Najsłynniejszy rajd cross-country na świecie już tuż, tuż! Dakar 2025 obiecuje wiele nowości i emocji – tak po stronie czysto sportowej, jak i organizacyjnej.
Wyzwanie 2025
Organizatorzy obiecali zmiany i w tym roku naprawdę można je dostrzec. Na początek trasa. Tam sporo zmian i nowości. Dwa tygodnie na przebycie niemal 8 tysięcy kilometrów, z czego ponad pięć tysięcy to odcinki specjalne. W sumie 12 OSów, prolog i dzień odpoczynku. Warto zaznaczyć, iż w edycji 2025 przynajmniej pięć odcinków będzie miało rozdzielone, odmienne trasy dla motocykli i dla samochodów. Oznacza to, iż organizatorzy musieli wyznaczyć de facto niemal półtora dystansu rajdu przez Arabię Saudyjską.
Po co tak dokładać sobie roboty? Po pierwsze bezpieczeństwo. Samochody mijające motocyklistów z ogromną prędkością, w kurzu, skaczące przez wydmy, czy kamienie. To zawsze było skrajne niebezpiecznie i w historii Dakaru takie sytuacje zebrały też niestety największą ofiarę. Nie tylko o bezpieczeństwo jednak chodzi. Drugi aspekt jest czysto sportowy. Na tych odcinkach najszybsze załogi samochodów nie będą startować ze śladami „położonymi” przez motocyklistów. Oznacza to większe pole do popisu dla pilotów, ale też większe pole do wtopy. Rozwiązanie niemal gwarantujące więcej emocji. Wreszcie ostatni aspekt, czyli organizacyjny – samochody nie będą musiały teraz czekać na wystartowanie całej stawki motocyklistów. Oznacza to, iż wystartują o świcie, co zmniejszy ryzyko kończenia odcinka specjalnego po ciemku.
Sama trasa to także sporo ciekawostek. Patrząc po rozkładzie można mieć wrażenie, iż organizatorzy postanowili w nadchodzącej edycji zajechać uczestników już w pierwszym tygodniu. Dlaczego? Ledwo zawodnicy zdążą wystartować, a już trzeciego dnia rajdu, na drugim odcinku specjalnym, rozpoczyna się etap 48h Chrono! Przypomnę: to odmiana etapu maratońskiego, czyli bez biwaku z mechanikami, w której zawodnicy nie dojeżdżają do ustalonego punktu, tylko muszą się zatrzymać w pierwszym z kilku obozów, do którego dojadą o ustalonej godzinie. Oznacza to, iż rywale nie mają pojęcia, czy przeciwnik zdołał dojechać przed ustaloną godziną godziną do kolejnego obozu i ma przewagę, czy może z problemami został w tyle. Do tego ten świetny, dakarowy klimat na biwaku. Fajnie, iż ten typ odcinka powraca.
To jednak nie wszystko, bo po etapie Chrono zawodnicy mają raptem jeden dzień „przerwy”, czyli normalnej jazdy po pustyni i… rozpoczynają typowy odcinek maratoński, który muszą przetrwać, by dojechać na dzień przerwy i odpoczynku, który na pewno będzie potrzebny.
Czy organizatorzy wystrzelali się z wyzwań w pierwszym tygodniu? Zdecydowanie nie. Drugi bowiem rozpoczyna się od najdłuższego OSu w rajdzie (ponad 600 kilometrów), a potem stawka zmierza na tzw. Pustą Ćwiartkę, czyli największy obszar pustynny świata. Ten ma być odkrywany intensywnie, jak nigdy wcześniej. Rajd zakończy się trzema odcinkami adekwatnie po samych wydmach. Ostatni, ma być powrotem do korzeni. Wszystko za sprawą masowego startu wszystkich uczestników.
Złe informacje? Ostatecznie porzucono klasę quadów. Nie ma co się dziwić. Ciężko organizować kategorię tak gigantycznego rajdu, dla raptem kilku uczestników. Natomiast oficjalne zakończenie tematu pozwoliło się organizatorom lepiej skupić na klasie motocykli, która w ostatnich latach domagała się atencji.
