Michał Probierz zdecydował się na ruch, który prawdopodobnie pogrążyłby każdego innego polskiego trenera i odebrał Robertowi Lewandowskiemu opaskę kapitańską. I tak jak jeszcze kilka lat temu zdecydowana większość kibiców i ekspertów stanęłaby w takiej sytuacji po stronie Lewandowskiego, tak reakcje po wczorajszej decyzji selekcjonera są raczej mieszane. I nic dziwnego. Można powiedzieć, iż były już kapitan reprezentacji Polski sam na to pracował.
REKLAMA
Zobacz wideo
Jak to wszystko się zaczęło? Lewandowski kapitanem po roku wyczekiwania
Dyskusje czy Lewandowski powinien pełnić funkcję kapitana reprezentacji, pojawiały się już od jakiegoś czasu. Ostatni raz naprawdę głośno o wpływie napastnika na zespół było przy okazji przegranego przez Polskę spotkania z Mołdawią (2:3). Kadra w drugiej połowie tamtego meczu zaczęła dokonywać wręcz autosabotażu, a Lewandowski nie potrafił pozytywnie wpłynąć na drużynę.
To iż Biało-Czerwoni przegrali, nie było jednak decydujące w odbiorze tamtej sytuacji. Po zakończeniu spotkania kapitan reprezentacji nie był pierwszym, który wyszedł się tłumaczyć. "Na pożarcie" przez dziennikarzy wysłani zostali Jan Bednarek i Piotr Zieliński. Lewandowskiego krytykował wtedy tłum byłych reprezentantów Polski - od Włodzimierza Lubańskiego, przez Jerzego Brzęczka, po Marka Koźmińskiego.
Lewandowski kapitanem kadry jest od blisko 11 lat, ale już samo przekazanie mu opaski, odbyło się w mało przyjemnej atmosferze. Jakub Błaszczykowski początkowo kapitanem przestał być tylko tymczasowo - z powodu kontuzji więzadła krzyżowego stracił cały 2014 rok i nie mógł wtedy grać dla kadry.
Początkowo w roli kapitana zastępowali go Łukasz Piszczek i Artur Boruc, ale w maju "Przegląd Sportowy" informował, iż opaskę na stałe ma dostać Lewandowski. Tak miało się stać już na czerwcowym zgrupowaniu, ale trener Adam Nawałka ostatecznie nie zdecydował się na ten ruch i poczekał z oficjalnym ogłoszeniem decyzji. W kolejnych meczach Lewandowski wciąż pełnił rolę kapitana, ale oficjalnie jedynie w zastępstwie.
I już w lutym zabierał głos w tej sprawie. - Jestem już w takim wieku, iż dojrzałem do noszenia opaski kapitańskiej. Ta perspektywa mnie nie przeraża. Na pewno nie będę się tego bał. Mam 25 lat więc przyszedł czas, żeby takie wyzwania brać na siebie. Wręcz przeciwnie, bycie kapitanem może wpłynąć na mnie pozytywnie - mówił Lewandowski chwilę po tym, gdy dotychczasowy kapitan doznał wielomiesięcznej kontuzji. "Jestem", "mam", "na siebie". W oczy rzuca się, iż mało tu myślenia o dobru drużyny, więcej o własnej chwale.
o ile selekcjoner chciał się przekonać, jak Lewandowski zareaguje na opaskę, to w eliminacjach dostał odpowiedź zdecydowanie pozytywną. Polacy zdobyli 10 punktów do końca roku i odnieśli historyczne zwycięstwo z Niemcami (2:0), a tymczasowy kapitan błyszczał. W tamtych kwalifikacjach wszyscy zachwycali się uwolnionym przez Nawałkę potencjałem Lewandowskiego. Słusznie, bo tak dobrze nie grał nigdy wcześniej. Strzelił wtedy 13 goli i został królem strzelców eliminacji.
