Żużel. Pickering się pożegnał. Fani Unii będą zadowoleni

6 godzin temu

Kibice Fogo Unii Leszno będą mogli się uspokoić. Josh Pickering pożegnał się z Edinburgh Monarchs i nie powróci do składu na sezon 2025. Australijczyk stawia wszystko na jedną kartę, a jazda w SGB Championship byłaby sporym wyzwaniem logistycznym.

Josh Pickering w okresie 2025 spełni swoje marzenie i trafi na stałe do topowego zespołu w polskich rozgrywkach. Fogo Unia Leszno postawiła wszystko na jedną kartę i zakontraktowała Australijczyka na nadchodzącą kampanię w Metalkas 2. Ekstralidze. Sam zainteresowany jest gotowy do walki na wysokich obrotach, ale nowe miejsce pracy oznacza pożegnanie z dotychczasowym pracodawcą.

Żużel. Kulisy zwolnienia trenera Chomskiego ze Stali. Zanosiło się na to już wcześniej!

Edinburgh Monarchs były domem „Picko” przez ostatnie lata. To właśnie na szkockim torze zapoznawał się z brytyjskimi torami i otworzył sobie drzwi do jazdy w SGB Premiership. Po ostatnim meczu z Scunthorpe Scorpions żużlowiec poinformował o swoim odejściu. – Na ten moment był to mój ostatni sezon w Championship – opowiada zawodnik dla klubowej telewizji. – Wszyscy wiedzą, iż mam dobry powód. Chcę skupić się na ważnych sprawach i rozwijać się na miarę swoich umiejętności. Po takich występach jak dzisiaj, mam wątpliwości czy podejmuję dobrą decyzję – dodaje z uśmiechem.

OGLĄDAJ SGB CHAMPIONSHIP W BRITISH SPEEDWAY NETWORK

„Joshie” hucznie opowiadał o swoim odejściu przed sezonem 2024, ale wówczas Start Gniezno zrezygnował z jego usług, a Wanda Kraków nie pojawiła się w rozgrywkach ligowych. Ogólnie rzecz ujmując, Pickering nie miał wyjścia. – Miałem rok temu dyskusję z Johnem (Campbellem dod. red.), może mówił bądź nie, ale nie chciałem wrócić. Wtedy powiedział, iż nie jestem tak mocnym zawodnikiem w lidze. Odpowiedziałem, iż nie, ale będę.

Żużel. Chodzi na żużel… 75 lat! Wzruszył cały Stadion Olimpijski! (WIDEO)

Tak też zrobił, ponieważ był gwiazdą SGB Championship oraz został mistrzem ligi zawodników. Nic by jednak nie miało miejsca, gdyby nie telefon od Johna Campbella, czyli promotora Monarchs. Australijczyk jest wdzięczny za daną szansę i dlatego też pozostawał wierny zespołowi z Armadale. – Nie mogę podziękować wystarczająco Johnowi za skontaktowanie się ze mną w grudniu 2016 roku. Zawsze był promotorem, który wychodzi poza schemat i próbuje ściągać nowych zawodników do Wielkiej Brytanii. Musi być bardzo zdeterminowany, ponieważ wielu promotorów by nie podjęło takiego ryzyka. Postawili na mnie i dlatego pozostawałem lojalny wobec Monarchs – kończy.

REKLAMA, +18

Idź do oryginalnego materiału