Samochody
Oj tak, w kategorii samochodów w tym roku będzie się działo! Po zwinięciu się Audi, nie musieliśmy długo czekać na następstwo. W rajdzie Dakar 2025 pojawi się oficjalny zespół marki.. Dacia! Zdziwieni? Cóż, nie powinniście być. Auto rozwijane jest tak naprawdę przez renomowaną firmę ProDive i ma już na koncie dublet w Rajdzie Maroka. Kto za kierownicą? Także potężne działa, czyli Nasser Al-Attiyah, Sebastian Loeb i Cristina Gutierrez. Dacia nie żartuje i ma na poparcie swoich ambicji już także wyniki. Pytanie brzmi jak zwykle – czy nowa konstrukcja wytrzyma trudy Dakaru?
To nie jedyny nowy zespół w stawce. Ford, już nie tak nowy, bo oficjalny team debiutował w edycji 2024, pokaże się z odświeżonym Rangerem Raptorem. To jednak nie wszystko, bo odświeżony został także skład w kierowców, a w nim: Carlos Sainz, Mattias Ekstrom, Nani Roma, Mitch Guthrie Jr. Tak – Ford nie żartuje i wystawia aż cztery załogi, w gwiazdorskim składzie. Także konstrukcja jest zupełnie nowa. Zeszłoroczny model to skrajnie zmodyfikowany model cywilny, zbudowany i używany adekwatnie jedynie w celu zbierania danych. Raptor T1+ to sprzęt od zera zbudowany do zadania, które ma wykonać, co z resztą widać. Jak im pójdzie? Ciężko powiedzieć, a wydaje mi się, iż program zalicza nieco obsuwy, jeżeli chodzi o starty planowane przed Dakarem.
Dalej mamy starych wyjadaczy i potęgę Toyoty, która ostatnio nieco jednak wyblakła w Dakarze. W dalszym ciągu to jednak przepotężny zespół, a w nim: Lucas Moraes, Seth Quintero, Giniel de Villiers, Henk Lategan, Guy Botterill i Saood Variawa. To nie wszystkie Toyoty w rajdzie, bo poza teamem fabrycznym w aucie japońskiej marki wystartują też choćby Yazeed Al Rajhi oraz (uwaga, uwaga!) Toby Price! Tak, ten dakarowy, motocyklowy wyjadacz w tym roku przesiada się do czterech kółek. To nie koniec niespodzianek, bo kto będzie jego pilotem? Sam Sunderland, czyli kolejny motocyklista z czuba stawki w minionych latach. Do Toyoty przesiadł się także Rokas Baciuska, znany ze świetnych wyników w klasie SSV w minionych sezonach. Generalnie można pomyśleć, iż pół stawki samochodów w najwyższej klasie to będą Toyoty i… nie byłaby to duża pomyłka.
W Toyocie pojedzie także Benediktas Vanagas z naszym Szymonem Gospodarczykiem. Na trasie zobaczymy też Piotra Beaupre z wracającym po latach Jackiem Czachorem w roli pilota.
Motocykle
Jeśli chodzi o motocykle to stawka także nieco uległa zamieszaniu. Odpadło kilku wielkich, jak Toby Price, ale wciąż mamy bardzo wyrównaną stawkę kilku, kilkunastu zawodników z najwyższej półki, którzy mogą konkurować ze sobą na równi. Branch, Sanders, Quintanilla, Brabec, Howes, Cornejo Flormio, Benavides, Van Beveren, Schareina. Za nimi stoją duże zespoły jak Honda, KTM, czy Hero. Nie sposób przewidzieć jak potoczy się rywalizacja tej klasie. Z resztą motocykle od wielu lat oferują największe grono potencjalnych pretendentów do tytułu. Niestety nie będzie na starcie zespołów wspieranych przez Husqvarnę i GasGas (o ile dobrze widziałem). Cóż, globalna sytuacja ekonomiczna odbija się także na Dakarze.
Co dla nas w tej klasie? Konrad Dąbrowski ponownie wystartuje w Dakarze, po zwycięstwie w Dubai International Baja – oby to był dobry prognostyk! Po zeszłorocznym debiucie, na tracie ponownie pojawi się także Bartłomiej Tabin.
