Linette aż rzuciła rakietą. W meczu z Pegulą musiała uciekać z kortu

3 godzin temu
Magda Linette nie kryła frustracji w meczu trzeciej rundy w Cincinnati z Jessicą Pegulą i rzuciła choćby rakietą o kort. Po chwili zaś musiała z niego po raz drugi w trakcie tego spotkania uciekać. Pojedynek z będącą czwartą tenisistką świata Amerykanką został przerwany przy stanie 7:6, 3:6 dla Polki i zostanie wznowiony dopiero w środę.
Tradycji stało się zadość - można było stwierdzić przy okazji meczu Magdy Linette z Jessicą Pegulą w Cincinnati. Wszystkie trzy ich wcześniejsze pojedynki bowiem również odbyły się w USA. Na odpowiedź na pytanie, czy Polka zerwie przy tej okazji wreszcie z inną prawidłowością dotyczącą jej rywalizacji z Amerykanką, trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek przeszła do historii Wimbledonu! "Gwiazda na skalę wszechświata"


Mecz się jeszcze nie zaczął, a już były powody do niepokoju. Od 5:2 do 5:5
Ciemne chmury kłębiące się nad kortem oraz grymas bólu i przymusowe przykucnięcie Linette w pierwszym secie sprawiały, iż już na początku tego pojedynku można było mieć obawy co do tego, ile potrwa wtorkowa rywalizacja z udziałem poznanianki. Na szczęście, kwestie zdrowotne nie okazały się poważną przeszkodą. Aura z kolei najpierw zaliczyła epizodyczną rolę, ale potem stała się, niestety, główną jego gwiazdą.
Przebieg dotychczasowej części tego spotkania zdecydowanie do nudnych nie należał. Pierwsze zaskoczenie przyniósł fakt, iż przez cztery gemy żadna z tenisistek nie była w stanie utrzymać podania. Jako pierwsza przerwała tę serię Polka. Ale chwilę wcześniej jej kibice mogli się zaniepokoić, bo po ostatniej akcji czwartego gema wyraźnie się skrzywiła z bólu i przykucnęła. Operator kamery najpierw zrobił wtedy zbliżenie na jej zaklejone specjalnymi taśmami kolano, a następnie na poważną minę trenera Marka Gellarda.
Fani 40. rakiety świata mogli po chwili odetchnąć, bo ich ulubienica nie tylko kontynuowała rywalizację, ale do tego ze świetnym skutkiem. Wyszła bowiem po 26 minutach na prowadzenie 5:2, zbierając pochwały za odważną i skuteczną grę.


- Przepięknie, przepięknie - zachwycała się komentująca mecz w Canal+ Joanna Sakowicz-Kostecka.
Zaraz potem jednak coś u Linette zaczęło szwankować. Fakt, Pegula weszła na wyższe obroty, ale przede wszystkim w kilku momentach Polka zaczęła zwalniać grę, wypuszczając tym samym do meczu rywalkę.
- Tak, jakby uważała, iż samo doprowadzenie do stanu 5:2 zniechęci Pegulę - stwierdziła Sakowicz-Kostecka.


Amerykanka odrobiła gwałtownie straty, a gdy po jednej z akcji Linette znów się skrzywiła, to operator ponownie pokazał widzom jej nogę. W 11. gemie zaliczyła w pewnym momencie zaskakujący błąd - świetnym podaniem wypracowała sobie bardzo dogodną pozycję do zdobycia punktu w wymianie, ale posłała piłkę na aut. Potem jednak właśnie dzięki skutecznemu serwisowi wyszła w tej części meczu z opałów.
Tym elementem też pomogła sobie w rozstrzygnięciu na swoją korzyść tie-breaka, którego wygrała po godzinie walki 7-5. Dwa tygodnie temu poznanianka przegrała niespodziewanie w Montrealu już pierwszy mecz, z 386. w rankingu WTA Łotyszką Anastasiją Sevastovą. Teraz, w Cincinnati, po raz pierwszy w karierze wygrała zaś seta z Pegulą.
Dwie ucieczki z kortu. Dym, deszcz i błyskawice
Amerykanka w drugiej partii pokazała, iż nie przez przypadek w ubiegłym roku dotarła w tej imprezie do finału i nie przez przypadek uchodzi w tej chwili za jedną z najlepszych tenisistek świata. Bardzo gwałtownie wyszła na prowadzenie 3:0, prezentując duży spokój.
Sędzia tego meczu już po pierwszym gemie w tej odsłonie zerkała w górę, choć początkowo wydawało się, iż chodzi bardziej o dym, który ulatniał się w okolicy sekcji dla VIP-ów. Serwująca po chwili Linette też wskazywała machaniem ręką, co jej przeszkadza. Kilka minuty później mecz został po raz pierwszy przerwany, ale nie przez dym, a z powodu deszczu.
Sędzia robiła inspekcję kortu już po trzecim gemie, ale wtedy jeszcze nie wstrzymano rywalizacji. Pegula jasno dawała wówczas do zrozumienia, iż chce kontynuować. Przy stanie 30:0 mająca serwować Polka wyraźnie jednak pokręciła głową, a kolejne krople deszczu sprawiły, iż Amerykanka też nie protestowała już w sprawie przerwania gry. Zawodniczki wróciły jednak do niej już po kilku minutach. Po wznowieniu dużo lepiej radziła sobie Linette, która zmniejszyła stratę do jednego gema, a faworytka wydawała się trochę pogubiona.


Pegula jednak gwałtownie się otrząsnęła i nie dopuściła do roztrwonienia przewagi, a choćby powróciła do tej trzygemowej (5:2). Przy stanie 5:3 dla rywalki Polka zaliczyła kilka kosztownych błędów, które wywołały u niej dużą frustrację. W pewnym momencie aż cisnęła w złości rakietą o kort. Trudno się jej dziwić - miała wtedy okazję na przełamanie. Obroniła wtedy dwie piłki setowe, ale przy trzeciej nie miała wiele do powiedzenia - Amerykanka posłała asa.
Na trzecią, decydującą partię tenisistki już nie wyszły. Nadchodziła burza i dla bezpieczeństwa nakazano opuszczenie kortu zarówno zawodniczkom, jak i kibicom. Najpierw pojawiły się błyskawice, a następnie zaczęło intensywnie padać. Po pewnym czasie zaś ogłoszono, iż tego dnia rywalizacja w Cincinnati nie zostanie już wznowiona.
W 1/8 finału Linette lub Pegula zmierzy się z Dunką Clarą Tauson lub Rosjanką Weroniką Kudermietową. W środę o awans do ósemki powalczy Iga Świątek, której rywalką będzie Rumunka Sorana Cirstea.
Idź do oryginalnego materiału