W życiu pewne są trzy rzeczy – śmierć, podatki oraz Kjastas Puodżuks z przynajmniej jednym meczem w sezonie. 39-letni Łotysz wraca do składu na niedzielny mecz w Krakowie, gdzie zastąpi mającego przeciętny początek sezonu Rene Bach. Dla Kjatasa będzie to dwudziesty sezon na polskich torach.
10 kwietnia 2005 roku. Lokomotiv Daugavpils przyjeżdża do Piły rozegrać pierwszy mecz w polskich rozgrywkach, rozpoczynając zarazem bogatą historie łotewskiego żużla na polskiej ziemi. Pod szóstym numerem startowym znajduje się Kjastas Puodżuks. 19-letni chłopak pochodzący z Dyneburga, który ma za sobą dotychczas starty w lidze rosyjskiej oraz fińskiej. Polskiej publiczności miał okazję zaprezentować się podczas finału IMEJ w Rybniku, kiedy to zajął piąte miejsce z dziesięcioma punktami. W samym meczu zdobył ich siedem, a sezon zakończył ze średnią 1,846. Dołożył do tego srebrny medal IMEJ w Mešno, przegrywając jedynie z Karolem Ząbikiem.
Sezon później „Kostia” był drugim najskuteczniejszym zawodnikiem Lokomotivu (2,347) i zaczął przykuwać uwagę większych klubów. Przede wszystkim 20-latek mógł liczyć na łaskawy przepis pozwalający wystawiać obcokrajowca na pozycji młodzieżowca. Zainteresowanych obiecującym Łotyszem było wielu. W szczególności o usługi Kjastasa zabiegał Włókniarz Częstochowa. Włókniarz miał wolne miejsce po tym, jak Christian Hefenbrock zakończył wiek młodzieżowca. Do samego transferu jednak nie doszło, a pod Jasną Górę przybyli Edward Kennett i Lewis Bridger. Puodżuks był łączony również z Wybrzeżem Gdańsk, ale ostatecznie trafił do Gniezna, czego po latach bardzo żałował.
Żużel. Jak długa może być pauza Cooka? Zawodnik odpowiada!
Żużel. Drabik do składu ROW-u Rybnik! Teraz to on może wylecieć! (ANALIZA)
Każdy kibic Startu ma pojęcie, iż sezon 2007 był katastrofą dla klubu z Pierwszej Stolicy. Sam Puodżuks musiał się mierzyć z wymagającymi fanami, którzy dawali upust emocjom rzucając kamieniami czy obrażaniem zawodników. 21-letni wówczas Łotysz bardzo to odczuł, tracąc pewność siebie i jeżdżąc zdecydowanie poniżej oczekiwań. Do tego spadek Startu Gniezno po dwumeczu z Poznaniem zdecydowanie odbił się na kieszeni klubu, a sami zawodnicy musieli liczyć się z brakiem pieniędzy. Kjastas skończył sezon ze średnią 1,320 puntu na bieg i wrócił na Łotwę. Lokomotivu nie opuści już po dziś dzień.
Można byłoby się zastanawiać, co by było gdyby dołączył on do Włókniarza Częstochowa. Na to pytanie nigdy nie poznamy odpowiedzi, ale sam Puodżuks przez cały czas jest ulubieńcem publiczności. Stał się weteranem niższych lig w polskich strukturach. Zdecydowanie formą imponował potem w latach 2016-17, ale potem Łotysz przygasł. Jeździ głównie dla samego siebie, ale również pozostaje zaangażowany w projekt Lokomotivu. Młodzi żużlowcy mogą liczyć na jego cenne słowa, a rady od tak doświadczonego zawodnika mogą jedynie pomóc.
Jewgienij Kostygow i Oleg Michaiłow wydają się być w odpowiedniej formie, przez co pojawiło się zakłopotanie, że„Kostia” otrzyma wreszcie sezon wolnego od ścigania. Jednak słaba postawa Rene Bacha przekonała Nikołaja Kokina do tego, aby w niedziele podczas meczu w Krakowie to Puodżuks wystąpił pod numerem trzecim. Będzie to jego dwudziesty sezon na polskich torach, ale dziewiętnasty w barwach Lokomotivu Daugavpils. Żużel uwielbia takie historię, więc należy pogratulować Kjastasowi determinacji, pomimo naprawdę słabszych wyników od 2020 roku. Chłopak z Daugavpils pomógł stworzyć wiele niesamowitych wspomnień swojemu ukochanemu klubowi. choćby o ile robi to robi hobbistycznie to warto podkreślić, iż to przez cały czas jest ulubieniec łotewskiej publiczności.