Żużel. Najgorszy start Falubazu w XXI. wieku! Co dalej?

9 godzin temu

Pomimo szumnych zapowiedzi walki o medale, Falubaz Zielona Góra rozpoczął sezon 2025 w najgorszy możliwy sposób. Po czterech kolejkach drużyna nie ma na koncie ani jednego punktu. Taka dyspozycja zaczyna poważnie niepokoić kibiców i działaczy. Jakie są perspektywy dla siedmiokrotnych mistrzów Polski w kolejnych rundach PGE Ekstraligi?

Trudny początek

Dla zielonogórzan jest to najgorszy początek ligi w XXI wieku. choćby w sezonach, w których spadali z najwyższej klasy rozgrywkowej (czyli w latach 2001,2005 oraz 2021), potrafili wygrać przynajmniej jedno z pierwszych czterech spotkań.

Na tragiczny początek sezonu 2025 w wykonaniu Falubazu Zielona Góra złożyło się wiele czynników. Kluczowym z nich był z pewnością bardzo trudny terminarz. Zielonogórzanie rozpoczęli zmagania od starć z aktualnym mistrzem i wicemistrzem Polski. Porażki w tych meczach można było wkalkulować w plan, jednak ich rozmiary były zatrważające. „Motomyszy” zdobyły w nich odpowiednio 31 i 30 punktów, a słaba postawa zespołu gwałtownie stała się tematem numer jeden w żużlowej Polsce.

Gdy w trzeciej kolejce pojawiła się szansa na rehabilitację w meczu z GKM-em Grudziądz, Falubaz ponownie zawiódł, przegrywając 39:51. Tydzień później przyszedł kolejny cios — porażka w Derbach Ziemi Lubuskiej. Tak dramatycznego początku sezonu nie spodziewano się choćby w najczarniejszych snach.

Żużel. Na derby wrócił wielki Vaculik! Mówi o kluczu do ogrania Falubazu!

Szwecja. Talent Fogo Unii Leszno błyszał w meczu ze Zmarzlikiem! Trzy zacięte starcia

Zawodzą niemal wszyscy

Duży wpływ na tę sytuację miała fatalna forma Leona Madsena. Duńczyk, który po ośmiu latach opuścił Włókniarza Częstochowa, gdzie był liderem i jednym z najlepszych zawodników PGE Ekstraligi, kompletnie nie trafił z przygotowaniem sprzętu na począt. Trudno przypomnieć sobie sytuację, kiedy to 36-latek w dwóch meczach z rzędu nie wygrał ani jednego wyścigu indywidualnie, a taki stan rzeczy miał miejsce podczas zmagań drugiej i trzeciej kolejki. W meczu z GKM-em nie wystąpił choćby w biegach nominowanych. Żużlowiec, który ma jeden z najwyższych kontraktów w lidze, nie może pozwolić sobie na tak słabe występy, bo cierpi na tym cała drużyna.

Dodatkowo Falubaz nie miał kim skutecznie zastąpić punktów swojego lidera. Jedynie Przemysław Pawlicki prezentuje poziom, jakiego od niego oczekiwano. Reszta zespołu jedzie poniżej swoich możliwości. Jarosław Hampel, po groźnie wyglądającej kontuzji z końcówki ubiegłego sezonu, nie wygląda już tak imponująco jak wcześniej. Rozczarowuje także Rasmus Jensen, który w okresie 2024 był jednym z objawień drużyny, a teraz zanotował katastrofalny początek rozgrywek.

Na pozycji zawodnika do lat 24 również nie obyło się bez problemów. Kontuzja Michała Curzytka mocno pokrzyżowała plany trenera Piotra Protasiewicza. Co więcej, choćby gdy zawodnik był dostępny, nie wnosił wiele do dorobku punktowego zespołu. Więcej spodziewano się również po formie juniorów — Oskar Hurysz zaliczył spory falstart, a na więcej stać także Damiana Ratajczaka. W przypadku wychowanka Unii Leszno tendencja jest jednak zwyżkowa. Damian wygląda coraz lepiej na motocyklu i niebawem powinien być wartością dodaną dla swojego zespołu.

