Żużel. Playboy w służbie… niemieckiemu żużlowi?! Nieoczywisty bohater

4 godzin temu

Jeden z niemieckich dziennikarzy towarzyszył Kevinowi Woelbertowi podczas Grand Prix Challenge w Holsted. Postanowił on czytelnikom listopadowego wydania magazynu przybliżyć bohatera artykułu, jak i sam sport żużlowy.

– Nie mają hamulców w swoich maszynach i nie okazują litości swoim ciałom. Żużlowcy należą do najtwardszych w sportach motorowych. Towarzyszyliśmy czterokrotnemu mistrzowi Niemiec Kevinowi Wölbertowi w podróży do Danii na wyścig, który może być dla niego najważniejszym w tym sezonie – tymi słowami Playboy zaczyna reportaż z Holsted.

W publikacji nie brak też nawiązań do historii. Przybliżona jest m.in. historia Egona Mullera, mistrza świata z 1983 roku i naszego felietonisty.

– Woelbert dorastał w pobliżu Ludwigslust, małego miasteczka w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, znanego z zamku o tej samej nazwie – i lokalnego toru żużlowego. Miał 10 lat, gdy ojciec po raz pierwszy posadził go na motocyklu żużlowym. Jego prawa noga, ponieważ była za krótka, musiała być przyklejona taśmą do podnóżka motocykla. Najlepsze dni żużla w Niemczech dawno minęły. W latach 80., kiedy Egon Müller został jedynym jak dotąd niemieckim mistrzem świata w żużlu, na stadion przychodziło choćby 30 000 osób, aby oglądać jego szaleńcze wyścigi, podczas których doznał 67 złamań kości w ciągu połowy swojej kariery – czytamy dalej w artykule.

Żużel. Thomsen i Holder poczekają na Stal… aż do świąt? Wiceprezes komentuje! – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Co za słowa Kurtza o Holderze! Powinni stworzyć parę w klubie? – PoBandzie – Portal Sportowy

Niemiec wraca też wspomnieniami do bardzo trudnego momentu swojego życia i kariery. W 2022 spłonął jego warsztat z całym żużlowym ekwipunkiem. W rozmowie z naszym portalem wspominał, iż musiał zaczynać swoją przygodę od nowa, jak junior.

– Kiedy Kevin Wölbert zajął się żużlem, dyscyplina ta powróciła do niszy. Był nią jednak zachwycony. Nie pamięta swojego pierwszego wyścigu, ale przypomina sobie pierwsze zwycięstwo. W lipcu 2001 roku, w wieku dwunastu lat, wygrał u siebie na torze w Ludwigslust. Nagroda? Rower. Siedem lat później po raz pierwszy został mistrzem Niemiec na żużlu. Od tamtej pory powtórzył ten sukces trzykrotnie. Ostatnio w 2023 roku. To był wyjątkowy triumf. Zaledwie rok wcześniej pożar zniszczył znaczną część jego sprzętu. Wölbert mieszka na wsi między Hamburgiem, a Berlinem, gdzie wyremontował gospodarstwo dla siebie i swojej rodziny. W 2022 roku pożar kabla na posesji sąsiada rozprzestrzenił się na posesję Wölberta i zniszczył duży warsztat, który tam zorganizował, wraz z mieszkaniami dla mechaników. „Właśnie skończyłem karierę ” – mówił. „Nikt nie ubezpiecza silników i maszyn. A uzyskanie odszkodowania za sam warsztat też nie jest łatwe”. Wölbert pomyślał przez chwilę: „To już koniec. Potem postanowił go odbudować. „Udało nam się to w zaledwie kilka miesięcy. Niesamowite osiągnięcie” – można przeczytać w najnowszym niemieckim „Playboyu”.

Żużel. Chcą, aby był następcą Dobruckiego w kadrze. Chomski komentuje! – PoBandzie – Portal Sportowy

W artykule nie brak oczywiście wzmianki o tym, gdzie sport żużlowy w tej chwili jest najpopularniejszy. – Gdy Wölbert wracał do swoich motocykli w parkingu, dwóch jego mechaników rozmawiało o nich w boksie. Mówili po polsku, jak wielu w żużlu. W Polsce żużel to jeden z najpopularniejszych sportów. Każde dziecko zna najlepszych zawodników. Kiedy Grand Prix jest w Warszawie, Stadion Narodowy jest wypełniony po brzegi na ponad 50 000 widzów. Nigdzie indziej na żużlu nie zarobi się tyle pieniędzy, co właśnie w polskiej lidze. Jeden zdobyty punkt może przynieść kilka tysięcy euro, a po odliczeniu kosztów transportu, mechaników, motocykli (15 000 euro za każdy), silników (7000 lub 8000 euro za taki, który wytrzymuje pięć wyścigów) i opon (ponad 100 rocznie) zostaje jeszcze coś dla zawodników. Wölbert ściga się w tej chwili również w polskiej drugiej lidze. Fakt, iż jeździ tam dla Landshut Devils, niemieckiego zespołu startującego w drugiej lidze w Polsce, jest nieco mylący, ale podkreśla szczególny status polskiego żużla. Czy można się tam wzbogacić jako zawodnik? Nie. Ale przynajmniej zarabia się wystarczająco dużo, żeby Wölbert mógł powiedzieć, iż jego żona i dwójka dzieci nie muszą się martwić o byt, jeżeli coś mu się stanie w żużlu. Oczywiście nasz bohater nie miałby nic również przeciwko startom w pierwszej lidze w Polsce, ale żeby dostać się do jednego z ośmiu tamtejszych zespołów, trzeba mieć już sporą reputację – czytamy dalej.

Żużel. Wskazał idealnego kandydata na selekcjonera! Sensacyjny typ! – PoBandzie – Portal Sportowy

Wyjazd dziennikarza z zawodnikiem na Grand Prix Challenge do Holsted nie przyniósł szczęścia temu drugiemu. Zajął dwunaste miejsce, zbyt dalekie, aby pomarzyć o awansie do cyklu w 2026 roku. Marzenia jednak mieć warto. – Mimo niepowodzenia, Wölbert nie porzucił marzenia o udziale w Speedway Grand Prix. „Pięć razy zakwalifikowałem się do Speedway Challenge, cztery razy byłem Mistrzem Niemiec, a w przyszłym sezonie odbędzie się kolejny wyścig Speedway Grand Prix w Niemczech”. Skoro przyznano trzy dzikie karty na rok 2026, to dlaczego ta na jeden turniej nie miałaby trafić do Kevina Wölberta? – kończy pytaniem artykuł niemiecki dziennikarz.

Idź do oryginalnego materiału