SSV / Challenger
No dobra! Klasa Challenger, czyli klejnot koronny w składzie polskiego dream-teamu, jak w ostatnich latach. Prawda? PRAWDA?! No właśnie nie. Saga organizatorzy rajdu Dakar kontra rodzina Goczał, wydaje się trwać w najlepsze. Po zeszłorocznej dyskwalifikacji i „obrażeniu się” na rajd Dakar, Panowie ogłosili, iż wraz z firmą Taurus tworzą zespół fabryczny, de facto jeszcze rozbudowując swoją potęgę. Wydawało się, iż nic nie może ich zatrzymać w walce o kolejne zwycięstwo nadchodzącego Dakaru. Wydawało się do czasu kiedy… ogłosili wycofanie z listy startowej. Powodem mają być zmienione warunki ich zasad uczestnictwa w imprezie. Z jakich na jakie i dlaczego? O co konkretnie chodzi? Z jakiś dziwnych powodów nikt nie chce do końca powiedzieć o co dokładnie, więc pewnie nigdy się nie dowiemy. Fakty są takie, iż potęga jaką w rajdach małych pojazdów czterokołowych stała się Energylandia Rally Team, nie wystąpi w nadchodzącym klasyku.
W czołówce, pomijając polskie, zobaczymy więc znajome nazwiska jak Seaidan, czy Cavigliasso, ale też dużo, naprawdę dużo nowych. Podobnie w klasie SSV, czyli zmodyfikowanych, cywilnych pojazdach. Tam na czele znów Xavier de Soultrait, Lopez Contardo, Sara Price, czy Farres, ale też dużo, naprawdę dużo nowych nazwisk. W sumie to dobrze. Klasy SSV mają zdecydowanie niższy kosztowy próg wejścia niż samochody, choć wciąż wiele wyższy, niż np. odrzucone quady.
Mimo braku Energylandii zobaczymy naszych reprezentantów – rodzina Zollów przesiadła się z kategorii Classic do adekwatnego Dakaru i to od razu do klasy Challenger. Pojedzie także Adam Kuś z ukraińskim pilotem i Maciej Marton jako pilot Austina Jonesa. W klasie SSV pojawią się także Grzegorze – Brochocki i Komar, oraz pilot Marcin Pasek.
Ciężarówki
W kategorii ciężarówek mamy niezłe trzęsienie ziemi, oczywiście jak na tą kategorię . Wieloletni patriota, Czech Ales Loprais, po latach startów w rodzimej Tatrze, przesiada się do Iveco topowego zespołu de Rooy. Jakby było za mało tych przetasowań, Holender Mitch van den Brink także zaliczył przeskok. Przeskok jest w drugą stronę, bo przesiadł się z Iveco do ciężarówki przygotowywanej przez innego Czecha z czołówki – Martina Macika. Można więc założyć, iż walka o zwycięstwo będzie się toczyć między Iveco, a pojazdami produkcji Martina Macika właśnie. Choć mamy też wciąż w składzie Tatry i japońskie ciężarówki Hino, które z roku na rok się rozkręcają.
Polacy? Darek Rodewald znów zasiądzie w Iveco, jednak tym razem jako mechanik w załodze wspomnianego wcześniej Alesa Lopraisa. W rajdzie jako pilot pojawi się także Bartłomiej Boba.
Mission 1000
Mamy też kategorię Mission 1000, czyli pole testowe dla nowych technologii. Tam motocykle elektryczne wystawiane przez firmę… Segway. Do tego znów pojawi się projekt japońskiego konsorcjum: Kawasaki, Hondy, Yamahy i Toyoty. Mowa o pojeździe SSV w wersji napędzanej wodorem. Teraz przygotowanym w kolejnej, poprawionej ewolucji. Nie zabraknie też przepotężnej wodorowej ciężarówki KH7.
Czekamy na klasyk
Do tego wisienka na torcie, czyli kategoria Classic, gdzie znów będzie cały przekrój: od Nissana Patrola, Toyoty i Mitsubishi Pajero, przez Porsche 959, aż do Citroena 2CV. Do tego Range Rovery, Peugeoty (504 Coupe!), a choćby Audi Quattro i Renault R30. Niesamowita galeria osobliwości, na którą zawsze miło patrzeć.
Tu także ponownie pojawi się polskie Porsche 924 z załogą Staniszewski / Postawka.
Muszę przyznać, iż Dakar 2025 zapowiada się bardzo ciekawie, nie wiem czy nie najlepiej od lat. Tak od strony zmian regulaminowych, jak i czysto sportowej rywalizacji. Pozostaje zatem czekać na start – już 3. stycznia 2025!