Lewandowski nie wytrzymał. "To jest burdel, a nie kadra"

2 godzin temu
To była jedna z najgłośniejszych afer w historii polskiej piłki nożnej. Jej kulisy ujawnił w swojej książce dziennikarz Sebastian Staszewski. "To jest burdel, a nie kadra" - miał powiedzieć kapitan kadry Robert Lewandowski.
Reprezentacja Polski pod wodzą Czesława Michniewicza odniosła na mundialu w Katarze duży sukces. Pierwszy raz od 36 lat Biało-Czerwoni awansowali do 1/8 finału. Dobre nastroje wśród kibiców zostały zmącone przez doniesienia na temat planowanej nagrody finansowej dla polskich piłkarzy. Mieli oni dostać za awans do fazy pucharowej premię z rządowych środków w wysokości 30-50 milionów złotych. Taką obietnicę miał złożyć premier Polski - Mateusz Morawiecki.

REKLAMA







Zobacz wideo Adam Nawałka w Wieczystej Kraków? Kosecki: Są ambicje, ale nie wiem co na to trener



Robert Lewandowski miał wypalić: "To jest burdel, a nie kadra". Sebastian Staszewski ujawnia
W listopadzie tego roku premierę będzie miała książka Sebastiana Staszewskiego: "Lewandowski. Prawdziwy". Opisane są w niej m.in. wątki w trakcie i po mistrzostwach świata w Katarze.


Afera premisowa podzieliła wielu członków reprezentacji Polski.
"Po awansie Czesław Michniewicz wraz ze swoimi ludźmi robił wszystko, by premia nie trafiła do PZPN, tylko bezpośrednio na konta graczy i członków sztabu. Nocą zaczęło się zbieranie numerów kont, co potwierdza Jakub Kwiatkowski, który miał później usłyszeć od Lewandowskiego: "Co tu się dzieje? Przecież to cyrk". Staszewski ujawnia, iż "wizja milionów opanowała szkoleniowca niczym demon". Nowe negocjacje w środku drużyny sprawiły, iż piłkarzom z drugiego szeregu nie spodobało się to, iż czołowi gracze mieli dostać więcej. Autor książki przywołuje wypowiedzi kadrowicza: "Między sobą mówiliśmy, iż jest milionerem, a i tak chce jak najwięcej dla siebie. Sam kilka razy nazwałem go "ch***m" - mówi mi jeden z piłkarzy i wzrusza ramionami" - czytamy w Przeglądzie Sportowym.
Afera miała też bardzo zdenerwować Roberta Lewandowskiego, który przedwcześnie opuścił trening i powiedzieć, iż "to jest burdel, a nie kadra".



Zobacz także: Najdroższy transfer w historii Ekstraklasy brutalnie podsumowany. "Jak możesz?!"


"Zszedł z treningu, myśleli, iż to kontuzja, a Lewandowski był tak zły. Temat pieniędzy krążył bez przerwy. "To jest burdel, a nie kadra" - wypalił snajper po zachowaniu Michniewicza i ciągłym przypominaniu o premii. Selekcjoner po chwili odparł do swojego współpracownika: "Wiesz, dlaczego zszedł? Bo kasą nie chce się dzielić"...Lewandowski miał już dość turnieju w Katarze. Także z powodu wojen toczonych przez selekcjonera z dziennikarzami" - napisał Staszewski.
Idź do oryginalnego materiału