We wtorkowy wieczór w szwedzkiej Bauhaus-Ligan nie tylko na torze było gorąco. Po meczu w Hallstavik Anders Fröjd, menadżer Lejonen Gislaved, w ostrych słowach skrytykował tamtejszy obiekt. Jego zdaniem warunki do jazdy są fatalne, a najlepsi żużlowcy niechętnie startują w spotkaniach przeciwko Rospiggarnie.
– Nikt nie chce tu przyjeżdżać. Tor jest mały, wąski, oświetlenie fatalne, przyczepność nierówna, a w pierwszym i trzecim łuku tworzą się dziury. To po prostu maruda – mówił Fröjd w rozmowie z Värnamo Nyheter.
Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. Mikael Teurnberg, menadżer Rospiggarny, w rozmowie z Norrtelje Tidning odniósł się do słów swojego kolegi po fachu.
– Znam Andersa i jako człowieka szanuję, ale jako menadżer przesadza. To nie pierwszy raz, kiedy narzeka. Wyszedł na marudę. Powinien spojrzeć w lustro i zająć się swoją drużyną – ripostował Teurnberg.
Szef Rospiggarny podkreślał, iż krytyka była przesadzona i nie oddaje rzeczywistości. Przyznał, iż część oświetlenia rzeczywiście była niesprawna, ale zaznaczył, iż podobne problemy można znaleźć na wielu stadionach.
– Ryan Douglas tylko się uśmiechnął i powiedział, iż Fröjd powinien pojechać do Anglii, żeby zobaczyć, jak wyglądają tory tam. W Hallstavik może i są jakieś nierówności, ale nie ma kolein, a upadki nie miały nic wspólnego z nawierzchnią. Trochę patetyczne jest to ciągłe narzekanie – dodał Teurnberg.