Martins Sesks znów zaskakuje w WRC. Odcinek testowy Rajdu Chile miał dosyć zaskakujący przebieg

4 godzin temu

Za nami odcinek testowy przed Rajdem Chile, który stanowi 11. rundę sezonu WRC. Nie wszyscy potraktowali go poważnie, dlatego niektóre wyniki mogą budzić zaskoczenie. Shakedown nie powiedział nam naturalnie wszystkiego, natomiast… coś zdradził. Chociażby to, iż Martins Sesks w Fordzie Puma Rally1 bez hybrydy znów może zaskoczyć. Co jeszcze wiemy po czwartkowych jazdach w górach Ameryki Południowej?

Lappi najlepszy na start 11. rundy WRC

Odcinek testowy przed Rajdem Chile wystartował o godzinie 13:31 czasu polskiego. Pierwszy przejazd tradycyjnie mogliśmy śledzić na żywo – tak jak to ma miejsce w przypadku wszystkich odcinków specjalnych każdej rundy WRC. Najlepszy czas ustanowili wówczas Kalle Rovanpera i Jonne Halttunen, natomiast… te wyniki tak naprawdę kilka mówią. Zawodnicy – oczywiście ci, którzy mieli na to ochotę – poprawiali swoje czasy w kolejnych przejazdach. Jak ostatecznie prezentują się wyniki?

fot. M-Sport

Z najlepszym czasem shakedown ukończyli Esapekka Lappi i Janne Ferm. Na drugiej pozycji znaleźli się Martins Sesks z Renarsem Francisem, zaś podium skompletowali Sami Pajari i Enni Malkonen. Oczywiście nie powinniśmy przykładać większej wagi do tych wyników. Większość zawodników oszczędzała samochody. Sebastien Ogier i Vincent Landais ukończyli odcinek testowy na 10. miejscu, m.in. za Gregoire’m Munsterem i Nikołajem Griazinem. Nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzy w to, iż Francuzi będą mieli takie tempo w trakcie rajdu.

Sesks znów zaskoczy?

Natomiast coś tam ten shakedown mógł nam zdradzić. Martins Sesks zajął 2. miejsce. Rozumiem, iż zawodnicy traktowali tę próbę z przymrużeniem oka, natomiast z drugiej strony nie chce mi się wierzyć w to, aby Łotysz jakoś szczególnie atakował – bo i po co? Stawka Rally1 wykonała po dwa przejazdy i mimo wszystko w jakiś sposób Sesks się tam znalazł. jeżeli takie wyniki powtórzyłyby się w trakcie adekwatnej rywalizacji, świat WRC mógłby zadrżeć u podstawy. To byłoby coś, co… wielu osobom by się nie spodobało.

fot. Austral
Worldwide / Hyundai Motorsport GmbH

Przypomnijmy, iż Sesks jedzie samochodem bez hybrydy. Korzysta wyłącznie z silnika spalinowego. To sprawia, iż jego samochód jest o wiele słabszy, ma mniej mocy, a jednocześnie został sztucznie dociążony, aby rekompensować brak hybrydy. Teoretycznie Łotysz nie powinien mieć absolutnie żadnych szans z rywalami w hybrydowych autach Rally1. Podczas Rajdu Polski jego dobre wyniki dało się jeszcze jakoś wytłumaczyć. Na Mazurach mamy bardzo szybkie odcinki specjalne, z szybkimi zakrętami. Przy wysokich prędkościach znaczenie hybrydy jest tak naprawdę marginalne. Ona ma pomagać przede wszystkim w bardzo ciasnych miejscach, technicznych, na wyjściu z ostrych zakrętów, nawrotów i tak dalej. Ma pomóc w tym, aby auto rozpędzało się zdecydowanie szybciej.

Po co hybryda?

Rajd Chile często porównywany jest to Rajdu Wielkiej Brytanii. Jest dosyć techniczny. Nie brakuje tam wolnych, długich zakrętów pokonywanych na niskim biegu. Teoretycznie w takich okolicznościach dodatkowa moc z hybrydy powinna być zbawienna. Nie ferujmy wyroków zbyt wcześnie, bo to tylko shakedown, którego czołówka nie potraktowała poważnie. Natomiast jeżeli taki wynik powtórzyłby się w trakcie adekwatnej rywalizacji? Należałoby sobie bardzo poważnie przemyśleć to, czy ten układ hybrydowy jest w ogóle komukolwiek potrzebny.

fot. Jaanus Ree / Red Bull Content Pool

Jeśli okazałoby się, iż choćby w Chile Sesks będzie w stanie nawiązać walkę z rywalami… w gruncie rzeczy zamyka to jakąkolwiek dyskusję na temat tego, czy hybryda w ogóle jest potrzebna w WRC. Bo i po co, skoro jej obecność praktycznie nie wpływałaby na osiągi? Po co, skoro przez hybrydę te samochody są tak koszmarnie drogie i jednocześnie niedostępne? Te potężne koszty następnie przekładają się m.in. na to, iż nowi producenci nie są zainteresowani dołączeniem do mistrzostw świata. Może odpowiedź jest prosta i oczywista? Wystarczy zrezygnować z hybrydy. Jeśli samochody miałyby być tańsze, a jednocześnie nie ucierpiałyby na tym osiągi, to po co malować trawę na zielono? Występ Sesksa w Chile może odpowiedzieć nam na wiele ważnych pytań…

Czy odcinek testowy w WRC jest w ogóle potrzebny?

No właśnie – to kolejna kwestia. W jakim celu w WRC przeprowadzany jest odcinek testowy? Gadkę o tym, iż zawodnicy sprawdzają tam ustawienia, możemy już w sumie wsadzić między bajki. Wjeżdżając na shakedown stawka WRC ma gotowe ustawienia i w gruncie rzeczy nie ma zamiaru niczego zmieniać. Część zawodników przejeżdża ten odcinek w trybie dojazdówki. Tylko po to, aby zapewnić sobie dodatkowy komplet opon na rajd. Zrobili tak dzisiaj m.in. Kajetan Kajetanowicz, czy Oliver Solberg. Adrien Fourmaux ukończył za sześcioma załogami w autach Rally2. O przypadku Sebastiena Ogiera już wspominałem. A i pozostali nie mieli zamiaru chociażby zbliżyć się do normalnego tempa.

fot. Austral
Worldwide / Hyundai Motorsport GmbH

Po co zatem jest ten shakedown? Może po prostu powinniśmy dać zawodnikom dodatkowy komplet opon na rajd i pozwolić im zostać w hotelu? Myślę, iż przynajmniej połowa stawki ucieszyłaby się z takiego rozwiązania. Nikt nie traktuje tego poważnie. Nikt nie przykłada do tego żadnej wagi. Może należy się zastanowić nad tym, czy te odcinki testowe są w ogóle potrzebne? Chyba, iż ma to spełniać rolę dodatkowego punktu w programie, żeby w czwartek też cokolwiek się działo. Okej. Natomiast w aktualnej formule wygląda to nieco komicznie i absolutnie niczego nie wnosi. A w Chile ta obojętność zawodników osiągnęła skalę, której wcześniej chyba jeszcze nie widziałem. Może to czas na przywrócenie odcinka kwalifikacyjnego, aby to wszystko w ogóle miało jakiś sens?

Zdjęcie wyróżniające: Jaanus Ree / Red Bull Content Pool

Idź do oryginalnego materiału