Tymoteusz Puchacz jest w bardzo trudnej sytuacji. Od 2024 roku jest zawodnikiem Holstein Kiel, które w ubiegłym sezonie wypożyczyło go do drugoligowego Plymouth. Po powrocie do Niemiec klub dał mu wolną rękę w poszukiwaniu klubu. Boczny obrońca otrzymał kilka ofert z Węgier, Słowacji, Bułgarii czy Niemiec, ale na razie nic z tego nie wyniknęło. Wiele lig już ruszyło, a reprezentant Polski wciąż tylko trenuje, by utrzymać formę przed transferem.
REKLAMA
Zobacz wideo Co z reprezentacją po Lewandowskim? Żelazny: Jest słabo. Polacy grają w słabych klubach
Tymoteusz Puchacz mówi szczerze o swojej przyszłości
W wywiadzie dla TVP Sport Tymoteusz Puchacz wyznał, iż poświęcił się futbolowi i ciężko pracował na to, co osiągnął. Jednak niestety wciąż musi szukać nowego klubu. Kiedy się to zmieni? - Najpóźniej we wrześniu, ale może wcześniej? Tylko nikt jeszcze nie wie, gdzie. Wolałbym zostać za granicą niż wrócić do Polski. Jakiś czas temu miałem propozycję z Lecha. Serce chciało, ale z menedżerem uznaliśmy, iż to jeszcze nie jest ten moment, iż zagraniczny rynek wciąż jest dla mnie otwarty. Negocjujemy i czekamy - powiedział.
- Liczę, iż cierpliwość się opłaci, iż trafię do projektu, którego będę ważnym elementem, zacznę grać i niedługo wrócę też do reprezentacji. Słyszałem, iż nowy selekcjoner Jan Urban planuje powrót do gry czwórką obrońców, a w tym systemie jest miejsce dla mnie. Nie ma w Polsce zbyt wielu lewych obrońców na poziomie reprezentacyjnym - dodał.
Zobacz też: Lewandowski stracił opaskę kapitana. "Bogu nie można zabrać tego, co boskie"
Do takiego klubu chce trafić Puchacz
Robert Błoński zapytał także piłkarza, "dlaczego jest bez klubu". Tymoteusz Puchacz tłumaczył to faktem, iż na rynku jest dostępnych wielu zawodników z czołowych krajów, takich jak Francja, czy Anglia, co jest pewnym utrudnieniem do znalezienia nowego pracodawcy. - My nie zajmujemy na listach klubów szukających graczy czołowych miejsc. W przypadku kontraktowania piłkarzy gra toczy się na wielu płaszczyznach. A za mnie trzeba chyba zapłacić - kontynuował.
- Pozostaje mi czekać. Z moim agentem, Tomkiem Magdziarzem, czekamy i patrzymy przede wszystkim na projekt sportowy. Nie zamykamy się na nic, chodzi o to, żebym pasował do stylu i gry drużyny. Żebym trafił do trenera, który mnie zna, chce i zaufa - zakończył.