Tegoroczny sezon w obu Ekstraligach był bardzo przewidywalny. Od samego początku największym faworytem do spadku z PGE Ekstraligi był Innpro ROW Rybnik i jak się okazało, rybniczanie spadli, przegrywając bardzo wysoko w meczu o 7. miejsce z Gezet Stalą Gorzów. Z kolei ligę niżej najlepsza, również spodziewanie okazała się Fogo Unia Leszno, która pokonała w finale Abramczyk Polonię Bydgoszcz. Podopieczni Tomasza Bajerskiego rywalizowali w barażu o PGE Ekstraligę z gorzowską Stalą, gdzie lepsza okazała się drużyna z lubuskiego. Oznacza to, iż w przyszłorocznej Najlepszej Żużlowej Lidze Świata doszło do zmiany jednej drużyny.
To już czwarta taka sytuacja
Przez awans klubu z Leszna, a spadek drużyny z Rybnika, w PGE Ekstralidze w okresie 2026 udział wezmą: Pres Grupa Deweloperska Toruń, Orlen Oil Motor Lublin, Betard Sparta Wrocław, Bayersystem GKM Grudziądz, Stelmet Falubaz Zielona Góra, Krono-Plast Włókniarz Częstochowa, Gezet Stal Gorzów oraz Fogo Unia Leszno. Oznacza to, iż trzeci raz w przeciągu zaledwie kilku lat, o Drużynowe Mistrzostwo Polski będą walczyć te same drużyny. Aby daleko nie szukać, taki sam PGE Ekstraligi powtórzył się ostatnio w… 2024 roku! Wtedy z elitą pożegnała się rzecz jasna Unia Leszno. Z kolei wcześniej taki przypadek zdarzył się w okresie 2021. To był wówczas ostatni rok w Ekstralidze dla Falubazu Zielona Góra. Natomiast dwa lata wcześniej pierwszy i jak dotąd jedyny spadek zaliczył klub z Torunia. Wtedy kolejny raz Najlepsza Żużlowa Liga Świata występowała w identycznym składzie, jak w okresie 2026.
Liga jest zabetonowana?
Z tego powodu można się pokusić o stwierdzenie, iż w tej chwili PGE Ekstraliga jest zabetonowana. Od wcześniej wspomnianego sezonu tylko trzech beniaminków zdołało się utrzymać w tej lidze. Były to kluby z Zielonej Góry, Torunia i Lublina. Przy czym te dwa pierwsze to byli niedawni „wielcy” spadkowicze, których trudno nazwać typowymi beniaminkami. Z kolei na takie miano zdecydowanie zasługuje Orlen Oil Motor Lublin, który miał ciężki los w walce o utrzymanie. Podobnie jak w Lublinie, sytuacja po awansie wyglądała w Krośnie i Ostrowie. Te dwa kluby swoją przygodę z elitą zakończyły po jednym sezonie i nie miały w niej wcześniej takich tradycji jak Falubaz czy Apator. Z kolei przyszłoroczny beniaminek, czyli Fogo Unia Leszno miała na sezon w Metalkas 2. Ekstralidze czterech seniorów, którzy bez żadnego problemu znaleźliby kontrakt w PGE Ekstralidze i w dodatku wszyscy zostaną na rozgrywki w 2026 roku. Ciężko porównywać to z sytuacją beniaminka, który w elicie nie występował od wielu lat i nie miał dostępu do takich nazwisk.
Na czele również przewidywalnie
Sytuacja w czołowej trójce PGE Ekstraligi wygląda również bardzo mocno przewidywalnie. Od trzech lat na podium PGE Ekstraligi znajdują się tylko i wyłącznie kluby z Lublina, Wrocławia i Torunia. Z kolei większa rotacja jest na pozycji czwartej drużyny w lidze, która zmienia się adekwatnie co sezon. Wiele się słyszy o wieloletnich umowach w tych klubach, np. w Toruniu całe zestawienie seniorskie ma ważne umowy do 2027 roku. Nie ma co się dziwić zawodnikom i klubom, iż dochodzi do przedłużenia kontraktów, gdy wszystko po prostu gra. Jednak fakt jest taki, iż liga zaczyna sprawiać wrażenie nieco zamkniętej.