Zapomniano o jednym warunku

Przed sezonem 2025 Falubaz Zielona Góra zdecydował się na zmiany kadrowe. Z drużyną pożegnali się Piotr Pawlicki, Jan Kvech oraz Krzysztof Sadurski, który zakończył wiek juniora. W ich miejsce do zespołu dołączyli m.in. Leon Madsen, Michał Curzytek, który pozostał w klubie, wykorzystując brak konkurencji na pozycji u-24 oraz Damian Ratajczak, który trafił na Wrocławską 69 jako solidne wzmocnienie formacji młodzieżowej.

Te transfery miały zagwarantować drużynie realną walkę o najwyższe cele. Zapomniano jednak o jednym istotnym warunku – nowi zawodnicy mogli wnieść Falubaz na wyższy poziom tylko wtedy, gdyby pozostali żużlowcy utrzymali formę z poprzedniego sezonu. Tak się jednak nie stało. W efekcie siła zespołu wydaje się w tej chwili porównywalna, a być może choćby mniejsza niż w ubiegłym roku.

Żużel. Będzie kolejne GP w Niemczech?! Stadion już w przebudowie!

Żużel. „W sprzęt inwestuje więcej, niż zarabia!”. „Będzie coraz skuteczniejszy”

Nietrafione decyzje

Kiedy pojawiają się niepowodzenia, naturalnie rośnie presja na menedżerze drużyny. W przypadku Falubazu centrum tej presji jest Piotr Protasiewicz, który przed sezonem przejął szeroki zakres obowiązków i teraz staje się głównym adresatem rosnącej krytyki. Coraz częściej podnoszone są głosy, iż jego decyzje podejmowane podczas meczów są nietrafione, a zarządzanie zespołem budzi poważne wątpliwości.

Szczególną uwagę przyciąga niekonsekwentne wykorzystywanie Damiana Ratajczaka. W 10. biegu meczu z GKM-em Grudziądz wychowanek Unii Leszno został wystawiony w ramach rezerwy taktycznej za Mitchella McDiarmida. Tymczasem bardziej logiczne byłoby skorzystanie z rezerwy zwykłej, co pozwoliłoby mu również na start w 12. biegu w miejsce Oskara Hurysa.

Zastrzeżenia budzą także decyzje w derbach ze Stalą Gorzów. Ratajczak zaczął znakomicie — od trójki i dwójki, ale po zerze w kolejnym biegu nie dostał już kolejnej szansy. Naturalnym ruchem wydawało się desygnowanie go do jazdy za Michała Curzytka w ramach rezerwy zwykłej, szczególnie w 12. wyścigu. Zielonogórski sztab szkoleniowy postawił jednak na Jonasa Knudsena. Duńczyk urodzony w 2001 roku, mimo jednego udanego biegu, nie wniósł istotnego wkładu w wynik drużyny.

W żużlowym środowisku coraz częściej mówi się, iż seria nadchodzących spotkań może zaważyć na dalszej pracy Piotra Protasiewicza przy Wrocławskiej 69. Uważa się jednak, iż były zasłużony żużlowiec, zamiast zwolnienia otrzyma dodatkową osobę do pomocy. Kryzys wciąż się pogłębia, a cierpliwość kibiców i władz klubu wystawiona jest na próbę. Nie pomaga również fakt, iż metody stosowane przez sztab, jak choćby przejazdy treningowe w dniu meczu z GKM-em nie przynoszą zamierzonych efektów. Tego dnia lepiej dopasowani do toru byli goście z Grudziądza.

Perspektywa na przyszłość

W najbliższej kolejce, w niedzielę 11 maja, Falubaz Zielona Góra podejmie na własnym torze zespół PRES Grupy Deweloperskiej Toruń. „Anioły” są w dobrej formie i z pewnością nie są wymarzonym rywalem na przełamanie fatalnej passy zielonogórzan. jeżeli jednak Falubaz wciąż myśli o awansie do fazy play-off, to spotkanie po prostu musi wygrać. W przeciwnym razie marzenia o czołowej czwórce jeszcze bardziej się oddalą.

Pojedyncze pozytywne sygnały napłynęły z ostatniego meczu w Gorzowie, gdzie dobre występy zaliczyli Leon Madsen oraz Damian Ratajczak. o ile formę utrzyma także Przemysław Pawlicki, Falubaz nie stoi na straconej pozycji w starciu z Toruniem. Warunkiem koniecznym jest jednak to, by cały zespół wreszcie zaprezentował na odpowiednim poziomie. Tylko wtedy kibice żółto-biało-zielonych będą mieli powody do radości.

Idź do oryginalnego materiału