Drużyna z Torunia czekała 17 lat na 5. Drużynowe Mistrzostwo Polski. Doskonale w nowej drużynie odnaleźli się Jan Kvech i Mikkel Michelsen, którzy mieli za sobą przecież nieudane sezony. W parku maszyn oraz w mediach społecznościowych łatwo było zauważyć, iż znaleźli wspólny język, co cieszyło również toruńskich kibiców. Prezes Ilona Termińska nie ukrywa, iż każdy zawodnik miał na względzie interes klubu, a nie tylko indywidualny.
– To już jest drużyna. To nie jest zlepek indywidualności, to nie jest pojedynczy interes każdego zawodnika, ale interes całej drużyny. Tworzymy monolit – powiedziała w rozmowie z „Radiem Gra”.
Żużel. Wracają do ligi i budują trybuny. Miasto da miliony na stadion!
Żużel. Unię stać na play-offy?! Wskazuje dwa atuty!
Nic dziwnego, iż pani prezes jest zadowolona. W Toruniu nie zawsze było kolorowo jeżeli chodzi o atmosferę. Najgoręcej było w 2019 roku, gdy jej drużyna spadła na drugi szczebel rozgrywkowy.
– 11 lat pracy w klubie, taki rollercoaster, który mieliśmy. Był spadek do pierwszej ligi, wygrana pierwszej ligi… To też były potężne emocje. Teraz czujemy ogromną radość, iż udało się zbudować zespół, który walczy i potrafi wygrywać – wspomina Ilona Termińska.
Żużel. Sędziował 32 lata, mówi pas! Tak go pożegnali
Kibicowanie w finale nie należało do najłatwiejszych. Prezes PRES Grupy Deweloperskiej Toruń zdradza, iż w Lublinie siedziała obok kibiców Orlen Oil Motoru, więc jej euforia była różnie odbierana.
– Jeszcze też nie do końca sprzyjało otoczenie, bo kibicowaliśmy w otoczeniu kibiców lubelskich. Cieszyliśmy się wtedy, kiedy oni się odwracali, stadion milczał – dodała.