Ostatni turniej tegorocznego cyklu Tauron SEC Václav Milík zakończył na ósmej pozycji z dorobkiem dziewięciu punktów. Wystarczyło jedno „oczko” więcej, a zameldowałby się w barażu. W swoim ostatnim biegu długo jechał na prowadzeniu, ale koniec końców popełnił błąd i wpuścił przed siebie Leona Madsena. Teraz opowiedział o tej sytuacji.
– Po prostu popełniłem błąd. Słyszałem, jak Madsen mnie atakuje, no i powinienem lepiej się zdecydować, jak pokonać ten przedostatni łuk. Był to jeździecki błąd, a mój rywal umiał to wykorzystać i na jego wjazd po krawężniku nie dało się już odpowiedzieć – powiedział Czech tuż po zawodach w rozmowie z naszym portalem.
Końcówkę Tauron SEC miał niezłą
Milík zakończył rywalizację w mistrzostwach Europy na trzynastym miejscu, ale dwie ostatnie rundy cyklu i tak były dla niego zdecydowanie lepsze od inauguracji. – Mimo wszystko jestem zadowolony z zawodów, bo mam za sobą trudny sezon, sporo urazów, przez które nie czułem się pewnie na motorze, a teraz wszystko układa mi się naprawdę fajnie. Cieszę się, iż udaje mi się dobrze zakończyć sezon 2025. Nie tylko w Tauron SEC, gdzie rywale są bardzo mocni, ale również w czeskiej Extralidze – dodał Milik.
Reprezentant Czech skomentował również swoją obecną sytuację w Polsce oraz widoki na przyszłość w naszej lidze. Bardzo żałuje, iż wciąż brakuje go w składzie H. Skrzydlewska Orła Łódź. Choć jego przygoda z tym klubem jest już praktycznie zakończona, twierdzi, iż na razie nie przeszedł do zaawansowanych rozmów z żadnym innym klubem.
– Na razie z nikim nie rozmawiam, co oczywiście nie zmienia faktu, iż bardzo zależy mi na kontrakcie w polskiej lidze. Na pewno nie zamierzam z niej rezygnować. Zrobię wszystko, by przez zimę przygotować się na dobry sezon. Liczyłem, iż jeszcze pojadę do Łodzi, bo robię wszystko, co się da, a jednak nie znalazłem się w składzie. Teraz szykuję się na niedzielną Zlatą Přilbę; sprzęt naprawdę mam szybki, więc byle nie popełniać błędów na trasie, a będzie dobrze – zakończył 32-latek.
