Moje Le Mans 24h 2023 cz. IV

10 miesięcy temu

Już zaraz rozpoczyna się sprzedaż biletów na Le Mans 24h 2024, pora więc na ostatnią, najbardziej praktyczną część mojej relacji z wypadu na setną edycję tej imprezy.

Poprzednie części cyklu: pierwsza, druga, trzecia.

Trudno to nazwać relacją, może raczej poradnikiem dla osób, które chcą się tam wybrać. Zacznę więc od kempingów.

Dach nad głową

Najważniejsze pytanie: na Le Mans kemping, czy hotel? Odpowiedź dla mnie jest dość prosta: nie widzę innej opcji niż kemping. Po pierwsze kasa – zakładam, iż osoby, które stać na hotele w Le Mans w czasie wyścigu nie czytają stron z poradami dotyczącymi wyjazdu. Po drugie zakładam, iż drogi czytelniku/czytelniczko – jedziesz tam jako fan motorsportów, a nie na wakacyjny wypad z zerknięciem na auta przy okazji. W takim wypadku to właśnie kemping da Ci możliwość życia, chłonięcia, oddychania wyścigami przez okrągły tydzień, w towarzystwie innych maniaków sportów motorowych. Samo bycie tam, odczuwanie wyścigowej atmosfery, daje chyba choćby więcej sportowych emocji, niż sama rywalizacja. To bycie na miejscu rodzi wspomnienia, a one są najcenniejszym, co można z Le Mans wywieźć.

Co do samych kempingów, to po pierwsze odeślę do strony, którą już wcześniej wymieniałem we wpisach: http://www.beermountain.com/. Tam sporo informacji o kempingach na Le Mans. Niestety nie jest ona odświeżana od ponad roku, więc brak informacji po ostatniej edycji. Od siebie dodam, iż kemping na którym byłem, czyli Hippodrome, choć wydawał się najbardziej spartański, to jednocześnie był dość przyjemny i spokojny. Na sanitarkę narzekać nie można było, bo były to nowe kontenery. Minusem był brak prądu i kawałek do przejścia na tor, ale nie żaden ogromny.

Nasza willa na wyścig

Nie wiem czy kiedykolwiek to miejsce zostanie jeszcze użyte na kemping, bo utworzono go specjalnie na setną rocznicę, a i tak nie był zapełniony. Mieszkałem tylko na nim, przez inne jedynie przechodziłem, ale oto moje rady, co do wyboru miejscówek. Po pierwsze zaznajomić się z opisami ze strony wymienionej powyżej. Po drugie odrzucić wszystkie kempingi, które nie przylegają bezpośrednio do nitki toru lub nie są w jego wnętrzu – także dla mnie odpadają wszelkie typu bleu Nord / Sud, cze Expo z tej mapy. Jesteście poza torem, poza jego atmosferą i „mikroświatem” – nie po to się jedzie na Le Mans, prawda? Jedyny kemping, na który nie wszedłem, to bodaj Maison Blanche, ale chociaż jest bezpośrednio przy torze.

Gdzie się śpi, a gdzie się bawi

Z kempingu Tertre Rouge również widać tor i wyglądał okej. Jednak jest na zewnątrz nitki toru, bardziej od strony drogi publicznej i samego miasteczka Le Mans. To dobrze komunikacyjnie, ale nie wiem jak z poczuciem bezpieczeństwa. Wszystkie kempingi „w środku” toru pod względem bezpieczeństwa odebrałem jako bardzo spoko, choćby nasz Hippodrome w kompletnym polu wydawał się w pełni bezpieczny.

Wszystkie zielone kempingi na podlinkowanej powyżej mapie (Houxy i Epinettes) to zdecydowanie te bardziej imprezowe na torze. Są blisko prostej startowej, ale także sceny z koncertami. Mają niepowtarzalny klimat, ale jeżeli potrzebujesz czasem więcej ciszy to tam za dużo jej nie znajdziesz. No dobra – Epinettes jest już w sumie całkiem spokojne. Z drugiej strony mają też sporo drzew, więc oferują niezłe schronienie w upały, czy ciut przed ulewami. No i (poza Epinettes) mają starszą, murowaną sanitarkę. Plus to i minus, ale w połączeniu z imprezowym klimatem nie dało to najlepszych rezultatów, jeżeli ktoś musiał skorzystać. Wiele z nich ma natomiast prąd, niektóre choćby na każdym stanowisku, więc pod tym kątem są wręcz luksusowe.

