Kibice zebrali się przy znajdującej się nieopodal London Stadium stacji metra i przemaszerowali ulicami, dochodząc pod gabinety dyrektorów klubu około półtorej godziny przed spotkaniem. Organizatorzy szacują frekwencję na ponad 10 tysięcy uczestników.
REKLAMA
Zobacz wideo Wojciech Borowiak, trener judo, o dzieciństwie Roberta Lewandowskiego: on choćby gdy jadł zupę, to z piłką pod pachą
O powodach protestu napisała Katharine Sharpe na stronie BBC Sport. "Kibice wyrażają swoje niezadowolenie rządami Davida Sullivana i Karren Brady. Chcą, by ustąpili z zajmowanych od 2010 roku stanowisk. Ich zdaniem, klub nie wykorzystał swojego zwycięstwa w Lidze Konferencji w 2023 roku. Kibice są również niezadowoleni z nowego stadionu."
"West Ham opuścił Upton Park w 2016 roku, przenosząc się na London Stadium - 62-tysięcznik, zbudowany jako arena lekkoatletyczna na igrzyska w 2012 roku. Brady obiecała, iż będzie to obiekt piłkarski klasy światowej" - kontynuuje Sharpe. Zdaniem kibiców, nie stało się to.
"Koniec bzdur. Nasz klub umiera"
Korespondent Sky Sports News, Chris Reidy, donosi: "Tysiące kibiców West Ham United zebrało się i przeszło ulicami dzielnicy Stratford, protestując przeciwko właścicielom klubu. W trakcie pochodu pojawiła się trumna, sugerująca śmierć klubu od wyprowadzki z Boleyn Ground."
W trakcie protestu można było usłyszeć wołania "zwolnić zarząd", "chcemy odzyskać nasz klub" oraz "sprzedaliśmy swoją duszę". Jednym z haseł przewodnich jest "no more BS", które można przetłumaczyć jako "koniec z bzdurami", ale także "koniec z Brady i Sullivanem" - właścicielami klubu.
West Ham znajduje się w tej chwili w strefie spadkowej, ale odpowiednio wysokie zwycięstwo nad Burnley pozwoli im awansować na siedemnaste, ostatnie bezpieczne miejsce. 27 września drużynę objął nowy trener. Efekty pracy Nuno Espirito Santo w Londynie widać niemal natychmiast. W zeszłą niedzielę Młoty wygrały pierwszy mecz od sierpnia.

2 godzin temu















