Ekspansja ligi o dwa kolejne zespoły zbliża się nieubłaganie i wszystko wskazuje na to, iż już za kilka lat w NBA rywalizować będą aż 32 ekipy. Wydaje się, iż to w Seattle i Las Vegas kibice będą niedługo mogli ekscytować się zmaganiami na najwyższym poziomie. Wciąż nie wiemy jednak, czy na koszykarską mapę powrócą legendarni SuperSonics.
O powiększeniu NBA do 32 zespołów słyszymy już regularnie od kilku lat. Przy każdej tego typu konwersacji padają nazwy przede wszystkim dwóch miast — Las Vegas oraz Seattle. Miasto Grzechu coraz odważniej inwestuje w sport. W 2017 roku Vegas Golden Knights dołączyli do NHL, w 2018 roku Las Vegas Aces zadebiutowały w WNBA, a od czterech lat w Nevadzie występują również Raiders z NFL.
Rozwój ma się też dobrze, choć nieco wolniej, w Seattle, gdzie od 2009 roku istnieje drużyna piłkarska, z kolei w 2021 roku do NHL dołączyli Seattle Kraken, którzy notabene występują w tej chwili w Climate Pledge Arena — tym samym obiekcie, na którym występowali niegdyś SuperSonics. Kolejnym krokiem dla “The Emerald City” ma być przywrócenie zespołu NBA.
W środowisku ligowym decyzja ta wydaje się już być przesądzona. Zgodnie z doniesieniami Evana Sidery’ego z Forbes przyznanie Las Vegas i Seattle zespołów NBA uważane jest za pewnik.
It’s viewed as a foregone conclusion in league circles that Las Vegas and Seattle will eventually become the next two NBA franchises via expansion.
16 teams in each conference as one current franchise in the Western Conference would be moved to the Eastern Conference. pic.twitter.com/7h2TzhPD3B
Na ten moment nie wiemy jednak, czy oznacza to powrót legendarnych Seattle SuperSonics na koszykarską mapę Stanów Zjednoczonych. Dla wielu ekipa ta — podobnie jak turkusowo-fioletowe czapki i kurtki Charlotte Hornets — jest symbolem dzieciństwa i czasów, gdy zaczynali dopiero swoją przygodę z koszykówką w najlepszym wydaniu. Wydaje się zatem, iż liga ma pełne wsparcie kibiców, którzy z utęsknieniem wyczekują powrotu tej ekipy.
Pod znakiem zapytania pozostaje i pewnie przez jeszcze długi czas pozostawać będzie kwestia połączenia przeszłości SuperSonics z nowym klubem w Seattle. Po relokacji z 2008 roku Oklahoma City Thunder są oficjalnie kontynuacją drużyny ze stanu Washington, więc to im przypisuje się w tej chwili mistrzostwo z 1979 roku, kiedy to SuperSonics pokonali Washington Bullets w pięciu spotkaniach.
Sympatycy Grzmotów nie przypisują jednak głośno tego tytułu swojej ulubionej organizacji. Kibice w Oklahoma City bądź co bądź nieustannie czekają na pierwsze wywalczone tam pierścienie. O ile w grę wchodzić będzie ogromna liczba wszelkich zgód i formalności, o tyle “oddanie” historii SuperSonics do Seattle, czyli miasta, gdzie to wszystko miało miejsce, wydaje się po prostu odpowiednim ruchem.
Kolejną kwestią do rozwiązania jest przeniesienie jednego z zespołów do Konferencji Zachodniej. Las Vegas i Seattle to miasta z “dalekiego zachodu”, więc z pewnością to tam włączą się do walki. Żeby zachować balans, czyli po 16 zespołów po obu stronach barykady, jedną z obecnych ekip będzie trzeba przenieść na Wschód. Głównych kandydatów jest trzech — Minnesota Timberwolves, Memphis Grizzlies oraz New Orleans Pelicans.
Tego typu zmiana ma swoje plusy i minusy. W ostatnich latach Zachód jest stosunkowo silniejszy, a więc większa liczba spotkań z zespołami pokroju Los Angeles Lakers, Golden State Warriors, Phoenix Suns czy Denver Nuggets oznacza regularny przypływ ogromnej gotówki z dnia meczowego. Na Wschodzie w ostatnich latach łatwiej jednak załapać się do play-in czy play-offów, a w pierwszej rundzie walki o mistrzostwo można liczyć na rywala stosunkowo łatwiejszego do ogrania niż na zachodnim wybrzeżu. Decyzja pozostaje w rękach ligi, inwestorów oraz przedstawicieli zespołów.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!