnego finału IMP rozgrywanego w Pile. Była euforia z oglądania gwiazd, ale gdy tylko na tor wyjeżdżał Hampel, nie dało się nie zrozumieć, kogo dopinguje bardzo licznie zgromadzona publiczność.
Dla samego 43-latka powrót do macierzystego klubu też wydaje się posunięciem bardzo logicznym i to z kilku względów. Przede wszystkim dodatkowy rok zarabiania na żużlu i to niemal na pewno na gwiazdorskich stawkach nie uszczuplił by jego portfela. Jednocześnie choćby gorsza forma i nieco rozczarowujące wyniki nie byłyby czymś, co mogłoby Hampela dotknąć. Oczywiście jego ambicja mogłaby ucierpieć, ale żaden hejt z trybun nie miałby miejsca. W końcu legenda wróciła do domu i po prostu nie prezentowała już swojego poziomu, zdarza się. We wszelkich pozostałych kwestiach Hampel też mógłby liczyć na specjalne traktowanie. Choćby niebo miałoby się załamać, miejsce w składzie miałby na bank. Presji na nim nie byłoby praktycznie żadnej, bo nikt by się choćby nie odważył powiedzieć o nim złego słowa. A dodatkowo zakończenie kariery w klubie, w którym się ją zaczynało, byłoby znakomitym zamknięciem całej kariery. Pilski „Last Dance” w biografii 43-latka wyglądałby znakomicie.
Działacze Polonii mają teraz jedno zadanie – kupić ładny bukiet kwiatów i dobre czekoladki, udać się pod dom Hampela w garniturach i poprosić o pomoc. Los daje ogromną szansę, by marzenie tysięcy pilskich kibiców się spełniło. Jarku, ty też tego nie zepsuj.