Raków strzelił zwycięską bramkę. I wtedy Papszun wpadł w szał

3 godzin temu
Zdjęcie: Canal+ Sport


Aż do setnej minuty musieliśmy czekać na wielkie emocje w meczu Raków Częstochowa - Pogoń Szczecin w hicie 12. kolejki Ekstraklasy. Wtedy to środkowy obrońca gospodarzy Matej Rodin strzelił gola - wydawało się, iż zwycięskiego - ale VAR dopatrzył się spalonego. Chorwat chwilę później zdołał jednak powtórzyć swój wyczyn. Tym razem zgodnie z przepisami, dając swojej drużynie zwycięstwo. Wszyscy w drużynie oraz sztabie szkoleniowym Rakowa oszaleli z radości. Oprócz Marka Papszuna. Dlaczego?
Robert Kolendowicz, szkoleniowiec Pogoni Szczecin, na wyjazdowe starcie przeciwko Rakowowi Częstochowa zdecydował się na zmianę ustawienia na trójkę stoperów. Wszystko po to, aby w końcu wygrać albo chociaż zapunktować na wyjeździe, albowiem jego zespół przegrał cztery ostatnie mecze poza swoim boiskiem, gdzie jest nie do zatrzymania.

REKLAMA







Zobacz wideo Tylko tak można ocenić reprezentację Polski Michała Probierza. "Kibice zapominają"



Gol w 103. minucie, a Papszun wściekły. Od razu wiedział
Neutralizacja drużyny Marka Papszuna bardzo długo przebiegała pozytywnie. Na boisku nie działo się za wiele, a Raków miał problemy, aby wykreować sytuacje. Łatwiej było od 65. minuty, albowiem Dimitrios Keramitsis przegrał pojedynek biegowy z Adriano Amorimem i sfaulował go, będąc ostatnim obrońcą. To musiało skończyć się czerwoną kartką dla zawodnika Pogoni.


Mimo to gospodarze wciąż nie mogli znaleźć recepty na tę defensywę, a Pogoń w doliczonym czasie gry - było to aż 10 minut - grała w dziewiątkę, albowiem z kontuzją boisko musiał opuścić Patryk Paryzek, a wcześniej wykorzystano pięć zmian.
W setnej minucie jak profesor w polu karnym Pogoni zachował się środkowy obrońca Rakowa Milan Rodin, który oddał precyzyjny strzał, pokonując Cojocaru. Chorwat w ferworze euforii ściągnął koszulkę, za co został ukarany żółtą kartką. Okazało się jednak, iż w momencie podania był na spalonym. VAR anulował tę bramkę, a Chorwat został z upomnieniem.
Wtedy to doszło do niesamowitego zdarzenia, albowiem chwilę później Milan Rodin ponownie trafił do siatki i znów ściągnął koszulkę! Być może myślał, iż odwołany gol anulował także żółtą kartkę, ale był w błędzie. Po tej bramce z euforii wyskoczyła cała ławka Rakowa, oprócz Marka Papszuna. Szkoleniowiec od razu zareagował na zachowanie swojego zawodnika. Zirytował się, a za chwilę podbiegł, aby założyć koszulkę swojemu piłkarzowi.








Szkoleniowiec gospodarzy początkowo wyglądał na zirytowanego, ale po ostatnim gwizdku z pełnym uśmiechem wyściskał się z Matejem Rodinem. Można więc uznać, iż jego grzechy zostały wybaczone. Wszak dał Rakowowi niezwykle ważne trzy punkty.
Idź do oryginalnego materiału