Zmierzch, oglądam trening na zakrętach Porsche

Kempingi „na dalekim południu” to zupełnie co innego. Na tych koło Mulsanne i Arnage są bardzo swojskie klimaty. Takie RODOS na Le Mans, jak ja to odbierałem. Dzicz, las, nic poza kempingiem, choć tor bardzo blisko. Natomiast by dostać się do całej głównej części Circuit de la Sarthe, z wioską wyścigową i prostą startową, czeka was minimum 20 minut drogi busem. Takie odcięcie od świata ma na pewno plusy i minusy, ja wolałem nasz hipodrom.

Jest jeszcze Beausejour, którego widziałem małą część, przy samych zakrętach Porsche. W tym konkretnym miejscu wywarł na mnie bardzo fajne wrażenie rodzinnej, luźnej atmosfery pasjonatów. To tam widziałem kampery z łóżeczkami dla niemowlaków. Całość wydawała się bardzo spokojna i ułożona, może też przez bliskość ogródków działkowych. Spokojna oczywiście na tyle, na ile może być przy przemykającej obok stawce całego wyścigu .

Docieramy na miejsce

No dobra, wiemy gdzie śpimy, teraz jak tam dotrzeć? Nie będę się rozwodził w tym temacie: jeżeli kemping to wybór jest chyba jednoznaczny i trzeba samochodem. Droga z Polski jest naprawdę dobra i można spokojnie pocinać całość autostradą. Jedyny problem po drodze do spora aglomeracja paryska, przy której korków uniknąć się po prostu nie da, choćby objeżdżając całość obwodnicą. No chyba, iż będziecie jechali o drugiej w nocy.

Telebim i gastro na kempingu Epinettes

Jeśli chcecie dotrzeć inaczej, to zostaje samolot do Paryża, tam przesiadka bodajże autobusem na pociąg i do Le Mans, gdzie busem dotrzemy na tor. Jest też opcja pośrednia, czyli Glamping na torze. Wynajmuje się namiot urządzony niemal jak pokój hotelowy, przyjeżdża na gotowe i ma się lokalizację tuż przy torze, scenie i kempingach Houx. Oczywiście jest to opcja droższa, ale mamy po trochu wszystkiego – hotelu, kempingu oraz dojazdu komunikacją, jeżeli ktoś nie chce się tłuc autem. Zostaje jeszcze opcja dotarcia prywatnym odrzutowcem i wtedy lądujecie na małym lotnisku tuż obok prostej startowej Circuit de la Sarthe, ale jeżeli macie ten odrzutowiec znów – pewnie nie czytacie mojej strony, a jeżeli czytacie to mnie weźcie ze sobą .

Organizacja

No dobra – mamy nocleg i transport, ale kiedy w ogóle się zainteresować tematem? Ja, jak wspominałem wcześniej, wyjazd na Le Mans 2023 zacząłem planować po przecięciu mety przez zwycięzcę na Le Mans 2022. Sprzedaż biletów rusza zwykle w listopadzie (w tym roku 15-tego), więc jeżeli chcecie, członkostwo w klubie ACO zalecam wykupić już w październiku. Czy warto? Moim zdaniem tak – będziecie mieli dostęp do przedsprzedaży biletów i paru innych bonusów, a na jedną kartę ACO można kupić dwa bilety w obniżonej cenie. Oznacza to, iż przy wejściówkach na dowolną trybunę karta ACO zwraca się już na samych biletach. Jest też zniżka na kemping, wejście do specjalnych stref itp. itd…

Część ogromnej wioski Le Mans – „wioska wodorowa”

Można też kupić specjalny „zielony” bilet. Ten bilet jest przeznaczony dla osób docierających na wyścig elektrykiem lub komunikacją miejską i w związku z tym ma obniżoną cenę. Wydaje mi się, iż z nim można też korzystać z darmowej komunikacji miejskiej w samym miasteczku Le Mans, ale nie jestem pewien – do doczytania.

Le Mans city i wyżywienie

Skoro jednak przy miasteczku jesteśmy… kilka o nim wiem i nie będę ściemniał. Serio. Atrakcji podczas „setki” było tyle, iż nie było nanosekundy by się wybrać na zwiedzanie samego miasta. W ogóle uważam, iż by poznać Le Mans 24h, jego otoczenie i jak ono żyje tym wyścigiem, a także wszystkie atrakcje na torze, a do tego jeszcze obejrzeć sam wyścig – jeden pobyt to za mało. No chyba, iż pojedziecie na pełne dwa tygodnie, wtedy tak. Jeden tydzień, ten stricte wyścigowy, zapewni wam dostatecznie dużo atrakcji w obrębie toru.

