Janusz Kulig – „Chryste Panie! Jak ten smarkacz jechał!”.

rallyandrace.pl 9 miesięcy temu

Dokładnie dwadzieścia lat temu doszło do jednego z najsmutniejszych wypadków w świecie polskiego motorsportu. Janusz Kulig, wielokrotny mistrz RSMP, zginął na przejeździe kolejowym w Rzezawie. Dziś raz jeszcze wspominamy tę barwną postać, która rozpaliła w wielu z nas dożywotnią miłość do świata jazdy na opis.

Janusz Kulig jest bohaterem wielu, „rajdowych” domów w Polsce. Naturalnie, każdy z nas ma z nim nieco inne wspomnienia i przywołuje inne „migawki” z czasów naszej młodości. Jedni widzą go za sterami kultowego Renault Megane Maxi, w którym wywalczył pierwszy tytuł w „generalce” Mistrzostw Polski. Dla innych kierowca z Łapanowa kojarzy się przede wszystkim z plującym ogniem, krwistoczerwonym Focusem WRC w malowaniu Marlboro. Tożsame są za to nasze wspomnienia dotyczące jego wielkich, motorsportowych triumfów.

Po pierwsze, trzykrotnie wkładał na głowę koronę mistrza Polski (1997, 2000, 2001). Dwa razy stanął też na drugim stopniu podium (1998, 1999). W latach 1998-99 zdobywał tytuł mistrza Europy Centralnej. W 2001 roku zatriumfował w słowackim czempionacie, zaś rok później wywalczył tytuł wicemistrza Europy, do samego końca walcząc o „złoto” z Renato Travaglią. Puchary idą jednak w zapomnienie przy innym dokonaniu tego kierowcy. Mimo dwudziestej rocznicy jego tragicznej śmierci, pamięć o Kuligu jest… wiecznie żywa! I tej pięknej nieśmiertelności, na którą w pełni sobie zasłużył, możemy mu dziś pozazdrościć.

To jak znakomitym był kierowcą oddaje cytat z jednego z dawnych tekstów Jerzego Pilcha:

Chryste Panie! Jak ten smarkacz jechał! Był w absolutnej harmonii z samochodem i nie wykonał jednego niepewnego ruchu, ruch był jego naturalnym żywiołem. Nigdy już nie spotkałem, i pewnie nie spotkam, kogoś tak suwerennie panującego nad maszyną…”.

fot. wikipedia.pl

Miejsce przeklęte

Do dziś wielu fanów nie może uwierzyć w to, iż człowiek który na rajdowych oesach igra z niebezpieczeństwem, który jak mało kto radził sobie z opanowaniem maszyny przy czysto autostradowych prędkościach, odszedł w tak irracjonalny sposób. Jak wspominał niegdyś Leszek Kuzaj, „w sposób zupełnie idiotyczny”. 13 lutego 2004 Kulig wracał do rodzinnego Łapanowa, podążając nieco krótszą trasą prowadzącą przez przejazd kolejowy w Rzezawie. W jego Fiata Stilo Abarth wbił się pociąg „Ślązak”, pędzący z Zielonej Góry do Przemyśla. Kierowca nie miał żadnych szans. Winę za ten tragiczny wypadek ponosi dróżniczka, która nie dopełniła swoich obowiązków i nie opuściła szlabanu. Pogrzeb wielkiego mistrza odbył się cztery dni później, na lokalnym cmentarzu w Łapanowie. Janusza żegnali jego bliscy i rodzina, przyjaciele z odcinków specjalnych, najwięksi rywale i tysiące wiernych kibiców.

Dziś warto zauważyć i raz jeszcze docenić wielki heroizm i współczucie Jana Kuliga. Ojciec Janusza spotkał dróżniczkę, Michalinę K, podczas przesłuchania na posterunku policji. Gdy ta ujrzała Pana Jana, upadła na kolana i z żalem wykrzyczała „zabiłam Panu syna”. Ten zaś natychmiast jej wybaczył, a podczas procesu sądowego nie wnioskował o najwyższy wyrok. Jak stwierdził w jednej z późniejszych rozmów, w tej sytuacji jego syn postąpiłby podobnie.

Niedokończona historia

Trzykrotny czempion RSMP niedługo przed swoją śmiercią podpisał kontrakt z fabrycznym zespołem Fiata. Jego orężem na sezon 2004 został model Punto II, w specyfikacji S1600. Kuliga prowadzić miał Maciej Szczepaniak. Załoga chciała powalczyć o kolejne sukcesy w Polsce. Nieoficjalnie, Fiat miał również zagwarantować powrót na oesy Mistrzostw Europy. Mało znaną ciekawostką jest fakt, iż nie miał to być jedyna, typowo włoska konstrukcja w jego garażu. Kulig ostrzył sobie zęby na zakup… Lancii Stratos. o ile uwierzymy plotkom, urodzony w Łapanowie kierowca był ledwie o krok od nabycia wymarzonego egzemplarza.

„I krótkie życie jest dostatecznie długie, aby przeżyć je szlachetnie”.

Dziś pozostaje nam uzbroić się w cierpliwość i oczekiwać na datę kolejnej edycji Memoriału Janusza Kuliga oraz Mariana Bublewicza, organizowanego przez Automobilklub Krakowski. Po więcej rajdowych emocji i wieści z rodzimych oesów zapraszamy Was na rallyandrace.pl.

W Rally and Race cenimy sobie zdanie naszych czytelników. Zachęcamy Was do wyrażania własnych opinii i dyskusji w mediach społecznościowych. Jesteśmy też otwarci na wymianę argumentów. Wspólnie budujmy i wspierajmy społeczność kibiców oraz polski motorsport!

Idź do oryginalnego materiału