Abramowicz klaskała prawie z kortu. Tak Świątek skorzystała z nowości na AO

3 godzin temu
Zdjęcie: screen z Eurosportu


- Cieszę się, iż trener był tak blisko - mówiła Iga Świątek tuż po meczu z Kateriną Siniakovą w pierwszej rundzie Australian Open. Polka pokonała Czeszkę 6:3, 6:4, a w trudniejszych momentach korzystała z nowinki przygotowanej przez organizatorów turnieju. Z poziomu kortu drugą tenisistkę światowego rankingu wspierał nie tylko jej nowy trener Wim Fissette. Robiła to również m.in. Daria Abramowicz.
„Iga Świąteková nie trafia w kort i Katerina Siniaková jest bliska zmiany wyniku z 0:2 na 3:2! Tak, Katerina Siniaková fantastycznie odwraca sytuację!" – emocjonował się czeski dziennik „Mladá Fronta Dnes" w poniedziałek tuż po godzinie piątej rano. Grająca zerojedynkowy tenis Czeszka miała naprawdę świetny moment w meczu z polską faworytką. Najlepsza deblistka świata grając przeciw drugiej w tej chwili singlistce świata po prostu ryzykowała, ani trochę nie wstrzymywała ręki. I gdy trafiała, robiło się ciekawie. Ale dla nas, sympatyzujących ze Świątek, najciekawsze było to, jak wtedy reagowała Iga.


REKLAMA


Zobacz wideo Lewandowscy daleko poza podium w rankingu najbogatszych Polaków


Mocne, twarde granie z obu stron oglądaliśmy od początku tego spotkania. Po zaledwie kwadransie było już 3:2 dla Polki. Panie pewnie serwowały i wygrywały gemy przy swoim podaniu. W tamtym czasie bywało, iż Świątek wyglądała na zaskoczoną prędkościami, jakie generowała jej rywalka.


Gdy Iga wreszcie przełamała 46. singlistkę rankingu WTA, gdy prowadziła 4:2 i 40:0 przy swoim serwisie, to widzieliśmy, iż naszym czeskim kolegom z mediów spadła temperatura relacji na żywo. Natomiast w Siniakovej ogień wcale nie wygasał!
Siniakova atakowała, a Świątek zachowywała spokój
Ona z tego bardzo niekorzystnego stanu 2:4, 0:40 wypracowała sobie przełamanie powrotne! I wtedy Idze pomogła obecność jej teamu tuż za narożnikiem kortu. To nowinka wprowadzona w tegorocznym Australian Open – sztaby tenisistów mają przygotowane miejsca tuż za kortem. Ale wciąż mogą też – jak na większości turniejów – nie korzystać z tych miejsc, tylko siedzieć na trybunach. I tak zrobił zespół Siniakovej. Natomiast wygląda na to, iż Idze przypadły do gustu interakcje z Wimem Fissettem, jakie były możliwe podczas niedawnego United Cup, gdzie całe drużyny miały swoje boksy na poziomie kortu. – Cieszę się, iż trener był tak blisko, choć tu nie ma aż tyle przestrzeni, żeby mi podpowiadać, bo tam mogliśmy podczas przerw siedzieć razem – mówiła Iga tuż po meczu.
Za to teraz w boksie Igi jest nie tylko Fissette, który lubi w trakcie gry przekazywać wiele uwag. Jest też Daria Abramowicz. Psycholożki od lat pracującą ze Świątek nie było na United Cup, ale na Australian Open przyleciała i widzieliśmy, jak wspiera Igę podczas meczu z Siniakovą.


Końcówkę pierwszego seta po krótkiej wymianie zdań ze swoją drużyną Świątek rozegrała już bardzo pewnie i spokojnie. A gdy na początku drugiej partii od razu przełamała Siniakovą, gdy dołożyła gema przy swoim serwisie i prowadziła 6:3, 2:0, to chyba wszyscy myślami wybiegaliśmy już do następnych wyzwań, jakie będą przed Igą w pierwszym w tym roku turnieju wielkoszlemowym.
I właśnie wtedy Siniakova zaliczyła jeszcze jeden zryw. Świątek miała piłkę na 6:3, 3:0, ale Siniakova wyszła na 3:6, 3:2. Na szczęście mimo rewelacyjnej momentami gry Czeszki, Polka absolutnie się nie zdeprymowała. Konsekwentnie robiła swoje, trzymała solidny poziom, słuchała rad zespołu i po prostu wypracowała sobie zwycięstwo, udowadniając, iż jest lepsza.
6:3, 6:4 po dobrym meczu (na plus choćby korzystny stosunek uderzeń kończących do niewymuszonych błędów – 17:15), z naprawdę mocno walczącą rywalką (19 winnerów i 23 niewymuszone błędy), to świetne przetarcie dla Świątek przed kolejnymi rundami. W drugiej Iga zmierzy się ze Słowaczką Rebeką Sramkovą (49 WTA).
Idź do oryginalnego materiału