Gorzowski żużel znalazł się w punkcie krytycznym. Gezet Stal Gorzów w piątek o 20:30 pojedzie w Rybniku pierwszy z dwóch spotkań, które zdecydują o przyszłości klubu. Stawką jest utrzymanie w PGE Ekstralidze – przegrany spadnie prosto do Metalkas 2. Ekstraligi.
Nie chodzi już tylko o sportowy honor, ale i o być albo nie być całego klubu. – Byliśmy gotowi finansowo na zwycięstwo, ale zawodnicy się nie popisali – przyznał prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki na antenie Radia Gorzów.
Jeszcze ostrzej sprawę postawił wiceprezes Broszko. – Kalkulacja finansowa była przygotowana pod wygraną. Porażka oznacza cztery dodatkowe mecze i ogromne koszty. jeżeli spadniemy do 1. ligi, będziemy się mocno zastanawiać, co dalej z tym klubem zrobić – podkreślił.
Miliony długów i list otwarty
W tle sportowych emocji ciągnie się finansowa gehenna Stali. Klub ma 13 mln zł zadłużenia, a kibice i mieszkańcy domagają się wyjaśnień. Tuż przed kluczowymi meczami w sieci pojawił się list otwarty Tomasza Stefaniaka, skierowany do prezydenta miasta, radnych i zarządu Stali.
Autor nie owija w bawełnę – pisze o „rolowaniu długów”, braku przejrzystości i zaciąganiu kolejnych kredytów. Padają choćby słowa o konieczności postawienia spółki w stan upadłości.
– Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, co dzieje się z ich pieniędzmi. Rolowanie długów i kolejne kredyty to nie plan naprawczy, tylko podcinanie gałęzi, na której siedzi klub – skomentowała radna KO Anna Kozak.
Obietnice wobec kibiców
Wiceprezes Broszko za pośrednictwem Radia Gorzów przepraszał sympatyków żółto-niebieskich: – Mogę tylko przeprosić kibiców i sponsorów za ten spektakl, który zobaczyli na torze. Zawodnicy zadeklarowali, iż zrobią wszystko, aby Stal utrzymała się w lidze.
We wrześniu i październiku do klubu ma wpłynąć 2,5 mln zł na spłatę zaległości wobec zawodników. Ale czy to wystarczy, by Stal uniknęła katastrofy? Odpowiedź poznamy już w piątkowy wieczór w Rybniku.