– Jacy ludzie lgną do tego sportu?
– Patrząc historycznie, np. na Anglię lat 50. – 60., żużel zawsze był bardziej dla klasy robotniczej, rozrywką ludzi ciężkiej pracy. W Polsce jest dość podobnie, bo nie jest tak, iż chodzą na niego wyłącznie absolwenci uniwersytetów.
– Jak wygląda żużlowa mapa Polski?
– Ściga się adekwatnie cały kraj poza północnym wschodem. Olsztyn, Suwałki i Białystok – tam żużla nie ma. Za to wielkie tradycje mają Gorzów Wielkopolski, Zielona Góra, Wrocław, Opole. Dużo żużla zawsze było na Śląsku. Odrodziły się Świętochłowice, jest Rybnik. Od przyszłego roku ma wrócić pod Wawel. Ponadto są: Tarnów, Krosno, Rzeszów, Lublin, Piła, Gniezno, Grudziądz, Toruń i moja rodzinna Bydgoszcz.
– A co z Warszawą?
– Warszawa ma pewne tradycje żużlowe, ale one są bardzo pokręcone. W każdym razie była tam kilka lat temu drużyna ligowa, natomiast Warszawa nie kupiła żużla.