Potężna Niemka rozbiła Polkę w Australian Open. Straszna zemsta!

2 godzin temu
Zdjęcie: screeny z Eurosportu


Były dobre wyniki na przełomie 2024 i 2025 roku, była świetna zabawa z reprezentacją Polski na United Cup, był debiut w turnieju głównym Australian Open. Ale w nim Maja Chwalińska dostała lanie od Jule Niemeier. W pierwszej rundzie Niemka rozbiła przyjaciółkę Igi Świątek 6:0, 6:1. Wygląda na to, iż Niemeier dobrze zapamiętała sobie Chwalińską z ich meczu sprzed kilkunastu miesięcy.
Już po dziewięciu minutach było 0:3, już po 29 minutach skończył się pierwszy set, wynikiem 0:6. Wysoka, mocno zbudowana Niemka po prostu rozbijała Maję Chwalińską, która potrafi grać piękny, techniczny tenis. Niestety, w pierwszej rundzie Australian Open przyjaciółka Igi Świątek nie była w stanie pokazać nic ze swojego repertuaru.

REKLAMA







Zobacz wideo Zamieszanie wokół Igi Świątek. "To zostało bardzo dziwnie zakomunikowane"



Półtora roku temu Chwalińska pokonała Niemeier 4:6, 6:2, 6:3 w turnieju w Kozerkach. Maja była wtedy 405. w światowym rankingu, a Niemka plasowała się o ponad 300 pozycji wyżej – na 101. miejscu. Tamten mecz i jego wynik przypominały nam, iż Chwalińska to wielki talent.
Osiem lat temu Chwalińska grała w finale Australian Open. Ze Świątek
Maja to ten sam rocznik 2001, co Iga Świątek. Z Igą znają się od dziecka, razem osiągały juniorskie sukcesy. Osiem lat temu w Australian Open wspólnie doszły aż do finału debla dziewcząt. Później kariera Igi rozwinęła się najpiękniej, jak można sobie wyobrazić, a ta Mai jeszcze nie nabrała rozpędu. Bo tylko jeden występ w seniorskim turnieju wielkoszlemowym (druga runda Wimbledonu 2022) aż do teraz to mało. A teraz – po świetnych eliminacjach w Melbourne – debiut w dorosłym Australian Open Chwalińska zanotowała taki, iż pewnie chciałaby o nim jak najszybciej zapomnieć.
Niemeier była faworytką meczu. Co prawda od US Open 2024 grała słabo – po odpadnięciu tam w trzeciej rundzie do startu Australian Open rozegrała sześć meczów, z których wygrała tylko jeden – ale to ona jest wyżej notowana i to ona ma dużo większe doświadczenie. W rankingu WTA niespełna 26-latka z Dortmundu jest 93., a o dwa lata młodsza Chwalińska zajmuje 126. miejsce. Tu różnica pozostało niewielka. Dużo większa dotyczy ogrania w wielkich turniejach. Dla Polki życiowym osiągnięciem pozostaje wygranie jednego meczu w imprezach wielkoszlemowych. Tymczasem życiówka Niemki to ćwierćfinał Wimbledonu 2022, a po stronie występów do zapamiętania Niemeier może sobie zapisać też na pewno US Open 2022, gdzie dotarła do czwartej rundy i w walce o ćwierćfinał mocno postawiła się Idze Świątek. Wtedy w Nowym Jorku przegrała 6:2, 4:6, 0:6.
Chwalińskiej chyba zabrakło paliwa
W tamtym meczu z Igą Niemeier ogromnie ryzykowała i popełniła sporo niewymuszonych błędów (42 przy 24 winnerach). Teraz z Chwalińską grała dużo pewniej. Bazowała na mocnym podaniu, niezawodnym forhendzie i na po prostu słabej dyspozycji Polki. Chwalińska grała z dużym opatrunkiem na prawym udzie. Wygląda na to, iż zapłaciła wysoką cenę za wyczerpujące eliminacje. W nich rozegrała trzy mecze, a szczególnie męczący był ten z Dominiką Salkovą wygrany 7:6, 5:7, 7:6 po trzech godzinach i 20 minutach i po dwóch obronionych meczbolach.



Przed eliminacjami Australian Open Chwalińska była dobrym duchem i świetną rezerwową reprezentacji Polski w United Cup. W drodze do finału zagrała dwa dobre mikstowe mecze w parze z Janem Zielińskim. Oba wygrała. Jeszcze wcześniej, w grudniu, wygrała największy turniej w swojej karierze – WTA 125 w brazylijskim Florianopolis.
Przykre jest to, iż po wyraźnej zwyżce Maja nie dała rady pójść za ciosem i iż teraz po prostu odbiła się od niemieckiej ściany. Niemeier wyglądała na tle Polki naprawdę imponująco. Sprawiała wrażenie tenisistki, która dobrze zapamiętała sobie pierwsze spotkanie z Chwalińską i która bardzo chciała się zemścić za porażkę z wówczas kimś notowanym o kilka poziomów niżej. Niestety, mimo iż w drugim secie Polka walczyła z całych sił, żeby zmienić obraz gry, to nie dały rady. Krótko mówiąc: trudno było na to patrzeć.
Na koniec niech przemówią liczby: Niemka wygrała 6:0, 6:1 w godzinę i 14 minut. Przez ten czas zagrała aż 33 kończące uderzenia, a Polka miała ich tylko pięć. Przy tak ofensywnym tenisie Niemeier popełniła kilka niewymuszonych błędów – 20. Polka takich pomyłek miała 11.
Idź do oryginalnego materiału