2 godziny i 43 minuty! Oto rywalka Świątek w ćwierćfinale AO

2 godzin temu
Zdjęcie: Screen z TV


Iga Świątek ledwie skończyła mecz z Evą Lys i już poznała rywalkę w ćwierćfinale Australian Open. Tą wyłoniło dość wyrównane starcie dwóch zawodniczek z TOP 10. Mowa o Emmie Navarro i Darii Kasatkinie. Mecz był pełen przełamań i zwrotów akcji i rozstrzygnął się w trzech setach, choć mógł zakończyć się już w drugiej partii. Amerykanka miała wówczas aż cztery piłki meczowe. Ostatecznie górą była zawodniczka, z którą Polka mierzyła się jak dotąd tylko raz i to... niemal siedem lat temu.
Iga Świątek rozpędza się podczas Australian Open. Najpierw rozprawiła się z Kateriną Siniakovą, a później dosłownie przejechała się po Rebecce Sramkovej i Emmie Raducanu. W poniedziałek mierzyła się z Evą Lys. I z tą rywalką również poradziła sobie śpiewająco (6:0, 6:1). Poznała już także przeciwniczkę, z którą przyjdzie jej zawalczyć w ćwierćfinale.


REKLAMA


Zobacz wideo Dlaczego Iga Świątek nie mogła grać? "W tenisie są równi i równiejsi"


Rollercoaster w meczu Navarro z Kasatkiną. W pierwszym secie wojnę nerwów wygrała Amerykanka
Jej nazwisko wyłonił mecz Darii Kasatkiny z Emmą Navarro. Zapowiadało się na wyrównany pojedynek i taki też był. Dość powiedzieć, iż tenisistki zaczęły grać kilkanaście minut przed Świątek, a skończyły kilkanaście minut po niej. Obie panie mierzyły się ze sobą po raz pierwszy. Na dodatek znajdowały się blisko siebie w rankingu WTA - Amerykanka jest ósma, a Rosjanka 10. Trudno było więc wskazać faworytkę.


Zdecydowanie lepiej ten mecz rozpoczęła Navarro, bo już w drugim gemie odebrała serwis rywalce. Wyczyn ten powtórzyła przy kolejnej okazji i prowadziła 4:0. Wydawało się, iż pewnie zmierza po zwycięstwo w pierwszym secie. Tylko iż po dość ospałym początku rywalizacji przebudziła się Kasatkina. Efekt? Dwa przełamania z rzędu i znaczące odrobienie strat. Miała szansę, by wyrównać na 4:4, ale jej nie wykorzystała.
Przegrała przy własnym podaniu i chwilę później rywalka prowadziła 5:3. Ba, w dziewiątym gemie Navarro miała aż cztery piłki setowe, ale każdą z nich zaprzepaściła i została przełamana. Jak mawia stare porzekadło: "niewykorzystane okazje lubią się mścić". W przypadku Navarro tym razem przełożenia na rzeczywistość to nie miało. W gemie numer dziesięć Amerykanka dopięła swego. Po raz czwarty w tym secie przełamała rywalkę, tym razem do 0 i wygrała partię 6:4.


Kolejne zwroty akcji w drugim secie. Kasatkina wróciła do gry. A potem przyszedł trzeci set...
A jak wyglądała druga odsłona rywalizacji? Lepiej zaczęła ją Kasatkina, bo od przełamania Navarro. Po chwili utrzymała podanie i prowadziła 2:0. Jej euforia długo nie trwała, bo Amerykanka gwałtownie wyrównała (2:2). A na tym Navarro zatrzymywać się nie zamierzała. Tyle tylko, iż przy stanie 3:3 została przełamana i ponownie to Kasatkina przejęła inicjatywę.


Ale na krótko. Choć prowadziła 4:3, to Amerykanka była w stanie wyrównać, a po chwili wyszła na prowadzenie - 5:4. Już tylko gem dzielił ją od zwycięstwa. Okazję miała przy serwisie Rosjanki. I to aż cztery. Tyle tylko, iż żadnej z nich nie wykorzystała. I tym razem to się dla niej źle skończyło. W 11. gemie Navarro została przełamana i po chwili przegrała set 5:7.
Tym samym o losach spotkania zadecydowała trzecia, znów pełna zwrotów akcji partia. Każda z pań miała spore problemy, by utrzymać podanie. Dowód? Aż cztery przełamania w sześciu pierwszych gemach. I jak jedna wyszła na prowadzenie, to po chwili druga wyrównywała. Set toczył się więc cios za cios.
Najbardziej wyrównany był ósmy gem, w którym Navarro miała aż siedem break pointów. Tyle tylko, iż znów je zmarnowała (4:4). Podobnie zresztą jak i Kasatkina w gemie numer 11. - dwie szanse na przełamanie. Niewykorzystana okazja zemściła się na Rosjance. W kolejnym gemie została przełamana, co zaowocowało zwycięstwem Navarro po niemal trzygodzinnym boju.
Emma Navarro - Daria Kasatkina 6:4, 5:7, 7:5
Zobacz też: Dwie porażki i koniec! Koszmar Polaka na Australian Open.


Tym samym to Navarro zmierzy się ze Świątek w ćwierćfinale Australian Open. Jak dotąd tenisistki tylko raz stanęły po przeciwnej stronie siatki. Miało to miejsce przed niespełna siedmioma laty w Charleston. Wówczas górą była nasza rodaczka i to wyraźnie, bo 6:0, 6:2. Panie rywalizowały na glinie. Teraz zmierzą się na nawierzchni twardej.
Idź do oryginalnego materiału