- Po rozegraniu tegorocznych meczów eliminacyjnych i po głębszej analizie pracy z reprezentacją, moim wyborem na kapitana drużyny jest Robert Lewandowski. Zbudowana struktura drużyny narodowej funkcjonuje zadowalająco. Robert w trudnych meczach eliminacyjnych pokazał, iż gwałtownie stał się prawdziwym liderem zespołu. Grał odpowiedzialnie i z poświęceniem, zarówno w ataku jak i działaniach defensywnych. Zawsze jest gotowy do wzięcia ciężaru gry na siebie, stwarzając kolegom okazje do strzelania goli. Pracując - jak na kapitana przystało - na sukces całej naszej drużyny - mówił Nawałka w rozmowie z Łączy Nas Piłka pod koniec 2014 roku, gdy uzasadniał decyzję o zmianie kapitana.
Pojawiły się obawy o to, jak zniesie to Błaszczykowski. Ówczesny kapitan unikał wypowiadania się na temat opaski kapitańskiej. Za to Lewandowski wywierał presję na selekcjonerze. Po sparingu ze Szwajcarią (2:2) mówił - Dobrze czuję się w tej roli. Jestem silniejszy i wiem, iż więcej ode mnie zależy - podsumowywał.
- Kuba miał wtedy trudniejszy moment, ponieważ nie grał w reprezentacji ponad rok z powodu dwóch poważnych kontuzji. To zaważyło, sytuacja tego wymagała i musiałem podjąć decyzję, kto będzie kapitanem. Przyjął to źle, ale starałem się go przekonać, iż wszyscy na niego liczymy: ja i drużyna. Stąd kilka moich wizyt w Dortmundzie - mówił jakiś czas temu były selekcjoner, chyba przypadkiem wyjawiając, iż gdyby nie długa kontuzja Błaszczykowskiego, to takiej decyzji prawdopodobnie by nie podjął.
Wszyscy wiedzieli, iż skrzydłowy Borussii chciałby być dalej kapitanem, ale ten ostatecznie się nie obraził na Nawałkę i w reprezentacji zawsze dawał z siebie wszystko. Błaszczykowski podczas Euro 2016 zagrał najlepszy turniej w karierze, był też ważnym elementem zespołu w eliminacjach do mundialu w Rosji. Nigdy publicznie nie podważył pozycji selekcjonera w taki sposób, w jaki zrobił to w niedzielę wieczorem Lewandowski.
Czy tak się zachowuje kapitan? Burzliwe kilka lat Lewandowskiego
Lewandowski zwolnił Jerzego Brzęczka słynnymi ośmioma sekundami ciszy. Cisza - to była ulubiona metoda komunikacji kapitana reprezentacji Polski w poprzednich latach i z jej pomocą - mniej lub bardziej - doprowadził do zwolnienia przynajmniej dwóch trenerów. Odbiór mundialu w Katarze nie był pozytywny, ale można mieć wątpliwości, czy umowa z Czesławem Michniewiczem nie zostałaby przedłużona, gdyby nie milczenie reprezentantów po aferze premiowej i nieudolne tłumaczenie jej przez selekcjonera, który przyjmował na siebie kolejne ciosy. Lewandowski temat afery premiowej poruszył dopiero po wywiadzie Łukasza Skorupskiego - kilka miesięcy po mundialu kapitan wydukał z siebie wymuszone przeprosiny, do czego zmusiło go przypomnienie całej sprawy przez rezerwowego bramkarza reprezentacji Polski, który przyznał, iż sytuacja eskalowała do tego stopnia, iż niektórzy piłkarze ze sobą nie rozmawiali.
Dochodzą też rzeczy mniejsze, ale takie, które każą zastanawiać się, czy Lewandowski kapitanem jest dla tej kadry, czy głównie dla siebie. Znamienna jest sytuacja z meczu eliminacji do mundialu w Katarze. Lewandowski nie zagrał w starciu z Węgrami, bo w trakcie zgrupowania... wybrał się na urodziny miliardera Rafała Brzoski. A przecież reprezentacja rozgrywała mecz o rozstawienie w barażach! Polska przegrała tamto spotkanie i na włosku zawisła posada selekcjonera Paulo Sousy. Lewandowski wydał wtedy oświadczenie, w którym tłumaczył, iż wprawdzie decyzja była z nim uzgodniona, ale ostatecznie decyduje trener. Po raz kolejny głównym winnym był więc ktoś inny.
