Wywalczyli utrzymanie, ale on był załamany i płakał. Nie takim wynikiem chciał się pożegnać

speedwaynews.pl 4 godzin temu

Oliver Berntzon z ostrowskim klubem jest bardzo związany. Przez cztery lata startów dla Moonfin Malesy Ostrów Wielkopolski 446 punktów i 43 bonusy. To dorobek, który klasyfikuje go na trzecim miejscu w klasyfikacji wszechczasów ostrowskiego żużla. Więcej punktów od Berntzona zdobyła tylko dwójka zawodników. Duńczyk Nicolai Klindt, który w tym mieście spędził pięć pełnych sezonów i jeden mecz w 2022 roku przed wypożyczeniem. Drugim jest rodak Berntzona i absolutna legenda ostrowskiego żużla, Peter Karlsson, który na swoim koncie ma ponad dwukrotność tego, co Oliver Berntzon – 926 punkty.

W czasie startów dla zespołu z Wielkopolski Oliver Berntzon zdobywał średnio 1,709 pkt/bieg. Ten wynik być może byłby wyższy, ale rok spędził z Ostrovią na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. W PGE Ekstralidze dużo trudniej o punkty, więc i średnia mogła być lepsza.

Oliver Berntzon ma trudny sezon

Sezon 2025 jest dla Szweda fatalny. Liczby najlepiej odzwierciedlają to, jak kiepski był to sezon dla tego zawodnika. Oliver Berntzon miał w tym roku najmniej biegowych wygranych w całej swojej karierze na zapleczu PGE Ekstraligi, czyli dziesięć. Zanotował także najgorszą średnią biegopunktową. W tym roku może się pochwalić wynikiem na poziomie 1,567 pkt/bieg. Dla porównania rok wcześniej w barwach H.Skrzydlewska Orła Łódź wykręcił wynik na poziomie 1,907 pkt/bieg.

W decydującym o utrzymaniu dwumeczu był niejako kulą u nogi. Z jednej strony lider, a takim choćby po słabszym początku należy się kredyt zaufania, a z drugiej mecz decydujący o tym, żeby jak najszybciej zakończyć sezon utrzymaniem i móc się przygotowywać do przyszłorocznych rozgrywek. W dwumeczu z H.Skrzydlewska Orłem Łódź zdobył kolejno – cztery punkty w domowym starciu oraz jeden punkt i bonus na Moto Arenie. W sześciu biegach pokonał tylko jednego seniora – Patryka Wojdyło. Poza tym na jego rozkładzie znalazł się tylko Seweryn Orgacki oraz klubowi koledzy.

Pomimo wszystko trzeba oddać mu jedno – jako kapitan drużyny wkładał w swoją pracę całe serce. Był bardzo zaangażowany i nie można odmówić mu tego, iż chciał dla Ostrovii jak najlepiej. Niestety, tegoroczna forma mu na to nie pozwalała, a sam dał upust emocjom po ostatnim spotkaniu w Łodzi. Choć sama chwila, gdy udało się utrzymać po tak ciężkim sezonie dla Moonfin Malesy Ostrów jest raczej powodem do euforii to Oliver Berntzon na podziękowaniach zaczął płakać.

Był załamany swoją dyspozycją i musiał dać upust emocjom. Ten obrazek z pewnością może chwytać za serce fanów, którzy zwrócili uwagę na zachowanie kapitana. Był załamany. Na szczęście w tej trudnej dla niego chwili podszedł do niego m.in. Sebastian Szostak i Anders Rowe. Obaj wsparli go krótką rozmową i próbowali podnieść na duchu.

Oliver Berntzon
Idź do oryginalnego materiału