Gdy TVP Sport poinformowała w poniedziałek, iż tym razem nie pokaże meczu Ligi Mistrzów w środę, ale we wtorek, kibice nie wytrzymali. Pod postem pojawiło się mnóstwo szyderczych komentarzy. "A mecz finałowy to pewnie tylko powtórkę i to na drugi dzień włączycie xd" - napisał użytkownik Laga do Lewego. "Podobno UEFA specjalnie dla was organizuje mecz o 3 miejsce, żebyście mieli co pokazać. Prawda to?" - zapytał ironicznie The fat full cat.
REKLAMA
Kibice mieli nadzieję, iż wreszcie zobaczą Barcelonę
Kibice woleliby oczywiście obejrzeć mecz Barcelony, w którym - mają nadzieję - wystąpi Wojciech Szczęsny. Niestety, według umowy podpisanej w ubiegłym roku, TVP ma prawo do tzw. meczu drugiego wyboru. W związku z tym Canal+, który nabył prawa do transmisji od UEFA, a TVP sprzedał sublicencję, decyduje, co może pokazać telewizja publiczna.
jeżeli chodzi o półfinały, to do tej pory fani mieli przekonanie, iż prawo drugiego wyboru dotyczy jedynie meczów środowych, więc jeżeli w ten dzień tygodnia zaplanowano teraz tylko jeden mecz, to z automatu pokaże go TVP. Nic bardziej mylnego. Okazało się, iż w przypadku półfinałów, prawo pierwszego wyboru wygląda inaczej.
W ten sposób kibice bez dostępu do abonamentu Canal+ nie obejrzą w tym sezonie na żywo żadnego meczu Robert Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego, chyba iż FC Barcelona awansuje do finału.
Mecze Ligi Mistrzów mają fatalną oglądalność w TVP
Taki układ z Canal+ spowodował, iż mecze Ligi Mistrzów mają w TVP fatalną oglądalność. Spotkania FC Brugge z Borussią Dortmund oglądało np. 300 tys. widzów, Aston Villa – Bayern 500 tys., Manchester City – Juventus 700 tys. I tym rekordowym wynikiem pochwaliła się choćby telewizja publiczna na swoich stronach.
Za kadencji poprzednich władz TVP z oglądalnością Ligą Mistrzów już było źle, ale wyniki podbijały w górę spotkania FC Barcelony z udziałem Lewandowskiego. w okresie 2022/23 mecz z Victorią Pilzno oglądało 1,87 mln widzów, z Interem Mediolan 1,76 mln, a z Bayernem Monachium 1,84 mln. Wtedy TVP miała spotkania pierwszego wyboru i średnia 16 transmisji wyniosła 1,16 mln widzów.
W tym sezonie Ligi Mistrzów TVP zaplanowała 17 transmisji. Według przecieków medialnych zapłaciła za to 13,5 mln euro za sezon. Poprzednia taka umowa zawarta w latach rządów Jacka Kurskiego kosztowała TVP 14 mln euro za sezon. Tyle tylko, iż obok praw do Ligi Mistrzów, telewizja publiczna kupiła też od Polsatu prawa do pokazywania meczów reprezentacji Polski siatkarzy, które mają o wiele lepszą oglądalność niż europejskie rozgrywki piłkarskie.
TVP straciła na Lidze Mistrzów 90 mln euro?
I z powodu tej ostatniej umowy obecne władze TVP skierowały zawiadomienie do prokuratury. Twierdzą w nim – jak pisze TVP Info – iż "publiczny nadawca miał stracić co najmniej 360 milionów złotych na umowach zawartych z Polsatem". Suma ta wynika z faktu, iż pod uwagę wzięto również umowę z 2018 roku, która opiewała na 16 mln euro za rok. W sumie na prawa sportowe od Polsatu TVP wydała 90 mln euro przez sześć lat.
I oczywiście trudno bronić Kurskiego, za którego rządów programy informacyjne TVP były propagandówkami rządu, ale akurat w przypadku umów na Ligę Mistrzów, to obecne władze strzeliły sobie w stopę. Jak można teraz rozliczać "pisowski zarząd" za wielomilionowe straty na kontraktach z Polsatem, skoro obecne władze podpisały jeszcze gorszą umowę i wyniki oglądalności Ligi Mistrzów są o wiele niższe niż za poprzedników? Jak można twierdzić, iż Kurski kupił prawa telewizyjne kilka warte, skoro się kupiło te same prawa za kilka niższą cenę, ale na gorszych warunkach?
Z takich rozliczeń cały PiS może się tylko śmiać.