Ostatni okres w Częstochowie jest okresem rewolucyjnym. Jak można dostrzec, klub stara się „otworzyć” na kibiców, spłacić zaległości finansowe czy odbudować wizerunek klubu. Jak mówi Dymek to nie jest łatwy proces dla osób funkcyjnych.
– jeżeli zmiany wyjdą na lepsze, będę za. Wszyscy wiemy, iż niedawno w klubie były problemy, ale nowy właściciel chce je naprawić i już teraz widać pierwsze efekty. Wiem, iż przejęcie klubu to trudny proces – pracowałem we Włókniarzu przy poprzednich zmianach właścicielskich. Trzeba układać wszystko od nowa, ale w klubie są doświadczeni ludzie, którzy sobie z tym poradzą. Jedyny minus to późne przejęcie, które utrudnił działanie na rynku transferowym, bo wielu zawodników było już zakontraktowanych – stwierdził Dymek w rozmowie z naszym portalem.
Relacje z kibicami to klucz do sukcesu
Zdaniem Dymka istotną kwestią dla obecnych działaczy „Lwów” powinny być przede wszystkim stałe rozmowy z miejscowymi sympatykami. – Kontakt z kibicem to jest bardzo ważna rzecz. Kibica nie można traktować wyłącznie jako osoby, która przychodzi na stadion, kupuje bilet lub przed sezonem karnet i na tym działalność połączeniowa pomiędzy klubem a fanem się kończy. Powinien być konstruktywny dialog, niezależnie od tego, czy odnosi się sukcesy czy ponosi porażki – mówi. – Ja sam wielokrotnie starałem się poświęcać czas kibicom. Mają oni prawo wiedzieć, czemu jest tak, a nie inaczej, bo przychodzą na stadion w oczekiwaniu na wyniki i osiągnięcia. A gdy tego nie ma, po prostu pytają co się dzieje. Trzeba z nimi rozmawiać, bo kibic jest najważniejszy – dodaje nasz rozmówca.
Czy Częstochowa utrzyma się?
We Włókniarzu nie ukrywają, iż nadchodzący sezon może być niezwykle wymagający sportowo – wskazuje na to przyszły skład częstochowian na kolejne zmagania. Na razie potwierdzony został jedynie Mads Hansen, jednak w żużlowych kuluarach mówi się o przyjściu Jaimona Lidseya, Jakuba Miśkowiaka, Rohana Tungate’a i Ssebartiana Szostaka, przy czym para juniorska pozostaje bez zmian. Na pierwszy rzut oka wydaje się, iż to skład gotowy na pożarcie w PGE Ekstralidze, jednak Dymek ostrzega, by nie skreślać tego zespołu zbyt pochopnie – stać ich na niespodziankę.
– Mariusz Staszewski potrafi doskonale scalić nowy zespół Włókniarza, a dobry klimat w drużynie to już połowa sukcesu. jeżeli wszystko zagra, Włókniarz może sprawić niejedną niespodziankę. Przykładem jest Polonia Piła, która przed sezonem 2025 niespodziewanie awansowała do Metalkas 2. Ekstraligi, mimo iż faworytami były Wybrzeże Gdańsk i Start Gniezno. W sporcie nie wszystko da się przewidzieć – o wszystkim decyduje tor, kontuzje mogą zmienić układ sił, a od początku nie można być niczego pewnym. Włókniarz może nie być najsilniejszy, ale nie oznacza to, iż ma się poddać – zakończył.

 8 godzin temu
                                                    8 godzin temu
                    