Road to Le Mans i Ligier Inter Europol Competition na zakręcie Mulsanne

W Le Mans bywaliśmy tylko po zakupy i z tym problemu nie ma. Są Lidle, więc poczujecie się swojsko. O tym co bierzecie na tor z domciu, a co kupujecie na miejscu, zadecydujecie sami i to jest bardzo indywidualne. Zależy oczywiście także od kempingu, który wybierzecie. Ja miałem palnik gazowy na kartusze, racje marynarskie na czarną godzinę, parę słoików i inne kempingowo-surwiwalowe wynalazki. Co mogę szczerze polecić to posiłki liofilizowane robione teraz przez polskie firmy. Serio są to normalne, kompletne i smaczne dania. jeżeli nie pojedziecie kamperem ze swoją lodówką to i tak będziecie musieli coś kombinować z obiadami, czy innymi ciepłymi posiłkami. Te liofilizowane wspomniany problem zdejmują z głowy, są łatwe w przygotowaniu. Po całym dniu na torze możecie wrócić do namiotu i słuchając silników Ferrari Challenge wsuwać sobie 10 minut później swojski bigosik, albo strogonowa, jeżeli ktoś woli.

Portfel cały wypchany dolaramiiiiii

Część najmniej przyjemna, czyli koszty. Mówiąc prosto z mostu: przy własnym aucie, wynajętym namiocie i rozłożeniu kosztów transportu / wynajmu na trzy osoby, mnie wyjazd na Le Mans wyniósł koło 4000 zł. Wyjazd był od wtorku do poniedziałku następnego tygodnia. Z budżetu 400 do 600 zł to wyżywienie, zależnie jak się przygotujecie. Koło stu zł wyszło za autostrady, ale to dopiero po podzieleniu kosztów na trójkę – we Francji są zdecydowanie z tych droższych. Warto zaznaczyć, iż w tym budżecie miałem 150 euro na… zabawki. Nie jedzie się na setne Le Mans 24h by być wstrzemięźliwym, więc tam kupiłem sobie koszulkę, tam model auta, tam plakat. Z założenia przewidziałem na te sprawy fundusze.

Peugeot 9X8 budowany z Lego

Poza defraudacją majątku na zabawki, największy koszt w budżecie to paliwo i sam bilet. Kemping na torze to koszt jakiś 100 euro za całość, więc przy reszcie pomijalny, szczególnie, iż rozkładał się na kilka osób. Paliwo kwestia bardzo indywidualna. Bilet? Cóż, powiem tak – kupiliśmy bilet z trybuną na głównej prostej. Nie żałuję w żadnym wypadku. Wiem, iż była to setna edycja i stąd większe tłumy, ale gdyby nie trybuna śledzenie wyścigu byłoby mordęgą, a nie przyjemnością, a start bym widział może na telebimie. Może, bo tłumy były takie, iż konieczne było zaklepanie miejsca o 8-9 rano w dniu wyścigu, by w ogóle telebim z trawki widzieć.

Zielono mi

Warto też zdawać sobie sprawę, iż pomimo swoich rozmiarów, Circuit de la Sarthe wcale nie ma ogromnych połaci tzw. „trawki. Szczególnie w kontraście do tłumów, które go odwiedzają. Po pierwsze poza małymi strefami przy Mulsanne i Indianapolis / Arnage nie ma dostępu do części toru, która zwykle jest drogą publiczną. Oznacza to, iż od Tertre Rouge do zakrętów Porsche, tor jest adekwatnie niedostępny – oczywiście z pominięciem wspomnianych stref. Jednak ta przy Mulsanne jest interesująca tylko przy samym zakręcie, potem zaś kompletnie płaska i nie dająca zbyt dobrego widoku. Te przy Arnage / Indianapolis to małe skarpy, dość zatłoczone i na pewno niezbyt przyjemne przy gorszej pogodzie.

W obrębie permanentnego toru Bugatti jest już lepiej. Mamy strefę przy kempingu na zakrętach Porsche, gdzie na górze jest budka, więc można konsumować, popijać i z ławeczki oglądać wyścig. Mamy wielką strefę przy głównej prostej, czyli po prostu wybetonowane schodki między trybunami, a siatką zabezpieczającą tor. Jednak by tam mieć dobre miejsce, trzeba się chyba pojawić dość wcześnie i przygotować na walkę o każdy skrawek. Jest mały kawałek od wnętrza T1, podobnie przy trybunach na zewnątrz T1.

