Unia Tarnów to w tej chwili jedyny klub w Polsce, który wciąż nie posiada licencji na starty w okresie 2026. Mimo problemów, działacze od początku zapowiadali walkę i odwołanie od decyzji Zespołu ds. Licencji. Zapewniają, iż zrobią wszystko, by uregulować zaległości i wystartować w Krajowej Lidze Żużlowej. O determinacji klubu świadczy fakt, iż tuż przed zamknięciem listopadowego okienka ogłoszono kadrę zespołu.
W niej znaleźli się tacy zawodnicy jak Matic Ivacic, Kyle Howarth, Kacper Grzelak, Bartosz Nowak, Wiktor Trofimow, Igor Gryzło, Sebastian Madej czy Adrian Gorzkowski. Już na pierwszy rzut oka wydaje się, iż to właśnie reprezentant Słowenii powinien być zdecydowanym liderem „Jaskółek”. Słoweniec w rozmowie z portalem polskizuzel.pl przyznał, iż mimo propozycji z innych ośrodków, postawił na Małopolskę.
– Bardzo się cieszę, iż w przyszłym sezonie ponownie będę reprezentował barwy Jaskółek. Miałem tutaj dobre mecze, dobrze wspominam ludzi pracujących w klubie i kibiców, którzy byli ze mnie zadowoleni. Pojawiło się parę propozycji, trochę się działo – powiedział zawodnik.
Co ciekawe, do porozumienia doszło w iście filmowych okolicznościach. Działacze odezwali się do Ivacica dopiero w samym finale okienka transferowego. Rozmowy były jednak konkretne i błyskawiczne, dzięki czemu Słoweniec po raz trzeci w karierze przywdzieje plastron Unii (wcześniej jeździł dla klubu w latach 2023-2024).
– Dwa lub trzy dni przed końcem okna dostałem telefon z Tarnowa. W czwartek po południu dogadaliśmy temat. Wybrałem ten klub, bo coś mnie do niego ciągnie. Mam stąd tylko dobre wspomnienia, naprawdę fajnie mi się w Tarnowie jeździ – dodał Ivacic, dziękując jednocześnie swojemu menedżerowi za pomoc w dopięciu umowy.
Po rocznej przerwie Matic Ivacic (w środku) ponownie ubierze kewlar Unii Tarnów