Warto też przypomnieć słowa Roberta Lewandowskiego z samej końcówki tamtego oświadczenia, szczególnie to pierwsze zdanie: "Nigdy nie odmówiłem gry w reprezentacji i tak długo jak zdrowie na to pozwoli, nigdy tego nie zrobię. Gra na Stadionie Narodowym przed naszą publicznością zawsze będzie dla mnie wielkim świętem i powodem do dumy". Cóż, jak widać to się już zdezaktualizowało. Od niedzieli obowiązuje wersja, iż dopóki trenerem jest Michał Probierz, dopóty Lewandowski w tej kadrze nie zagra.
Każdy przynajmniej raz zwrócił też uwagę na to, iż gdy reprezentacji Polski nie idzie w meczu, to Lewandowski często daje do zrozumienia innym piłkarzom, iż jest rozgoryczony. To, iż zwykle kapitan jest wynoszony na piedestał, gdy inni zawodnicy są rugani, zauważył też Brzęczek.
- O zasługach Roberta nie musimy mówić, ale powinniśmy zdać sobie sprawę, iż Robert nie jest sam na boisku. Jest jedenastu zawodników plus ci wszyscy, którzy są bardzo ważni na ławce i na trybunach. Nie wiem, czy niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy, ale gdy wygrywamy, to jest "brawo Robert", a gdy przegrywamy, to zawsze drużyna i selekcjoner są nie tak. Myślę, iż to dla pozostałej grupy nie jest zbyt zachęcające i pozytywne - podkreślał były selekcjoner.
I chyba miał rację. Bo choć decyzja Probierza zszokowała kibiców, dziennikarzy i byłych reprezentantów, to obecni kadrowicze... mieli mu choćby gratulować.
"Na teraz słyszymy, iż zawodnicy, którzy są na czerwcowym zgrupowaniu, w pełni zaakceptowali decyzję Michała Probierza, a gdy selekcjoner ogłosił ją piłkarzom, to pojawiły się nie tylko gratulacje, ale też głosy zadowolenia, iż to właśnie Piotr Zieliński został nowym kapitanem reprezentacji Polski" - poinformował Dominik Wardzichowski ze Sport.pl.
O tym iż miłości w kadrze do jej byłego kapitana nie było świadczą też reakcje Kamila Glika oraz Kamila Grosickiego. "Dzieje się" tego drugiego trudno odbierać jako neutralny komentarz, z brawami od obrońcy jest to niemożliwe.
Piłkarz, który pełni rolę kapitana reprezentacji Polski musi zdawać sobie sprawę z tego, iż to nie jest jedynie wyróżnienie i okazja do spijania śmietanki, gdy wszystko idzie dobrze, gdy kolejni rywale schodzą z boiska pokonani, gdy obserwujemy awanse na duże imprezy i dobre występy na nich. Założenie opaski kapitańskiej, to zobowiązanie się do posypania głowy popiołem i wzięcia krytyki na klatę, kiedy idzie źle. U Lewandowskiego zbyt często widać tylko tę pierwszą stronę medalu. Gdy wychodził do mediów, to dbał głównie o wizerunek swój, a nie całej drużyny - i to mogło irytować zawodników, którzy widzieli, iż Lewandowski w słabych meczach reprezentacji Polski nie gra wcale dużo lepiej od nich.
Łatwo jest być liderem, kiedy drużyna działa jak dobrze naoliwiona maszyna, a atmosfera wokół kadry jest zdecydowanie pozytywna - tak było w czasach Nawałki. Od zakończenia tamtej kadencji Lewandowski raz za razem swoimi działaniami dostarcza argumentów przeciwnikom. I może faktycznie to właśnie teraz jest moment na to, żeby selekcjoner wyłonił nowego lidera reprezentacji. Pojawia się jedynie pytanie - czy Probierz to przetrwa? Moja odpowiedź brzmi: choćby jeżeli nie, to nie powinno to oznaczać automatycznego powrotu Lewandowskiego do drużyny narodowej.