Świt za mostem Dunlopa

Potem jest największa strefa „trawki” na torze, czyli eSki za mostem Dunlopa, aż do Tertre Rouge. To też najciekawsze miejsce do oglądania wyścigu z ziemi, jeżeli nie najciekawsze w ogóle. Ze wzgórza za eSkami pięknie widać zjazd z mostu Dunlopa i same eSki. Ikoniczne miejsce, świetne do oglądania zarówno w dzień, jak i nocą. Na żywo dopiero widać różnicę poziomów i nachylenie tych zakrętów, a samochody płynnie składają się wpadając z łuku w łuk, niczym na kolejce górskiej. Moim zdaniem widok tu jest lepszy od wewnątrz toru, ale można być też na stronie zewnętrznej, tam jest też mała trybuna. Dalej pod Tertre Rouge, stojąc przy wewnętrznej toru, widzimy sam zakręt i telebim, a wykręcając głowę do tyłu początek prostej Hunaudieres. Jeszcze lepszy widok jest chyba przy Tertre Rouge z zewnętrznej strony toru, bo możemy stanąć idealnie w osi wyjścia z zakrętu i podziwiać auta wypadające w ciemność i rozświetlające ją swoimi reflektorami, które w oddali wydobywają z nocy „słynne platany”. Bajkowa scena, filmowa raczej. Taki Christopher Nolan wyścigów.

Podsumowując – bez porządnego przejścia się po torze nie zobaczycie tego, co Le Mans ma do zaoferowania dla maniaków wyścigów. Jednak jeżeli zamierzacie śledzić wyścig względnie komfortowo, a przede wszystkim przez całą dobę, nie zastanawiałbym się ani chwili i kupował trybunę.

Gdzie pójść, co wziąć, co zobaczyć

Przy dobrym zarządzaniu budżetem i pewnej wstrzemięźliwości myślę, iż taki wyjazd spokojnie da się zrobić w budżecie 3000-3500 zł. Oczywiście przy wyjeździe na cały tydzień. Po co jechać na krócej? Szczerze nie wiem, tyle jest tam do zobaczenia. Pomijam atrakcje bezpośrednio związane ze ściganiem, czyli wszystkie serie i sesje wyścigowe, parady, pokazy, przeloty myśliwców itp. Mamy jeszcze samo muzeum Le Mans na torze, koncerty, całą wioskę sklepowo-spożywczo-targowo-wystawową. Są wioski dodatkowe: rodzinne, esportowa/rywalizacji, a czasem i jeszcze dodatkowe jak w tym roku wystawa militarna. To tylko czubek góry lodowej. Samo obejście wspomnianej wioski, to minimum godzina.

Przyłapany na fotografowaniu bezcennych zabytków

Z rzeczy, które warto wziąć, nauczony moimi przygodami powiem, iż apteczka z porządnym wyposażeniem jest bardzo wskazana. Nigdy nie wiadomo co się zdarzy, a Francuzi nie są narodem znanym z biegłości w języku angielskim. Nam akurat trafił się lekarz, z którym dogadaliśmy się bez większych problemów. Do tego porządny DEET na kleszcze i inne cholerstwa – przez 3 dni w jednym obszarze przewija się ponad 300 tysięcy ludzi. Na moim przykładzie widać, iż różne robactwo sobie z tego korzysta. Do tego sprzęt do opalania i duuuuużo wody. Elektrolity do wody i wtedy da się przeżyć tydzień bez odcięcia energii. To moja lekcja z pobytu na Spa 24h i sprawdziła się też dobrze na Le Mans. No i podstawa, czyli niezależnie od prognozy pełen przekrój ubrań na każdą pogodę. Z bluzy termicznej w nocy korzysta się niezależnie od temperatury, bo człowiek jest tak zmęczony po 20h na nogach.

I to chyba tyle z ogólników, które chciałem wam przekazać, jeżeli chodzi o pomoc w organizacji wypadu na Le Mans 24h. jeżeli macie jakieś konkretne pytania – wrzucajcie pod tekstem. Ja dodam na koniec tylko jedno: nieważne jakie spotkacie przeciwności, naprawdę warto tam pojechać, być i przez tydzień żyć wyścigami.

Idź do oryginalnego materiału