"Następca Lewandowskiego" idzie na wojnę z klubem. "Długo siedziałem cicho"

3 godzin temu
Jedną z największych sag transferowych letniego okienka jest sprawa z Alexandrem Isakiem. Gwiazdor Newcastle United od miesięcy łączony jest z transferem do Liverpoolu, który jednak jak dotąd nie potrafił przekonać "Srok" do sprzedania napastnika. To wywołało niezadowolenie Szweda, który nie pojechał z zespołem na obóz przygotowawczy, a teraz w mediach społecznościowych poszedł na otwartą wojną z klubem. Oskarżył on Newcastle o oszustwo.
Historia transferu Alexandra Isaka do Liverpoolu zaczęła się na długo przed letnim okienkiem. Jeden z najlepszych napastników Premier League (44 gole przez ostatnie dwa sezony) trafił na celownik mistrzów Anglii wiele miesięcy temu. Jeszcze przez większość poprzednich rozgrywek mówiło się, iż "The Reds" widzą w nim idealne zastępstwo i wejście na wyższy poziom względem zawodzącego Darwina Nuneza. Liverpool przeszedł choćby do czynów. Wedle medialnych doniesień oferta dla Newcastle za napastnika kręciła się w przedziale 100-120 milionów euro. Ponoć zainteresowana była też FC Barcelona, widząca w Isaku następcę Roberta Lewandowskiego, ale tu konkretów zabrakło.

REKLAMA







Zobacz wideo



Isak oskarża Newcastle o złamanie obietnic
Ligowi rywale nie dali się jednak jak dotąd przekonać. Odrzucili wszelkie dotychczasowe oferty, a Liverpool zdecydował się choćby na transfer innego napastnika Hugo Ekitike z Eintrachtu Frankfurt (w debiucie z Bournemouth strzelił gola i zaliczył asystę). To nie zakończyło jednak sagi, bo szalejący w tym okienku mistrz Anglii miał wcale z Isaka nie zrezygnować. Sam Szwed też już nastawił się na transfer. Nie pojechał choćby z drużyną na obóz przygotowawczy (niby przez kontuzję, ale nie było na nią dowodów). Teraz z kolei wyprowadził kolejne ciosy. Nie pojawił się na ceremonii uhonorowania najlepszych piłkarzy sezonu 2024/25 w Premier League (znalazł się w jedenastce sezonu), a przy okazji wystosował oświadczenie, w którym zaatakował własny klub.


"Nie jestem na ceremonii dzisiaj. W związku ze wszystkim, co się teraz dzieje, uznałem, iż lepiej, by mnie tam nie było. Długo siedziałem cicho, co pozwoliło innym przedstawiać ich wersję zdarzeń, mimo iż zupełnie nie oddaje to tego, co naprawdę zostało powiedziane i uzgodnione za kulisami. Prawda jest taka, iż zostało mi coś obiecane, a klub od dawna znał moje stanowisko. Gdy obietnice są łamane, a zaufanie zostaje utracone, relacja nie może trwać. W tym miejscu właśnie się znalazłem i dlatego zmiana leży w interesie wszystkich, nie tylko moim" - napisał w mediach społecznościowych Isak.





Newcastle niewzruszone. Przypominają Isakowi czyim jest piłkarzem
Trudno o jaśniejszy sygnał, iż Szwed nie ma już zamiaru grać dla Newcastle. Niedługo po tym klub odpowiedział w swoim oficjalnym oświadczeniu. Ich zdaniem Isak powinien pamiętać, którego zespołu jest piłkarzem i żadnej taryfy ulgowej nie będzie.
"Stanowczo odpowiadamy, iż Alex pozostaje pod kontraktem i nigdy nie doszło do żadnej obietnicy ze strony klubu, iż może on odejść z Newcastle tego lata. Chcemy zatrzymać najlepszych graczy, ale rozumiemy też ich życzenia. Wyjaśnialiśmy już Alexowi i jego przedstawicielom, iż musimy brać pod uwagę interesy klubu, drużyny i fanów. Tymczasem warunki sprzedaży nie zostały osiągnięte. Nie przewidujemy też, by miało się tak stać. Alex pozostaje częścią naszej rodziny i zostanie przywitany z powrotem, gdy zdecyduje się dołączyć do kolegów z drużyny" - stanowczo napisało Newcastle.
Idź do oryginalnego materiału