Francis Gusts dosyć niespodziewanie dołączył do Oxford Spires. Zimą otrzymał telefon z zapytaniem od promotorów, czy chciałby spróbować swoich sił w innej lidze. Dania czy Szwecja to rejony, które poznały możliwości 22-latka z Rygi.
– Zimą dostałem telefon od promotorów, czy nie chce spróbować się w Wielkiej Brytanii. Pomyślałem, iż skoro poziom wzrasta i duże nazwiska wracają, to mogę spróbować. Problemem był sprzęt, ponieważ nie miałem tylu motocykli na stanie. Klub mi pomógł, zatrudnił mechanika i ogarnął wszystko inne. Miałem naprawdę dobrą opiekę zanim zacząłem startować – powiedział żużlowiec na łamach Speedway Stara.
Problem okazał się jednak w kadrowych niedoskonałościach Spires, gdzie Gusts poleciał po kilku meczach. Jak sam przyznał, nie ma nikomu za złe takiej decyzji.
– Fair czy nie fair – nie zdobywałem tylu punktów, na ile było mnie stać. Na pierwszym planie musi być drużyna, więc zrozumiałem decyzje. Oczywiście, iż ciężko było mi się z tym pogodzić, ale taki jest sport. Jechałem poniżej oczekiwań. Może jeżelibym zdobył dwa czy trzy punkty więcej, nie byłoby problemu – mówi z przekonaniem Łotysz.
Niespodziewany powrót
Francis Gusts dosyć gwałtownie powrócił do Oksfordu, ale w innej roli. Otrzymał on miejsce kontuzjowanego Dana Gilkes’a w Cab Direct Championship, gdzie czekała go walka na innych torach. Ostatecznie jest zadowolony, iż spróbował i miał okazje się sprawdzić na innych owalach.
– Na początku to miałem przejechać jedynie miesiąc. Nie miałem klubu w Danii czy Szwecji, więc musiałem gdzieś się ścigać. Zaakceptowałem ofertę i zostałem do końca sezonu – opowiada. – To było całkiem nowe doświadczenie, z wieloma nowymi torami. Nie miałem pojęcia, iż w Wielkiej Brytanii jest tyle torów.
Sporym problemem dla Gustsa okazał się domowy tor. Sandy Lane to specyficzny owal, gdzie potrzeba nieco więcej techniki, aniżeli szybkości. Przede wszystkim na łukach jest wyjątkowo ciasno, co nie pasuje do stylu 22-letniego Łotysza.
– Nie mam pojęcia jak jechać na tym torze. Nie mam pewności siebie, przez co nie zdobywam wielu punktów. Tam jest naprawdę ciasno, a to nie jest mój styl jazdy. Ciężko było mi się zaadaptować, a przez brak punktów traciłem pewność siebie – przyznaje.
Lekarstwo na słabszą formę
Francis Gusts znacznie lepiej pojechał w drugiej części sezonu. Pod koniec imponował znacznie prędkością, jakby chciał pokazać coś więcej. Czuć było głód jazdy, a choćby irytacje wynikami. Łotysz przyznał, iż dokonał ważnej zmiany pod kątem tunera. Rozpoczął współpracę z PJR i od razu zauważył efekty.
– Początek sezonu to była totalna katastrofa. Zmieniłem silniki, podobnie jak inne części i czułem się lepiej pod koniec sezonu. W moim ostatnim meczu w Polsce skorzystałem z silników Petera Johnsa i poszło lepiej niż wcześniej – przyznaje.
Pomimo niepewnych wyników, Gusts jest skory na powrót do brytyjskiego żużla w okresie 2026. Jego zdaniem to odpowiednia liga na zbudowanie pewności siebie, bez której można zapomnieć o walce z lepszymi od siebie. Czeka w tej chwili na rozwój sytuacji.
– Nie mam jeszcze pewności, co do ligi i jak to będzie wyglądać. Pytałem, ale nikt nie wie, więc czekam. Bardzo chciałbym wrócić do Wielkiej Brytanii w przyszłym roku – kończy.
Francis Gusts, Ryan Douglas szukali dla siebie najlepszego miejsca przed swoimi biegami















