Szwecja może pochwalić się największą liczbą medali Drużynowych Mistrzostw Świata (38), a także ma na swoim koncie najwięcej krążków Indywidualnych Mistrzostw Świata (42). Legendarni reprezentanci tego kraju, tacy jak Ove Fundin czy Tony Rickardsson, przez lata nie mieli sobie równych i do dziś zajmują czołowe miejsca w zestawieniach najbardziej utytułowanych żużlowców. Fundin ma na swoim koncie pięć Indywidualnych Mistrzostw Globu (tyle co Bartosz Zmarzlik), a Rickardsson – sześć, co stawia go na równi z Ivanem Maugerem jako najbardziej utytułowanego zawodnika w historii dyscypliny.
Po zakończeniu kariery przez Tony’ego Rickardssona w 2006 roku, pojawiali się jego następcy, choć już nie tak skuteczni. Andreas Jonsson przez wiele lat dostarczał emocji kibicom nie tylko w Skandynawii, ale i w Polsce. „AJ” reprezentował barwy m.in. Włókniarza Częstochowa, Polonii Bydgoszcz i Falubazu Zielona Góra. W każdym z tych klubów cieszył się dużym uznaniem i sympatią fanów, głównie dzięki swojej efektownej i skutecznej jeździe.
Szwedzi przez lata mieli również solidnych zawodników ocierających się o światową czołówkę, którzy w międzynarodowych turniejach potrafili zaprezentować się z dobrej strony. Przykładami mogą być Antonio Lindback, Linus Sundstrom, Peter Ljung czy Thomas Jonasson. Pojawiały się też młode talenty, takie jak Jonas Davidsson, które choć nie wykorzystały w pełni swojego potencjału, dawały nadzieję na lepszą przyszłość.
Żużel. Kubera prawie nie pojechał ze Spartą! Tak się czuł po starciu ze Zmarzlikiem
Obecnie jednak szwedzki żużel znajduje się w głębokim kryzysie. Widzieliśmy to choćby podczas ostatnich zawodów SGP oraz SGP2 w Malilli. W turnieju seniorskiego Grand Prix dziką kartę otrzymał Kim Nilsson. 35-latek, który nieźle radzi sobie w Krajowej Lidze Żużlowej. Biorąc jednak pod uwagę, iż to w tej chwili trzeci poziom rozgrywkowy w Polsce, trudno o wielki optymizm. Jego obecność w Grand Prix jako dzikiej karty w tym wieku świadczy o tym, iż nie znaleziono lepszego kandydata. Nilsson już w 2023 roku był stałym uczestnikiem cyklu i zajął dopiero 13. miejsce.
Nie lepiej zaprezentował się jego rodak, Oliver Berntzon, który w okresie 2021 również zakończył rywalizację na 13. pozycji. Co więcej, był to ostatni sezon, kiedy w cyklu Grand Prix znalazło się dwóch Szwedów. Nie jest to zaskoczeniem, w Szwecji wyraźnie brakuje zawodników na najwyższym poziomie. Potwierdziły to również niedawne Drużynowe Mistrzostwa Europy, kiedy to najwięcej punktów (12) dla żółto-niebieskich zdobył Timo Lahti – czyli Fin jeżdżący na szwedzkiej licencji. Ogólnie cały skład z tamtych zawodów delikatnie mówiąc nie powalał na kolana. Philip Hellstroem-Baengs, Kim Nilsson, Victor Palovaara, Timo Lahti oraz Casper Henriksson to naprawdę mocno przeciętne zestawienie. W optymalnym zdrowiu do dyspozycji są jeszcze Oliver Berntzon, Jacob Thorssell, ale to wciąż żużlowcy, których poziom odbiega od światowej czołówki. W przyszłym roku odbędą się Drużynowe Mistrzostwa Świata, na których nikt nie wymieni Szwedów w gronie drużyn mogących namieszać w walce o najwyższe cele.
Żużel. Falubaz powinien… wybrać Stal na play-down?! Dowhan i Komarnicki mogliby to zrobić!
Oczywiście nie należy zapominać o tym, kto jeszcze trzyma szwedzki żużel. Mowa oczywiście o zawodniku, który na swoim koncie ma już cztery medale indywidualnych mistrzostw świata (jeden srebrny i trzy brązowe) – Fredriku Lindgrenie. Zawodnik Motoru Lublin od zawsze znacznie lepiej czuł się w rozmaitych zawodach indywidualnych niż w rozgrywkach Ekstraligi. Wielokrotnie, pozostając w cieniu, udowadniał, iż potrafi napsuć mnóstwo krwi światowym potentatom, a jego niezwykle widowiskowy styl jazdy bardzo podoba się kibicom.
Fast Freddie w tym roku skończy jednak 40 lat i mimo iż wciąż prezentuje znakomitą formę, jest już u schyłku swojej kariery. Przed sezonem zapowiedział zresztą, iż nie wystąpi w październikowym Speedway of Nations. Co zatem stanie się ze szwedzkim żużlem, gdy Fredrik Lindgren ogłosi zakończenie swojej pięknej kariery?
Żużel. Kogo Motor wybierze na półfinał? Junior już to wie?!
Obecnie jednym z największych talentów czarnego sportu w tym kraju jest Casper Henriksson, zawodnik reprezentujący Start Gniezno, który bierze udział w cyklu SGP 2. W zestawieniu z rówieśnikami takimi jak np. Sammy Van Dyck, który występował z dziką kartą podczas wspomnianego Speedway Grand Prix 2, łatwo zauważyć, iż Szwecji brakuje następców legendarnych żużlowców. Na horyzoncie trudno dostrzec młodych zawodników, którzy mogliby w przyszłości stanowić o sile narodowej reprezentacji.
Taki stan rzeczy jest wynikiem wieloletnich zaniedbań i zlekceważenia narastającego problemu. Brakuje odpowiedniego szkolenia młodzieży, co doprowadziło do deficytu jakościowych żużlowców. Co ciekawe, sama liga wciąż trzyma wysoki poziom. W szwedzkiej Bauhaus-Ligan ściga się niemal cała światowa czołówka, która chętnie przyjeżdża na mecze w środku tygodnia na drugi brzeg Bałtyku.
Nie da się ukryć, iż światowy żużel potrzebuje silnej Szwecji. Biorąc pod uwagę jej tradycję w tej dyscyplinie, odbudowa szwedzkiego speedwaya mogłaby znacząco ożywić międzynarodową rywalizację. Żużel to sport istotny dla zaledwie kilku państw na świecie, a Szwecja jest jednym z nich. Mimo obecnego kryzysu, trzeba liczyć na to, iż kraj ten się odrodzi – choć trzeba uczciwie przyznać, iż w najbliższych latach nic na to nie wskazuje.