GP Monako 2024! Perła w koronie Formuły 1! Miejsce gdzie rodziły się legendy, miejsce historyczne, miejsce przez wielu ubóstwiane i przez równie wielu… znienawidzone?
Tory były złe, a tor też był zły
Kontrowersje wokół GP Monako narastają od lat. Tor jest zły, za wąski, nie daje żadnej szansy walki choćby w czasach DRS. Nuda, procesja, po co to w ogóle?
No i tu wkraczamy na grząski grunt, którego użyźnić się na razie nie da, bo i nikt nie chce – problemy całej współczesnej F1. Problemy sportowe. Wszystkie one są przez tor w Monako genialnie wyciągnięte na sam wierzch. Wszyscy wiedzą i widzą, jak bardzo urosły bolidy. Dlaczego? Bezpieczeństwo. Z tym jestem jak najbardziej na tak i nie ma o czym dyskutować. Tylko bolidy F2, czy F3 też urosły przez bezpieczeństwo, a są wielokrotnie mniejsze. Drugi powód to ekologia. Jestem jak najbardziej za walką o Matkę Ziemię i bardzo martwię się zmianami klimatu oraz tym, iż moje dzieci nie znają adekwatnie świąt ze śniegiem. No ale do jasnej cholery – czy te 20 samochodów jeżdżących w kółko przez kilka godzin co weekend, zmieni nam klimat? Czy kogoś zachęciły do kupna Toyoty Prius? Czy może raczej do kupna kolejnego Ferrari V12, albo… puszki Red Bulla? No właśnie. Paradoksalnie większe samochody palą więcej. Jakby tego było mało najmniejszym „kosztem środowiskowym” F1 jest samo spalanie paliwa przez bolidy. Dlaczego nikt nie nakazuje stawce przemieszczać się elektrycznymi TIRami, albo samolotami?
Idźmy dalej – czy ktoś nakazuje sprinterom biegać w butach z liści, czy bez butów w ogóle, bo fabryka Nike’a robiąca buty generuje ogromne ilości CO2? Czy ktoś nakazuje pływakom pływać w otwartym morzu lub na jeziorze, bo policzył jak ogromny jest koszt środowiskowy wybudowania i utrzymania basenu olimpijskiego? Jak ogromnym niszczeniem środowiska jest w ogóle budowanie całej wioski olimpijskiej i tylu obiektów, na jedną imprezę? Czemu Ci sportowcy nie mogą zaiwaniać po łąkach? Dlaczego więc w przypadku sportów motorowych, sprawa wygląda inaczej i cierpi na tym sam sport?
Kiedy cierpi legenda
Czy problemem jest tor? Kompletnie się nie zgadzam. Bardzo mocno utwierdziła mnie w tym przekonaniu wizyta na WEC na Imoli z wyśmienitą rywalizacją, a gdzie miesiąc później F1 zaserwowała przynudzający wyścig. To nie obiekty są problemem, a seria. Z resztą choćby w F2 już-słynny Oliver Bearman był w stanie wyprzedzić zespołowego kolegę, na najciaśniejszym zakręcie w okresie – nawrocie pod Grand Hotel.
Zatem, czy tor w Monako pozostało coś wart? Oczywiście! To wciąż ten najwyższy test dla kierowców. Miejsce, które nie wybacza błędów przesunięcia linii wyścigowej o centymetry. Miejsce odróżniające kierowców o świetnych umiejętnościach technicznych i mentalnych, od kierowców takich jak Stroll zahaczający bandę, po tym jak jego partner przez pół wyścigu pracował na darmowy zjazd, dla swojego kolegi. Miejsce jeszcze trudniejsze, ze względu na (właśnie) rosnące bolidy.
Miejsce… zabite przez obecne przepisy F1. Miniony wyścig dodatkowo dostał po tyłku, przez kraksę na początku i darmową wymianę opon dla całej stawki. Mimo to mieliśmy jednak kilka manewrów wyprzedzania co przyznam, iż mnie zaskoczyło. Coś może jednak w tej F1 działa, ale tylko przy gigantycznej różnicy ogumienia. Niemniej sam Alonso powiedział, iż Monako to najlepszy weekend w kalendarzu, aż do niedzieli. Kierowcy dobrze wiedzą, jak wielką satysfakcję im daje mierzenie się z tym obiektem i szukanie ułamków sekund nieustannie na limicie. Wiedzą też, jaką namiastką ścigania, jest potem samo Grand Prix.
Łezka w oku i nadzieja na dobre ściganie
Ten weekend na pewno nie będzie zapamiętany jako legendarny. Na pewno jednak zapadnie w pamięć Leclerc’owi, który wreszcie dopiął swego. Wreszcie Ferrari nie miało też możliwości zepsuć mu wyścigu strategią . Niemniej Charles też jakby wydoroślał i zachowując świetne tempo, uniknął prostych błędów z przeszłości. Ewidentnie pod koniec wyścigu chciał pokazać, jak sporo szybkości jeszcze ma w zapasie. Chyba wszyscy choć trochę czuli emocje tego faceta, który (no wiadomo jest z Monako, ale jednak) został mocno doświadczony przez życie.
Patrząc na tabelę wydaje się, iż ten sezon jest daleki od zakończenia. Tylko, czy to możliwe? Czy na typowych torach Red Bull przypadkiem znów nie odjedzie? No i czy to aby na pewno Ferrari jest głównym zagrożeniem, a nie McLaren prezentujący równe, szybkie tempo na wszystkich obiektach? Przekonamy się za dwa tygodnie w Kanadzie, która jest bardziej tradycyjnym torem, choć znów nieco nietypowym. Takim, który w przeszłości oferował wiele niespodzianek, w tym tą najmilszą dla nas, Polaków.