Tuż przed meczem wydali wyrok ws. Szczęsnego. Tego się nie spodziewali

3 godzin temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Rodrigo Antunes


Wojciech Szczęsny, a nie Inaki Pena stanął w bramce FC Barcelony w wyjazdowym meczu Ligi Mistrzów z Benfiką Lizbona. Rozstrzygnęła się tym samym największa zagadka dot. składu Katalończyków na ten mecz. W hiszpańskich mediach od razu rozgorzała dyskusja na ten temat, a dziennik "Sport" postanowił zapytać czytelników, co sądzą o wyborze Hansiego Flicka. Opinia Hiszpanów była dość zdecydowana. I niestety zupełnie nietrafiona. Bardzo, bardzo nietrafiona.
Mało która pozycja w FC Barcelonie wywołuje w tym sezonie tyle komentarzy, co bramkarz. Jak dotąd Inaki Pena wygrywał rywalizację z Wojciechem Szczęsnym, ale układ sił zmienił się nieco po rywalizacji Katalończyków w krajowych pucharach. Polak zaliczył co prawda wpadkę w finale Superpucharu Hiszpanii przeciwko Realowi Madryt, gdy dostał czerwoną kartkę. Jednak poza tym zwłaszcza przeciwko Athletic Bilbao w półfinale (2:0) spisał się bardzo dobrze i zmusił Niemca do rozważań w kwestii obsady bramki.

REKLAMA







Zobacz wideo Polska sztafeta z brązowym medalem mistrzostw Europy w short tracku. Pierwszy raz od 12 lat!



Flick bawił się z kibicami w kotka i myszkę
Flick w La Liga nie zmienił decyzji i przeciwko Getafe (1:1) bronił Pena, jednak doniesienia katalońskich dziennikarzy wskazywały, iż od tej pory w Lidze Mistrzów pierwszym wyborem może być Wojciech Szczęsny. Dlatego też obsada bramki przed wyjazdowym meczem Barcelony z Benfiką Lizbona była sporą zagadką.


Szczęsny w bramce! Co na to kibice?
Kataloński dziennik "Sport" postanowił zapytać swoich czytelników, prawdopodobnie w większości fanów Barcelony, co sądzą o takiej decyzji Flicka. Konkretnie pytanie ankiety brzmiało "Czy rozumiesz decyzję Flicka o wystawieniu Szczęsnego w pierwszym składzie?". Na ponad 350 odpowiedzi, jakich ankietowani zdążyli udzielić przed rozpoczęciem meczu, aż 68 proc. odpowiedziało "tak". Pokazuje to zatem, iż czerwona kartka z Realem nie wpłynęła negatywnie na zaufanie Katalończyków do Szczęsnego.


Niestety nasz reprezentant się za to zaufanie nie odpłacił. Wręcz przeciwnie. Szczęsny skapitulował już w 2. minucie, przy czym wówczas nie mógł nic zrobić. Kolejne dwa gole dla Benfiki to już był jego koszmar. W 22. minucie Polak ruszył poza pole karne do piłki, ale zamiast w nią, trafił w Alejandro Balde, a Vangelis Pavlidis umieścił piłkę w pustej bramce. Kilka minut później sprokurował zaś rzut karny, którego w 30. minucie na gola zamienił również Pavlidis, kompletując hattricka. Brutalna rzeczywistość uderzyła naszego bramkarza i to z pełną mocą.
Na szczęście dla Polaka, nie kosztowało to Barcelonę punktów. Katalończcy przegrywali 1:3 i 2:4, a mimo to po fenomenalnej końcówce i golu Raphinhi w doliczonym czasie gry wygrali w Lizbonie 5:4. Robert Lewandowski strzelił dwa gole z rzutów karnych.
Idź do oryginalnego materiału